sobota, 30 czerwca 2012

Top 7! - blogi modowe



      Może niektórzy zastanawiają się dlaczego na blogu o książkach znalazł się taki post i w ulubionych blogach są same blogi modowe. Otóż spieszę wyjaśniać, że to za sprawą zdjęć. Uwielbiam oglądać zdjęcia i mimo, że nie podporządkowuję swojego życia modzie i ciuchom (choć owszem, mam okresy, kiedy śmiało moge się nazwać zakupoholiczką ;)), to często przeglądam ciekawe zdjęcia, a na blogach modowych jest ich tyle, ile moja dusza zapragnie. Zatem aby mnie zaciekawić nie wystarczy tylko dobrze dobrany strój. Trzeba mieć jeszcze ten pazur, który wyróżni spośród tysięcy blogów, ciekawe podejście do życia, a także oko do zdjęć i do przedstawiania życia i tego, co się wokół nas dzieje za pomocą fotografii. Tak oto wyselekcjonowałam 7 blogów modowych, które w jakiś sposób ujeły mnie za serce i trzymają przy sobie już przez wiele miesięcy. A oto kilka słów o każdym z blogów i moim punkcie widzenia:
1. Maffashion
    Niekwestionowaną zwyciężczynią rankingu jest Julia Kuczyńska prowadząca bloga Maffashion. Wybrałam właśnie ją kierując się własnym rozsądkiem, nie zwracając uwagi na inne rankingi czy popularność tego bloga. Uważam, że Julia wyniosła swojego bloga na całkiem inny poziom. Zaraz za nią jest wielka czarna dziura i dopiero daleko za nią mogę uplasować kolejne blogi. A to wszystko za sprawą pomysłowości Julii tak w doborze strojów jak i ujęciach zdjęć. Do tego wiele pionierskich wręcz w blogosferze nowości jak umieszczanie filmików, doskonałym doborze muzyki, ciągła "bytność" na blogu i stronie na facebooku, która pulsuje życiem, tworzenie własnej marki ubrań, czy dzielenie się swoim życiem za pomocą zdjęć, nie zaś opisywanie go tekstem- to wszystko sprawia, że każdy jej post jest dla mnie nowym doświadczeniem, a cały blog niekończącą się ciekawą opowieścią. Nic więcej tu nie dodam, ponieważ poświęciłam Maffashion odrębny wpis, gdyz uważam, że na niego zasługuje. Gdyby ktoś miał ochotę poczytać mały elaborat, a jeszcze się z nim nie zetknął to bardzo proszę : Maffashion- blog o modzie



     Dodam jeszcze tylko kilka słów wyjaśnienia skąd się w ogóle wziął pomysł na stworzenie postu o Maffashion. Tak jak już to napisałam, nie od początku przypadł mi do gustu blog madame julietty. Powody opisane zostały w poście, więc tej myśli nie będę rozwijać. Lecz potem uderzyło mnie to jaka ta dziewczyna jest pomysłowa, jakie elektryzujące są jej oczy, jej spojrzenie, jak inne są zestawienia ubrań, które nosiła na co dzień. Wydaje mi się, że musiałam po prostu otworzyć swój zamknięty umysł na zupełnie nowe doznania, których na początku nie potrafiłam przyjąć. Kiedy jednak pozwoliłam działać wyobraźni, nagle okazało się, że blog Julii był ożywczym powiewem w moim życiu. Zaklęła mnie i od tej pory stałam się wierną bywalczynią jej świata. Gdy przeglądałam posty od tych najnowszych do najstarszych, zauważyłam wielką ewolucję. Nie tylko stylu, ale i samego bloga. Pomysł gonił pomysł i nagle okazało się, że strona Julii Kuczyńskiej, ze swoimi skromnymi początkami sięgającymi jeszcze czasów stylio.pl stała się jedną z najbardziej znanych stron jeśli chodzi o świat mody. Zanim jednak to wszystko co się działo na blogu zaczęło układać się w słowa „sława”, ja już byłam ogarnięta podziwem nad jej pomysłowością i oryginalnością i nie potrzebowałam żadnej zachęty, by uznać ją za najlepszą polską blogerkę modową. Największą zabawę miałam kiedy poznawałam jej przeszłość. Jak zadziwiające było to, że charakter bloga zmieniał się wraz z nowymi pomysłami jej właścicielki i w jakim tempie zaczęły rosnąć komentarze. Pamiętam jak na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech, gdy dotarłam wreszcie do pierwszego postu na blogu. Tam, nieświadoma swej przyszłości, Juliett pisała: „Pierwszy dzień… trochę niepewnie. Od tej chwili zaczynam prowadznie swojego pierwszego bloga. (…) Może moja twórczość spodoba się pewnemu gronu (…) Mam nadzieję, że zainspiruje ten blog w jakiś sposób kilkoro z was”. No tak, nie wiemy co jest dla nas zapisane w gwiazdach. Julia nie mogła przewidzieć, że te kilkoro osób zmieni się w ogromną grupę obserwatorów, która każdego dnia będzie rosła w coraz większą siłę. Ja z kolei nie wiedziałam ile osób postanowiło przejść się „ścieżką kariery” Juliett (choć pewnie niektórzy się oburza na mnie za użycie tego słowa, bo przecież prowadzenie bloga to nie żadna kariera J ale już stworzenie i wypromowanie własnej marki ubrań już coś więcej z karierą ma wspólnego…) i zobaczyło w tej dziewczynie talent do zaklinania ludzi swoją osobowością, dlatego postanowiłam stworzyć post, w którym zawarte będą moje wrażenia (a byłam pod wielkim wrażeniem tego, że można w dwa lata stworzyć coś z niczego J nieważne czy dotyczyłoby mody, czy czegokolwiek innego ), przegląd jej stylizacji od najstarszych do najnowszych, aby ukazać tę cudowną ewolucję całego świata maffefki tym, którzy nie mają czasu na „przekartkowanie” historii; a wielość tych samych pytań pojawiających się pod każdym niemal postem była impulsem do stworzenia krótkiej kompilacji odpowiedzi na te pytania. Oczywiście jak to w życiu bywa ludzie zdążyli już dopisać mi samolubne powody stworzenia postu o Maffashion, ale dla mnie jest to nieważne. Ważne jest to, że osiągnęłam to co chciałam: wyrzuciłam z głowy nagromadzone myśli, spostrzeżenia i osiągnęłam spokój ducha J

     Czas na kilka zdjęć dla tych, którzy żyją sobie spokojnie i nie mają pojęcia, że na tej samej kuli ziemskiej żyje ktoś tak utalentowany jak Maffashion :)

































2. Raspberry and red
     Jeszcze kilka miesięcy temu oddałabym to miejsce bez zbednego zastanawiania się Karolinie Ościk, prowadzącej bloga trwajmy (cajmel). Jednak z czasem stałam się coraz bardziej wybredna, wymagajaca, oczekująca coraz więcej i niestety muszę stwierdzić, że blog Cajmel nie daje mi już tego, czym karmił mnie na początku swojego istnienia. Zaczęło mi brakować tej "inności", nieprzewidywalności, zaskakiwania. Blog, który uważałam za odkrycie zaczął dryfować w kierunku powtarzalności. Kilka sekind temu chciałam użyć słowa "ewoluować", jednak zmieniłam zdanie, ponieważ nie mam pewności, czy Karolina zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo zmieniła kierunek swojego życia. Być może to za sprawą jakiejś wewnętrznej zmiany charakteru, który nakazuje jej inne wybory ubrań i odrzucenie ciekawych możliwości jakie dają sklepy typu second-hand, może jest to wynik coraz większej popularności bloga, a co za tym idzie coraz liczniejszych propozycji reklamowych od sklepów internetowych- efekt jednak jest taki, że blog przestaje się wyróżniać i tylko piękne zdjęcia i jej urok ratują go przed jeszcze większym spadkiem na moim rankingu. Wiem, że nie jestem żadnym guru mody i właściwie na modzie się nie znam, jednak serce moje coraz mniej się raduje na widok postów Karoliny i coraz mniejsze mam przekonanie do jej bloga. Być może zmiany są nieuniknione w życiu, ja jednak ich nie lubię, zwłaszcza gdy życie wymusza zmianę czegoś, co uważam za wystarczająco dobre i nie wymagajace zmian, zwłaszcza że nie zawsze zmiany przynoszą coś lepszego. Wciąż mam nadzieję, że dawna Karolina wróci, która potrafiła zatrzymać mnie przy sobie przez wiele miesięcy, wręcz w stanie "oczekujacym", wygłodzonym kolejnych postów. A tymczasem na jej miejsce wstawiam młodziutką, ale jakże interesującą Weronikę z Krakowa.
      Na jej bloga natrafiłam, o ile pamietam poprzez inne blogi, może jakiś konkurs. Tyle czasu minęło, że naprawdę nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie ze stuprocentową pewnością. Pamiętam za to, że kierowały mną zupełnie inne pobudki gdy decydowałam się na śledzenie tego bloga. Otóż moja decyzja była spowodowana tym, że 14-letnia wówczas Weronika pisała swoje posty po polsku i angielsku. A akurat w tym samym czasie postanowiłam odnowić swoją dawno zapomnianą znajomość z tym językiem obcym. Coś mnie naszło i po latach (ostatni raz "uczyłam sie" angielskiego ok 10 lat temu) postanowiłam podjąc naukę angielskiego. Oczywiście niewiele pamiętałam poza powiedzeniem jak się nazywam i gdzie mieszkam, wobec tego chciałam rozpocząć proces przypominania powoli i z rozsądkiem. Wymyśliłam sobie, że najpierw poczytam sobie podstawy w internecie, potem poczytam jakies proste teksty w internecie, może nawet kupię sobie jakąs nieskomplikowaną pozycję angielskojęzyczną i dopiero potem, być może zapiszę się do szkoły językowej. I właśnie w tym krytycznym wręcz momencie swego życia natknęłam się na blog raspberry and red. Ci, którzy go znają od początków jego istnienia, pamiętają, że dawniej Weronika umieszczała pod zdjęciami tylko krótkie teksty polsko-angielskie, w których podsumowywała swój ubiór czy to co sie aktualnie działo w jej życiu. I to był właśnie strzał w dziesiątkę. Właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Zwykłych, codziennych tekstów z życia wziętych, na podstawie których mogłam szlifować to, co pamiętałam ze szkoły średniej w zakresie nauki języka obcego.
    Z czasem, gdy zaczęłam się wgłębiać w te króciutkie teksty, okraszone wesołymi zdjęciami, z których aż tętniło życiem, zaczęłam poznawać tę drobną dziewczynę o pięknych falowanych włosach. Zaczęłam odczytywać ze zdjęć i tekstów jej radość życia i pasję, a jej uroda wręcz mnie oczarowała. Zauważyłam że blog prowadzi inteligentna dziewczyna, która nie ma pstro w głowie, bo nie było tam już miejsca. Za dużo było w tej głowie marzeń i pasji. Zaczęłam zazdrościć jej odwagi życiowej, jej zdolności do nauki języków (angielski i włoski - nie wiem jak to teraz jest ale w moich czasach zajęcia pozalekcyjne to w tym wieku była rzadkość. Nie było na to czasu ani chęci, bo zbyt wiele godzin zabierały zabawy ze koleżankami i kolegami. A tu proszę- w międzyczas Weronika potrafiła jeszcze wcisnąć prowadzenie bloga! Godne podziwu, naprawdę!), jej odwagę do podróżowania po świecie by szlifować języki... Do tego ten niepowtarzalny styl ubierania się, tak odmienny od tego, czego można się spodziewać po nastolatce! Nie tyle dorosły, co poważny, niemal klasyczny, ale nie odbierający jej dziewczęcości. Ja w wieku 30-tu lat moge tylko pomarzyc o takim wyczuciu stylu, jaki ma Weronika... Podobało mi się równiez to, w jaki sposób ta dziewczyna pisała. Niby krótkie notki, a jednak jakieś takie przyciągające, ujawniające niezwykłą osobowość. Gdy wreszcie natknęłam się na krótkie filmiki, na których Weronika przedstawiała swoją szafę i odpowiadała na pytania swoich czytelników wiedziałam już, ze ta dziewczyna ma to coś, co sprawi, że ja i jej blog zaprzyjaźnimy się nabardzo długo.
     Zatem z darmowych lekcji angielskiego blog bardzo szybko ewoluował w moich oczach na lek na nudę i katalizator moich własnych działań. Bardzo szybko zapisałam się do szkoły języka angielskiego (nie chciałam już tracić czasu i rozwijać się jak raspberry and red) a także pod wpływem pewnego zupełnie przypadkowego komentarza wyczytanego na jej blogu podjęłam decyzje o założeniu tego bloga, w którym odnajduję się doskonale i który jest moją odskocznią od szaroburego życia pomiędzy pracą a pracą ;). Weronika nawet o tym nie wiedząc dala mi potężnego kopa i zmusiła do działania, wyciągnęła mnie ze zgnuśnienia, w którym nawet nie zdawałam sobie sprawy że żyję i zaczęłam robić coś dla siebie, coś, co jest tylko moje. No bo jak to jest możliwe, że ponad cwierćwieczna dziewczyna nic nie robi w kierunku, aby sie rozwijać tylko prowadzi osiadły tryb życia (praca-dom, praca-dom), podczas gdy 14-latka wyjeżdża do Nowego Jorku na obóz językowy. W podzięce za tą inspirację Weronika otrzymuje u mnie zaszczytne drugie miejsce, bo powiedzcie- który z blogów, które obserwujecie dał Wam taki zastrzyk energii do działania i tyle inspiracji?

     Oprócz odwagi, by spełniać swe marzenia podziwiam Weronikę za to niesamowite wyczucie stylu, za umiejętność wysławiania się i występowania przed kamerami bez żadnych oznak zawstydzenia i za to, że niezmiernie utrzymuje moją uwagę na tym samym poziomie zainteresowania. Muszę też jej oddać pokłon za to, że potrafi bezbłędnie wynaleźć ciekawe rzeczy w second-handach i połączyć je w jedną, pasującą całość i mimo nieskomplikowanych połączeń wyróżniać się z tłumu. Pod spodem zdjęcia, które najbardziej mnie urzekły (nie mogę nawet napisać "kilka zdjęć", bo naprawdę nie potrafie wybrać tylko kilku :))


























































3. trwajmy. (blog cajmel)
http://cajmel.blogspot.com/

     Jak już wspomniałam oczko wyżej zauważyłam pewien upadek w stylizacjach Karoliny Ościk (Kamieńsk, miała 18 lat, gdy zaczęła prowadzić blog, obecnie studiująca filologię angielską w Łodzi), z których niemal całkowicie zniknęła odzież używana, zastąpiona znanymi markami i ubraniami ze sklepów internetowych. Uważam, że to wielka szkoda, ponieważ dało sie przez to zauważyć pewną obniżkę jakości na blogu. Jakby Karolina mniej się starała, jakby zadanie tworzenia kreacji znacznie ułatwionych przez większy dostęp do "darmowych" ( a raczej wypracowanych) ubrań znacznie obniżyło poziom wyobraźni u cajmel. Jest to tylko moja opinia, z która absolutnie nie trzeba się zgadzać, jednak nie mogę opanować wspomnień wspaniałych stylizacji i ciekawych zdjęć z początków bloga. Wtedy to własnie Karolina mnie zaczarowała, zabrała mnie do swojej krainy wyobraźni, w której przez długi czas znalazłam ukojenie dla mojego nienasyconego umysłu, wiecznie poszukującego nowych wrażeń estetycznych. Przez wiele miesięcy karmiłam go zdjęciami cajmel i nie potrzebowałam wiele więcej. Jednak od jakiegoś czasu mój umysł nie czerpie z bloga tyle radości co kiedyś, mniej się zachwyca zdjęciami i stylizacjami, muszę go karmić innymi blogami. Kiedyś wystarczył mi tylko ten jeden blog (o ile dobrze pamiętam był to pierwszy blog, który zaczęłam obserwować, mam więc do niego największy sentyment), teraz jestem coraz bardziej otwarta na nowe propozycje, wciąż wyszukuję nowych wrażeń, których wcześniej dostarczał mi blog Karoliny.
     No ale dość narzekań. Mimo, że uwielbiam te stare stylizacje, według mnie najciekawsze i brakuje mi obecnie stylizacji bazujących na sporej wyobraźni Karoliny Ościk, to jednak wciąż nierzadko zachwycam się pieknymi zdjęciami, zwłaszcza tymi romantycznymi, z cudowną okolicą w której cajmel mieszka. Uwielbiam te klimatyczne zdjęcia, które pokazuja cajmel jako delikatną, piękną, dziewczęcą, ponieważ wydaje mi się, że stylizacje podkreślające jej delikatne rysy najbardziej do niej pasują. Kiedy jednak cajmel chce ubrać  coś "z pazurem"  to te stylizacje zupełnie do mnie nie przemawiają. A oto moje ulubione zdjęcia:













































4. Rouquin Monde
    Piękna, tajemnicza, zmysłowa, subtelna... kompletnie mnie oczarowała swoją osobowością. Dałam jej prawo do wskoczenia od razu na czwarte miejsce. Tutaj pozostawię Was tylko ze zdjęciami, aby wzbudzić chęć na odwiedzenie tego bloga i może przeczytania moich wrażeń po kontakcie z Wiolą i jej zaczarowanym światem. Pełen tekst odnajdziecie tutaj: Nowość w moim świecie



















    Zaczarowała mnie tymi zdjeciami.... czy i Wy poddaliście się magii tej osóbki?
5. ewibar
      Blog prowadzi Ewa (25 lat, mieszka w Bielance, woj. małopolskie) wespół ze swoim mężem Bartkiem, który odpowiedzialny jest za fotografie. Przez zdjęcia, które robi Bartek można zauważyć jego miłość do żony, co uważam za bardzo piękne. Para ta zna się od dziecka, rok temu swój wieloleteni zwiazek  para zalegalizowała i połączyły ich na zawsze obrączki. Swoja miłosną historią uwiedli mnie i zatrzymali przy sobie na - myślę- bardzo długo.
      Ale oczywiście nie samą miłością człowiek żyje, trzeba się jeszcze ubrać. I tutaj Ewa cieszy moje oko pięknie dobranymi stylizacjami na każdą okazję. Nie są one jakieś wyszukane, a jednak mają w sobie to coś, co sprawia, że są wyjątkowe, dziewczęce i urokliwe, odejmujące jej lat.
     Gdy Ewa zaszła w ciążę nie porzuciła bloga. Zamiast tego pokazywała jak można się modnie i ładnie ubrac mimo powiększających się kształtów. Dała dowód na to, że nawet kobieta w ciąży może być piękna i nie musi się ukrywać po kątach tylko z powodu kilku kilogramów więcej. Na zdjęciach wielokrotnie przedstawiona jest miejscowość gdzie Ewa odnalazła swe szczęście, dzieki temu blog nabiera wyjątkowego klimatu, w którym się zakochałam na wieki :) Jeśli chcecie zobaczyć co mnie tak urzekło w osobie Ewy, zapraszam na jej bloga.


    Zanim Ewa załozyła blog ewibar publikowała zdjecia swoich zestawów na stylio.pl i swoim poprzednim blogu anwarie. A oto kilka starych fotek z tych dwóch miejsc:







































6. All I need is love and great shoes

    Dwie dziewczyny z Lublina stworzyły blog o zabawnej nazwie (każda dziewczyna chyba potrzebuje w życiu miłości i bucików :)), gdzie prezentują swoje wybory ubraniowe i kosmetyczne. Jeśli chodzi o stylizacje to celuje w nich Kasia, natomiast Justyna próbuje nas zarazić swoim zainteresowaniem makijażami i kosmetykami, choć i jej stylizacje nierzadko pojawiają się na blogu. Jednak ja osobiście wolę stylizacje Kasi, można by powiedzieć, że się nimi lekko zauroczyłam :) Choć posty Justyny na temat makijażu powoli zaczynają i do mnie docierać- osoby kompletnie sie na makijażach nie znającej. Ostatnio nawet udałam się do sklepu, zakupiłam kilka pędzelków i kosmetyków do makijażu i dzięki małej lekcji udostępnionej przez Justynę pomalowałam się na swój własny ślub. I to całkiem za darmo, jeśli pominiemy zakup kosmetyków :) Także blog jest workiem, w którym czają się porady i inspiracje, z którego mozna korzystać pełnymi garściami.
     Co do stylizacji to przeglądając bloga od początku do końca nie byłam w stanie opanować zachwytu nad wyczuciem Kasi. Zobaczyłam wiele pięknych ubrań, często kupowanych w second-handach za niewysokie kwoty, idealnie podkreślające urodę Kasi. Nierzadko ubrania, które się tam pojawiały były wyjątkowe, niespotykane, rzucające się w oczy swoją "innością". Czasem na blogu dziewczyny robią wyprzedaż ubran i mozna się wówczas zaopatrzyć w jakąś rzecz, którą się upatrzyło na blogu. Widać coraz większe zainteresowanie blogiem, choćby po wzrastającej liczbie komentarzy czy po tym, że ubrania na wyprzedaży rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, czasem nawet w kilka godzin. Tym oto sposobem możemy choć przez chwilę stać się Kasią czy Justyną, a dziewczyny dzięki temu mają środki na nowe ubrania i mogą nas cieszyć nowymi stylizacjami. Niedawno zaczęły się rownież pojawiać filmiki o róznej tematyce, za pomocą których mogłam blizej poznać te dwie przemiłe i sympatyczne osóbki. Uważam pojawienie się filmów za duży plus, ponieważ dzięki temu dziewczyny stają się coraz mniej anonimowe, a i my możemy zobaczyć daną rzecz w ruchu i wyobrazić sobie jak ubranie leżałoby na nas. Blog może być źródłem wielu inspiracji, ponieważ stylizacje nie są przekombinowane i sprawdzają się na różne okazje. Łatwo więc możemy je zaadoptować do własnych potrzeb.
    No ale co tu dużo pisać! Wystarczy spojrzeć na stylizacje i już wiadomo, że blog jest wartościowy!
KASIA
JUSTYNA



























7. Marianna

     Sama nie wiem dlaczego tak bardzo lubię ten blog. Może dlatego, że prócz stylizacji Marianna, mieszkająca w Helsinkach dzieli się na blogu również myślami z życia, a także swoim życiem? A może to dlatego, że jej stylizacje są bardzo klasyczne i pasujące do każdej okazji? A może z powodu łatwości adaptacji outfitu do potrzeb każdej z nas? No naprawdę nie wiem. Jedno jednak jest pewne - lubię tu zaglądać. Jestem pod wrażeniem wyczucia stylu tej dziewczyny nie tylko pod względem ubrań, ale i tego jak ładnie potrafi wystylizować wnętrze mieszkania, które wynajmuje. Rok temu wyprowadziła się z domu rodzinnego i zamieszkała w centrum Helsinek w wynajetym mieszkaniu. I nie zrobiła tak, jak zapewne większość z nas by uczyniła- nie usiadła wygodnie w fotelu i nie zaczęła mieszkać. Mimo, że mieszkanie nie należało do niej i nie wiedziała jak długo bedzie je wynajmować, to jednak postarała się je tak udekorować, aby stało się jej miejscem na ziemi. Udało się jej to z wielkim powodzeniem, a ja od razu zakochałam się w tym małym, lecz przytulnym mieszkanku. I mimo ze nigdy nie przemawiało do mnie mieszkanie w bieli, to jednak za sprawą Marianny sama zapragnęłam swoje mieszkanie w podobny sposób zmienić w raj na ziemi. Po roku mieszkania w tym ślicznym mieszkanku była zmuszona wyprowadzić się i znaleźć nowe miejsce do życia. A kiedy je znalazła to znowu szybko przemieniła je w romantyczne dziewczęce gniazdko. Za wyczucie stylu, którego zawsze będę jej zazdrościć, dostaje ode mnie piątkę i bilet na moja listę hot 7 blogów modowych :)
  If You want to read some informations about mariannan go to this post Ask&Questions post


















--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Archiwum
    Z sentymentu do dawnych, miłych wspomnień nie potrafię usunąć z postu blogu Asi Lumpexoholiczki (niegdyś kujawsko-pomorskie, obecnie Mazowieckie, Warszawa). Przez ponad rok dawała mi sporo radości swoimi pięknymi zdjęciami i ubraniami, pozostawię więc wspomnienie o niej w takim sobie archiwalnym wpisie, gdzie umieszczę jej najciekawsze zdjęcia :) Będą to stare zdjęcia, z okresu włocławskiego, który uważam za najbardziej udany w historii bloga.
    P.S. Dowiedziałam się niedawno od niej samej, że zmienia charakter swojego bloga na bardziej lifestylowy. To wyjaśnia dlaczego jej stylizacje były coraz mniej wpadające w oko i czemu tak drastycznie zmniejszyła się jej ilość.
 7. Lumpexoholiczka






































    (Teksty w tym poście musiałam pisać ponownie, ponieważ za sprawą jednego nieopatrznego kliknięcia skasowałam wszystko, co pierwotnie napisałam, łącznie ze zdjęciami, których wklejanie i wybieranie zajęło mi całe wieki. Obecnie komentarze pod postem mogą teraz odrobinę nie pasować, ale teksty były zupełnie inne. Przymknijcie oko na te drobne niedociągnięcia ;))