I love Stephen King's books! "The Shawshank Redemption" is his best novel. It's a story about friendship and hope. An inteligent banker infarily accused goes to prison for murder where the worst prisoners goes (life imprisonment). He goes to Shawshank- prison where the true law doesn't exist and where the head of prison rules. Andy have to learn how to live in brutal word of prison. One day Andy disapear from his cell...Very good book guys. For men and girls, for everybody who belives in hope.
Jestem ciekawa jak duzo osób wie, że film "Skazani na Shawshank" z 1994 roku, w którym głowne role zagrali Tim Robbins i Morgan Freeman, został nakręcony na podstawie opowiadania Stephena Kinga, autora bestsellerowych horrorów? Ja, sięgając po zbiór opowiadań "Cztery pory roku", nie miałam o tym zielonego pojęcia, a film dobrze znałam i bardzo lubiłam. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy przewróciłam kolejną kartke i zobaczyłam opowiadnie pod tym właśnie tytułem (to były czasy, kiedy czytałam wszystko, co napisał Stephen King, nie pogardziłam nawet zbiorem nowel, choć sądziłam, że nie ma nic lepszego od porządnej, grubej powieści, która wyszła spod pióra mojego ulubionego niegdyś pisarza). Pomysłałam sobie wtedy- pamiętam to jak dziś- to nie może być ta sama historia. To na pewno tylko zbieg okoliczności. Ale zaczęłam czytać i po kilku chwilach już wiedziałam że to jest właśnie to: oryginał! Powiem Wam szczerze, że troszeczkę sie bałam. Znałam film dobrze (oglądałam go z 5 razy :D), lubiłam, był dobrze napisany i mistrzowsko odegrany- bałam się moje wrażenia zderzyć z oryginałem. Zawsze tak mam- dla mnie liczy sie przede wszystkim książka i rzadko jest tak, że po przeczytaniu książki mam ochotę obejrzeć film nakręcony na jej podstawie i odwrotnie- kiedy już obejrzę film nie ciągnie mnie do książki, choć wiem, że może być znacznie lepsza. Zazwyczaj takie rzeczy dzieją sie przypadkowo i wtedy najczęściej jestem zadowolona, że jednak obejrzałam film czy przeczytałam ksiązkę. Gorzej sprawa ma się z ulubionymi produkcjami bądź książkami. Zawsze istnieje we mnie obawa, która można sformułować tak: "A co jeśli mi się nie spodoba"? Po co zostawiać sobie niesmak na czymś, co się bardzo lubiło? Jestem nieufna i nie lubię zmieniać swojego zdania, zwłaszcza jeśli jestem o czymś święcie przekonana. Ale że wychodzę z założenia, iż trzeba poszerzać horyzonty, więc czasem decyduję otworzyc się na nowe doznania i tym razem również po namyśle nabrałam ochoty na skonfrontowanie tych dwóch różnych rzeczywistości jakimi są książka i film.
Muszę tu jeszcze napisać, że bardzo spodobała mi się kreacja, jaką stworzył Tim Robbins, grającego cichego, zamkniętego w sobie i nie dzielącego sie swoimi myślami bankiera, oskarżonego niesłusznie za zamordowanie żony i jej kochanka i osadzonego w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Na pewno trudno sobie wyobrazić człowieka w tej sytuacji. Nie tylko żona go zdradziła, ale i został oskarżony o coś, czego nie zrobił. Został wyrwany ze swojego spokojnego świata, możemy go właściwie potraktować jako urzednika, pracujacego pod krawatem, w biurze, przeglądającego kodeksy prawne, piszacego pozwy, spotykajacego się ze swoimi klientami... i nagle więzienie i to o zaostrzonym rygorze, gdzie klawisze są takimi samymi oprawcami jak osadzeni więźniowie i nie wiadomo kto jest bardziej brutalny w tym świecie pełnym przemocy, gdzie prawo stanowi naczelnik więzienia. Stawiam na to, że każdy by zwariował i się załamał już po pirewszym dniu pobytu w takim miejscu, w którym prawo pozostało za murami więzienia, a to czy przezyjesz zależy tylko od Twoich zdolności przetrwania. Taka też była zabawa osadzonych w więzieniu: kiedy przyjeżdżał konwój z nowymi więźniami, wieloletni bywalcy obstawiali kto odpadnie jako pierwszy. Andy zebrał dużo punktów jako pierwszy do odstrzału, w końcu był prawnikiem, gryzipiórkiem, który raczej wsadzał do więzienia niż go sam odwiedzał. Jednak Andy wszystkim sprawił zawód- nie tylko się nie załamał pierwszego dnia, on zaskoczył wszystkich swoja niesamowitą zdolnością do dostosowywania się do panujacych wokół niego warunków. Pewno nawet sam siebie zaskoczył.
Andy tak doskonale dostosował się do otoczenia, że mimo początkowych "nieporozumień" z innymi więźniami i zadarciu z niektórymi klawiszami, niedługo został prywatnym doradcą szefa klawiszy, który w więziennictwie znalazł źródło nielegalnych dochodów i dzięki temu zyskał nie tylko opiekę klawiszy przed agresywnymi więźniami, ale i wyrwał co inteligentniejszych więźniów z marazmu, oferując im bibliotekę. W czasie swojego pobytu zyskał szacunek i przyjaźń kilku więźniów oraz uprzywilejowaną pozycję dzięki swoim umiejętnościom ukrywania lewych dochodów na koncie naczelnika i pomniejszych klawiszy. Stał się doradcą finansowym całego więzienia, a swoimi przywilejami dzielił się z innymi więźniami. Jednak to wszystko, cały ten pozorny spokój mógł runąć w każdej chwili za jedną decyzja niezadowolonego naczelnika więzienia. Mimo zyskania szacunku współwięźniów i jako takiej pozycji w tej przedziwnej machinie wyjętej spod prawa, mimo otwarcia się na innych, Andy tak naprawdę nikomu, nawet swojemu najblizszemu przyjacielowi, który jest narratorem całej tej fascynujacej historii, Andy nie dał dostępu do swoich myśli i tajemnic duszy. A to właśnie tam, w głębi inteligentnego mózgu powstał misterny plan ucieczki....
Ci, którzy film ogladali, na pewno zgodzą się ze mną że film jest genialny i trzyma w napięciu przez wszystkie minuty, od samego początku do samego końca. Więc wyobraźcie sobie teraz jak wciągająca może być lektura oryginału! O dziwo, tym razem było odwrotnie niż to zwykle bywa przy ekranizacji filmu, mianowicie opowiadnie Kinga było krótsze niż sam film. Reżyser i scenarzysta dopisali niektóre wątki, rozwinęli myśl mistrza horroru w ten sposób, że wszystko jest idealnie do siebie dopasowane. W filmie nie widać, gdzie scenarzysta dał pole do popisu własnej wyobraźni. Cała historia jest spójna i efektowna. Ale mimo, że opowiadanie jest krótsze to jednak tak samo wciaga i trzyma w napięciu. Podczas czytania zamazuje się twarz Tima Robbinsa jako Andy'ego i Morgana Freemana jako "Red" Redding. W tym momencie widzimy tylko charakter, osobowość, zmuszoną do przetrwania, do zmiany całego swojego światopoglądu, z zapartym tchem próbujemy zgłebić psychike człowieka osadzonego w tak brutalnym świecie, o którym wczesniej nie miał zielonego pojęcia. Opowiadanie jest tak fantastycznie napisane, że po przeczytaniu całego, nawet nie pamietamy, których scen zabrakło tutaj, a były zawarte w filmie. Opowiadanie Stpehena Kinga to doskonały materiał i na scenariusz i na szczęście ktoś to dostrzegł i zrobił wyśmienity film. A książka? No wiadomo, po prostu MUSICIE ją przeczytać! :) Pamiętajcie, opowiadanie jest krótkie a treściwe- to informacja dla tych, którzy martwieją na widok grubej książki :D Po jej przeczytaniu naładujecie się pozytywnie
Cóż, pozostaje mi tylko powiedzieć "Do przeczytania" następnej ciekawej książeczki :)
4 komentarze:
Mam identycznie z książkami i ekranizacjami!
"Skazanych..." widziałam nie raz i mimo iż jestem od dawna świadoma istnienia ksiązki to nigdy nie udało mi sie do niej zabrać ;) Może spróbuje w te wakacje ;)
Fajnie, że nie jestem wyjątkiem z moimi odczuciami:)
A wakacje długie więc czemu by nie zapełnić wieczornych godzin dobrą książką ;) Nie wiem, czy znajdziesz "Skazanych" wydanych osobno, ale jeśli dorwiesz ją w wydaniu tym co ja, czyli w zbiorze opowiadań zatytułowanych "Cztery Pory Roku" to Ci od razu powiem, że "Skazani" to według mnie najlepsze opowiadanie, które się tam znalazło. Moze jeszcze kilka innych Cię zainteresuje, ale z tego co pamiętam to reszta jest raczej w konwencji horroru lub science-fiction, jeśli lubisz takie klimaty :) A wracając do "Skazanych" to nie musisz się obawiać, sprawdziłam to opowiadanie dla Ciebie ;)
nie....nie wierzę, że nie wiedziałaś, że "skazani.." to dzieło Kinga....?! TY, maniakalna fanka Sztiwena????? Podczas gdy ja masowo czytałam książki Koontza,a oprócz tego, wiele innych dzieł z gatunku horroru, Ty skupiłaś się właśnie na nim. Jak to się stało, że dopiero teraz poznałaś ten szczegół:) Przyznam szczerze, że nie przeczytałam książki, ale film oglądałam ze sto razy i znam go na pamięć:) Jednak może kiedyś zmobilizuję się i pognam do biblioteki po tę właśnie pozycję:)
Ach bo ja nigdy nie skupiałam się na osobach autorów, tylko pochłaniałam ich książki. Szkoda było mi tracić czas na biografie. Wolałam go poświęcić na książki :) A "Skazani" to naprawdę dobra książka i warto ją przeczytać :) Także ruszamy do biblioteki i wypożyczamy :)
Prześlij komentarz