piątek, 12 września 2014

Thanks for nothing, Nick Maxwell / Debbie Carbin

Great and funny story about a single woman, who discovers being pregnant and has to make a decision what to do with it. She feels that a child will ruined her perfect life, but she can't decide what to do. Delete it or go with it?
If she only has somebody who will help her with that decision...
And that was when she met Hector...

Nice to read, really funny, deserve to be recommended. Believe me, you'll spend fabulous time with Debbie Carbin book.
 
Rachel Covington jest szczęśliwa jako singielka. Jest piękna i doskonale o tym wie. Korzysta ze swoich atutów bez skrupułów, uwodząc mężczyzn.  Ma bujne życie erotyczne, może zdobyć każdego faceta, na którego ma ochotę. Tymi, których porzuciła, nie przejmuje się ani trochę, mimo że ma za sobą szereg złamanych serc. Żałosnym typom, wodzącym za nią wzrokiem jak szczeniaki odłączone od matki, nie daje nawet szansy na krótka pogawędkę. Wie, że jej czas jest zbyt cenny, aby tracić go na tych, którzy jej nie interesują. Wygląd zewnętrzny jest dla niej bardzo ważny. Nie wychodzi z domu bez ułożonych włosów i makijażu. Ma ułożony grafik comiesięcznych wizyt u fryzjerki i kosmetyczki. Dba o swoje ciało, ponieważ wie, że aby być na szczycie, nie może polegać wyłącznie na tym, czym obdarzyli ją rodzice i Bóg.
W pracy też jest najlepsza. Pracuje w firmie Horizon Holidays i w planach ma pobić wynik swojej przełożonej w ilości sprzedanych wakacji. Od kilku lat nikt tego nie dokonał, ale Rachel wie, że jeszcze trochę i będzie pierwsza na liście. Widzi to po reakcji szefowej, gdy ta, z pochmurną miną wywiesza statystyki sprzedażowe. Nie potrafi przegrywać, ponieważ zawsze dostawała to, czego chce.
Jej życie składa się z imprez, spotkań z koleżankami i mężczyznami. Nie interesują jej nudne sprawy rodzinne, a swojego chrześniaka wprost nie znosi, uważając go za małego, niewdzięcznego rozrabiakę. Sama nie wie, jak to się stało, że zgodziła się zostać jego matką chrzestną. Na urodziny małego chodzi niechętnie i stara się, aby wizyty trwały jak najkrócej, a podczas ich trwania unika chłopca jak ognia. Każda zaś wizyta kosztuje ją wiele nerwów. Mimo iż wie, że jest okropną matką chrzestną, nie zamierza się zmieniać, ponieważ nie przywykła myśleć i dbać o innych. Doskonale też wie, że każdy rodzic chętnie zamieniłby się z nią miejscami. W końcu kto by wolał męczyć się z dzieciakami, podczas gdy mógłby mieć życie lekkie, ciekawe i wolne od zobowiązań? Rachel jest przekonana, że jej życie jest idealne i godne pozazdroszczenia i nie zamieniłaby się absolutnie z nikim, ponieważ ma wszystko, czego potrzebuje.
Gdy w firmie pojawia się nowy pracownik, zabójczy Nick Maxwell, wszyscy dokoła sądzą, że tych dwoje atrakcyjnych ludzi powinno być ze sobą. Rachel nie zaprzecza i daje się mężczyźnie poderwać. Spędzają ze sobą romantyczny wieczór, zakończony u niej w mieszkaniu. Kobieta jeszcze o tym nie wie, ale tego dnia rozpoczęło się jej nowe życie. Całkiem odmienne od tego, do czego przywykła. Od tego momentu będzie musiała troszczyć się nie tylko o siebie. Czy podoła zadaniu rodzicielstwa? Zwłaszcza, że Nick Maxwell kilka dni po ich pierwszej randce porzucił ją w sposób, jaki ona zwykła stosować wobec facetów, którzy jej się znudzili. Czy wobec tego powinna mu powiedzieć, że został ojcem? Tym bardziej, że nie zna małego sekretu Nicka, który ten skrzętnie ukrywa? A co, gdyby nikomu nie powiedziała o tym, że jest w ciąży i ją usunęła? Mogłaby spokojnie wrócić do tego, co zna i nie zapuszczać się na zupełnie nieznane rejony, które ja przerażają. Po raz pierwszy w życiu Rachel musi podjąć decyzje, które mogą zaważyć nie tylko na jej życiu. I musi to zrobić całkiem sama. Ale czy na pewno nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc?
 

Kupiłam tę książkę z powodu intrygującego tytułu. Była to jedna z tych angielskojęzycznych pozycji, które znalazłam w sklepie z używanymi ciuchami. Miały być one moim sposobem na naukę języka obcego. Książka Debbie Carbin od razu przyciągnęła moją uwagę. Czasem trudno mi wywnioskować z okładki, tytułu czy nawet opisu, czy w środku znajdę opowieść interesującą czy nudną jak flaki z olejem. Tytuł „Thank you for Nothing, Nick Maxwell” był pewnikiem. Z takim tekstem książka na pewno musi być dobra, powiedziałam sobie. I nie myliłam się.

Czasem mam tak, że zacznę czytać jedną z tych angielskich książek, których mam cały karton i w natłoku obowiązków, braku czasu, czy jeszcze innych, nieznanych przyczyn, nie jestem w stanie przebrnąć przez więcej niż 10 stron i tracę zainteresowanie. Z Debbie Carbin było inaczej. Książka zaczęła się fajnie i z każdą stroną robiło się coraz ciekawiej. Carbin postawiła na oryginalny sposób przedstawienia całej historii z punktu widzenia bohaterki, Rachel Covington, dzięki czemu czujemy się tak, jakbyśmy siedziały z nią przy kawie i słuchały jakiejś opowieści. Czasem nawet udaje się Rachel pobawić w magika i podejrzeć, co robią w tym samym czasie pozostali bohaterowie dramatu. Dodaje to  książce humoru. Rachel opowiada w tak zabawny sposób, że książka, mimo iż nie jest to jedna z tych pozycji, które na zawsze zostają w pamięci czytelnika, staje się książką wyjątkową. Pełną oryginalnego humoru i krytycyzmu bohaterki wobec siebie. Rachel pod wpływem wydarzeń i osób zmienia się z każdym dniem i z osoby egocentrycznej staje się kimś, kto potrafi krytycznie spojrzeć na swoje życie, dojrzeć swoje niedoskonałości i głupotę i docenić to, co w życiu najważniejsze.

Mimo iż książkę można nazwać bajką, mimo, iż łatwo określić, kto jest złym, a kto dobrym charakterem, mimo iż zakończenie jest z góry napiętnowane happy endem, a zmiana zachodząca w Rachel jest przewidywalna, to jednak jest w tej książce coś niezwykłego. Jak już zaczęłam czytać, to nie spoczęłam, dopóki nie dowiedziałam się, że książka zakończyła się dokładnie tak, jak się tego spodziewałam. Chyba sekret tkwi w bohaterach. Nick Maxwell jest tak pusty, jak tylko może być pusty przystojniak, który zna swoją wartość. Od pierwszej minuty dziwiłam się, jak ktoś taki może zaimponować dziewczynie tak pewnej siebie i swojej seksualności, jak Rachel Covington. Odpowiedź na to pytanie znalazłam szybciej, niż się spodziewałam. Szybko okazało się, że Rachel jest wierną kopią Nicka, dlatego tak dobrze do siebie pasowali. Z tą jedną różnicą, że Rachel nie tylko potrafiła się zmienić, ale i dostrzec, że do tej pory błądziła.  Jej życie nie było już dla niej takie idealne jak przedtem, a decyzja, co począć z niechcianą ciążą, okazała się trudniejsza, niż można się było spodziewać po egoistce.

Jednak jej egoizm zabarwiony był dużą dozą humoru, która ratowała kobietę przed uczuciem politowania, jakie mogłabym odczuć do takiego charakteru. Zapałałam więc zamiast tego sympatią do tej zagubionej dziewczyny, trzymając kciuki za to, aby udało jej się uratować przed tym niby idealnym, ale tak naprawdę pustym życiem bez żadnego celu.

Książka zawiera wiele zabawnych momentów, jest też pełna romantyzmu, a to jest coś, co mnie przyciąga jak światło ćmę. Bardzo dobrze się ją czyta. Nie wybucha się co chwilę śmiechem, ale czyta się ją z ledwo widocznym uśmieszkiem na ustach. A po przeczytaniu ostatniego zdania ma się wrażenie, że nie zmarnowało się ani jednej minuty. Sama końcówka dla mnie osobiście była już mało interesująca, ponieważ poświęcona była gloryfikacji macierzyństwa, a w tej kwestii jestem jak Rachel z początku książki- kompletnie niezainteresowana. Ale wątek trzeba skończyć, gdy już raz się go zaczęło, więc przymknęłam na to oko i przeczytałam książkę do końca. Uważam, że jest to tytuł dobry na poprawę humoru, na miłe spędzenie czasu, na samotne wieczory, na długą podróż pociągiem, na piknik na łące. Zabawi młodą dziewczynę ale i dojrzałą kobietę. Co do mężczyzn to nie jestem pewna, ale myślę, że oni woleliby coś z wojną lub pościgami. Dlatego moje drogie Panie, nacieszcie się tą książką same, spędźcie z nią miło czas, ale polećcie ją raczej swojej koleżance, niż mężowi czy partnerowi. Oni raczej jej nie docenią. Wy natomiast tak.

Przyjemnego czytania moje drogie. Bądźcie wyrozumiałe dla Rachel. Ona potrzebuje tylko trochę czasu, sama dostrzeże swoje błędy, dajcie jej tylko szansę. I trzymajcie za nią kciuki. A na pewno się nie zawiedziecie.