sobota, 2 stycznia 2016

Greckie wyspy- porównanie/ Kreta, Korfu, Samos, Rodos. Cz. 3.- Samos


Samos    
Poznana w drugiej połowie września.


Najciekawsza i najpiękniejsza wyspa ze wszystkich, które odwiedziliśmy. I nie chodzi tylko o krajobrazy, ale o całość- klimat, ludzi, architekturę, miasteczka, owoce i plaże. 
Wszystko to sprawiło, że chciałabym tam kiedyś wrócić. Na tej przepięknej wyspie naprawdę czuje się przygodę. Ukryte plaże, wodospad, do którego trzeba dojść przez ciekawy park, a potem, aby zobaczyć go w całości brnąć w zimnej wodzie po brzuch, mając po obu stronach wysokie zbocza, smaczne owoce, górzysty krajobraz (mimo iż Korfu jest bardziej zielona i piękniejsza pod
względem krajobrazów, to jednak Samos ma więcej plusów i bawiłam się tam najlepiej), ciepła woda w morzu i wiele pięknych plaż, do których trzeba dojechać lub dojść, gubiąc się w gajach oliwnych lub mijając wspaniałe widoki.


1. Klimat. Na tej wyspie grecki klimat jest najbardziej wyczuwalny. Wąskie uliczki w mieście Samos, jeszcze węższe we wsiach.
Urocze domki w jasnych barwach przyklejone do siebie, drewniane drzwi w różnych kolorach, ludzie przesiadujący wieczorami na plastikowych krzesłach przed domami, staruszki w czarnych strojach gromadzące się na wieczorne pogaduszki i sklepikarze popalający papierosy na drewnianych stołkach ustawionych przed sklepami z ogromnymi szklanymi witrynami.
Cisza jak makiem zasiał we wsiach w ciągu dnia, aż człowiek się zastanawia, czy ktoś tam mieszka, prócz wałęsających się kotów i koników polnych kryjących się w chaszczach.

Wioski rozsiane są po całej wyspie, więc można wchłaniać tę atmosferę grecką wszędzie, gdzie się pojedzie. Co więcej, naprawdę warto wsiąść w samochód i zwiedzić kilka takich wiosek, bo tego klimatu spokoju i radości życia nie znajdziecie na żadnej innej wyspie.

          Jest to region rolniczo-turystyczny, jednak większy nacisk wciąż kładzie się tam na rolnictwo. Znajdziecie wiec na Samos ucieczkę od zgiełku i możliwość kontaktu z dziką naturą śródziemnomorskiego regionu. W poszukiwaniu zaś plaż można zabrnąć w kompletną pustkę, gdzie towarzyszyć nam będzie tylko czerwona ziemia, chwasty i skały. 


       Dobrze jest wtedy mieć ze sobą dużą butelkę wody i coś do przegryzienia. A przede wszystkim samochód. Bez auta nie zobaczycie nawet połowy tego surowego piękna, które otaczało nas na Samos.



W mojej pamięci zostało wiele wspaniałych wspomnień związanych ze snuciem się po takich cichych, oddalonych od zgiełku, pochowanych między wzgórzami wsiach, z jazdy po mniej uczęszczanych drogach wijących się między urokliwymi domkami bez śladów komercji.
 
          Na Samos oddychaliśmy Grecją, otaczała nas z każdej strony. A kiedy chcieliśmy przypomnieć sobie, że jesteśmy turystami, wybieraliśmy się do stolicy Samos lub mniejszych miasteczek, gdzie wśród ogólnego zgiełku płynącego z barów i sklepów, przechadzaliśmy się wśród straganów z pamiątkami, restauracji usytuowanych nad portem i snując się po architektonicznych cudach, pozostałościach po danej kulturze, wieczorami zasiadając pod płaczącym drzewem, które po zmroku zdawało się ronić łzy z tęsknoty za słońcem. Za dnia suche jak wiór, w nocy w blasku latarni lśniło sokami gromadzącymi się na każdej, nawet najmniejszej gałązce.
Pythagorio

Ogrzewam się szczególnie jednym wspomnieniem, gdy szukając zaginionej plaży, posiłkując się mało dokładną mapą, błądziliśmy wśród szutrowych uliczek wiejskich, mijając winorośle skąpane w słońcu, kozy gromadzące się za ogrodzeniem i przyglądające się nam z ciekawością, zielone pola i te same zabudowania, nie poddając się i wciąż licząc na to, że wreszcie znajdziemy dróżkę, którą wcześniej pominęliśmy, mimo iż przejechaliśmy wieś wzdłuż i wszerz. Była to fajna przygoda i nawet jeśli nie dopięliśmy swego, cisza i spokój tamtej przypadkowej wsi, która była tylko punktem na drodze do przygody, zapadły mi głęboko w pamięć. I nawet teraz, gdy piszę te słowa, widzę nasze sunące zielonymi uliczkami auto, jako jedyna oznaka życia.

2. Temperatura wody i powietrza. Samos jest wyspą bardziej kapryśną niż Kreta czy Rodos. Podczas naszego dwutygodniowego pobytu zdarzyła się jedna wspaniała burza, godna zapamiętania, zapewniająca widoki, których nie zobaczy się w Polsce, gwałtowna i szybka, rozświetlająca raz po raz ciemności, ukazując w swoim stroboskopowym świetle tureckie góry majaczące naprzeciwko greckiego brzegu i przynosząca trzydniowe ochłodzenie.

Wówczas może się zdarzyć, że plaże, które zawsze witały nas ciepłą i spokojną wodą, pewnego dnia mogą nas zaskoczyć znacznie obniżoną temperaturą wody i hulającym wiatrem. Wtedy nie należy się poddawać, tylko poszukać jakiejś małej plaży osłoniętej przed wiatrem z odpowiedniej strony. Nawet jeśli wcześniej na tę plażyczkę nie zwrócilibyśmy uwagi.
Zawsze spokojna plaża po burzy.
Musieliśmy poszukać czegoś innego- znaleźliśmy niepozorną, przyhotelową i tego dnia- rajską plażę

Wówczas morze stało się nieprzyjazne, a samochód ratunkiem przed nudą, zaś niespodziewane ochłodzenie okazją do zwiedzania miejsc, na które szkoda nam było wcześniej czasu. Gdy jednak pogoda dopisywała, woda przypominała basen, zwłaszcza w Asprochorti, Mourtia i Kerveli.
Asprochorti
          
 Tutaj można było wejść do wody i dryfować przez wiele godzin, tak cudownie ciepłe było morze.
  Asprochorti-plaża niezbyt ładna, ale woda cudowna!

MOURITIA

Kerveli
Kerveli

Na Samos warto jest zabrać buty do chodzenia po wodzie, gdyż wiele plaż jest kamienistych i spotkamy tu masę jeżowców, z którymi lepiej nie zacieśniać przyjaźni, gdyż może się to skończyć brzydką opuchlizną. Bardzo łatwo na nie nadepnąć gołą stopą, gdyż chowają się w szczelinach i często ich czarne kolce przykryte są małymi kamykami. Bezpieczniej jest poruszać się w wodzie ze specjalnym obuwiem.
Asprochorti
Livadaki beach
 


3. Owoce. Samos jest wyspą najsłodszych winogron, jakie kiedykolwiek jadłam (być może importowane z sąsiedniej Turcji), soczystych pomarańczy i czerwieniejących na drzewach granatów.
Wyglądało na to, że punktem honoru każdej rodziny było posiadanie przynajmniej jednego drzewa granatowego w swoim ogrodzie. Owoce dojrzewały na słońcu, nierzadko otwierając swoje wnętrza i ukazując dojrzałe, czerwone i słodkie pestki (raz udało się nam skosztować tego smakołyku). 


Jeśli wybieracie się na Samos nie zapomnijcie wziąć ze sobą wyciskarki do cytrusów i zachodźcie do sieci sklepów Bazar po winogrono i pomarańcze na sok, bo w Polsce takich rarytasów nie uświadczycie. Nawet gdy jest sezon na te owoce i nawet jeśli na etykiecie napisane jest, iż owoce importowane są z Grecji i Turcji. Pamiętajcie, że owoce dojrzewające na słońcu a w dojrzewalniach to zupełnie inna sprawa.

4. Plaże. Plaże na Samos najbardziej zapadły mi w pamięć ze względu na ich piękno. Poukrywane w malowniczych zatokach, widoczne z gór, którymi poprowadzona była droga, zapierały dech w piersiach zanim jeszcze zjechało się na dół i zanurzyło w ciepłej wodzie. Większość z nich była kamienista, dzięki czemu woda była czysta jak z kranu. Gdy zaś stało się po kostki w wodzie, można było zażyć darmowego Fish Spa, ponieważ ryby w ogóle nie bały się człowieka i czasem nawet gryzły go bardziej, niż mogło to być przyjemne (ale bez obaw, wystarczy popłynąć trochę dalej, żeby zanurzyć się przynajmniej do bioder, by nasze nowe przyjaciółki poszukały sobie innej ofiary dla swoich oczekiwanych lub niechcianych usług).

Linia brzegowa na Samos jest bardzo urozmaicona, dzięki temu zarówno zwolennicy spokojnych basenów jak i kamienistych, poszarpanych brzegów, gdzie można ponurkować, nie zawiodą się.
         A gdy ktoś lubi wyzwania, może spróbować poszukać ukrytą wśród gajów oliwnych ścieżkę prowadzącą do Megalo i Mikro Seitani, dwóch sekretnych plaż, które tylko najbardziej wytrawnym podróżnikom zdradzą swoje tajemnice i gdzie będą oni mogli zaznać spokoju i wytchnienia od ludzi. 
Nawet wycieczka przez gaje oliwne w kierunku majaczącej w oddali Seitani jest przygodą, ponieważ możemy przebywać z naturą bez niepokojenia przez innych turystów. Od czasu do czasu spotkamy jakiegoś podróżnika na swojej drodze, jeśli akurat wybierzemy ten sam taras z drzewami oliwnymi, który zwiedzie nas obietnicą, iż właśnie znaleźliśmy tą zagubioną ścieżkę na dzikie plaże Seitani. 
Ponieważ wszystkie ścieżki, które znajdziemy wśród tych gajów wydają się prowadzić do Seitani, a tak naprawdę żadna z nich tam nie wiedzie, tylko nagle kończy się w jakiejś głuszy i musimy szukać innego tarasu i innej ścieżki. Którędy naprawdę wiedzie trasa do ukrytych plaż Seitani? Nie mieliśmy odwagi tego sprawdzać z jedną kończącą się butelką wody i brakiem porządnej mapy.


Ciekawą rzeczą były wodospady w miejscowości Karlovassi. Po przejściu pięknego i dzikiego parku natrafiamy na wodospad, a raczej jego początek.
A żeby zobaczyć co jest dalej, musimy wejść do wody (na początku wydaje się lodowata, ale szybko się przyzwyczajamy do jej temperatury i cała podróż staje się naprawdę przyjemna) i przebyć spory kawałek drogą wodną, aby zobaczyć wodospad. Zalecam założenie stroju kąpielowego, ponieważ woda sięga do brzucha. Prąd w strumieniu nie jest silny, więc nie jest to niebezpieczna wyprawa. Ale warto zrobić ten wysiłek, nawet jeśli oznacza to powrót przez cały park do
samochodu, przebranie się w strój kąpielowy i przebycie urokliwego parku po raz trzeci.

5. Krajobrazy. Kiedyś ktoś mnie zapytał, która z odwiedzonych przeze mnie wysp była najpiękniejsza. Wówczas nie potrafiłam tego określić, ale teraz mogę już odpowiedzieć na to pytanie z całym przekonaniem. 

Pomimo iż Korfu jest zieleńsza i tym samym ładniejsza pod względem krajobrazu, ze swoimi górami, widokowymi trasami, ukrytymi plażami (tak, na Korfu też można odpocząć od turystów, gdy zapuścimy się w góry w poszukiwaniu plaży, która niby istnieje na mapie, ale nie na końcu drogi, którą obraliśmy zgodnie ze wskazówkami tejże mapy) i przepiękną Paleokastristą, Samos jest zdecydowanie piękniejsza. 

Wpływ na to ma niepowtarzalny klimat, o którym wspomniałam, poczucie przygody, spokoju, ciszy, samotności (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), a także górskie krajobrazy ukrywające w swoich wnętrzach cudowne plaże z cudownie ciepłą wodą i możliwość ucieczki od zgiełku turystycznej gorączki. Jeśli lubicie spokój i przyrodę, nie zastanawiajcie się już dłużej nad wyborem.
Zapomnijcie o tym, że wyspa jest mała. Może i jest niewielka, ale za to duża sercem. Eksplorujcie ją, zanurzcie się w gaje oliwne, udajcie się w góry, weźcie wszystko, co Wam Samos oferuje, a spędzicie cudowne wakacje, które będziecie wspominać latami.

6. Zwierzęta. Jeśli w środku nocy obudzi Was niesamowity dźwięk, którego nigdy wcześniej nie słyszeliście, nie szukajcie źródła tego dźwięku na wodzie, ani w powietrzu. Nie są to bowiem egzotyczne ptaki ani orki czy inne wodne stworzenia, ale nawołujące się hordy szakali. Nie bójcie się jednak, gdy wieczorem, na spacerze znajdziecie się oko w oko z takim stworzeniem. Delektujcie się sekundami takiego spotkania, bowiem za chwilę to niesamowite zwierzę zniknie Wam z oczu, a Wam będzie się wydawało, że to tylko sen.
        Szakale są charakterystyczne dla wyspy Samos a ich nocnego śpiewu nie da się porównać z niczym innym. Jest to coś tak pięknego i niespotykanego i jednocześnie tajemniczego, że naprawdę warto przebudzić się w środku nocy, wyjść na balkon i posłuchać syreniej nuty wydobywającej się z gardeł tych czworonożnych mieszkańców wyspy.


Na pewno też nie raz spotkacie na plaży, zwłaszcza tej rozległej i mało uczęszczanej, greckiego chłopca polującego na kałamarnice z harpunem i woreczkiem przytroczonym do pasa, do którego chowa swoje zdobycze czy łowiącego na ręcznie zrobioną wędkę srebrzyste cienkie ryby z długimi nosami. Nie myślcie też źle o tym chłopcu, gdy przy Was zacznie uderzać rytmicznie swoją upolowaną kałamarnicą o kamienie. Ten zabieg spowoduje, że mięso kałamarnicy nabierze miękkości i będzie można ją zjeść po ugotowaniu lub sprzedać restauratorowi. Jest to naturalna kolej rzeczy i część łańcucha zwanego życiem i sposób na przetrwanie na wyspie, gdzie wszyscy żyją z turystyki lub rolnictwa. 
         7. Architektura. Miasto Samos, mimo iż wygląda jak inne większe miasta na innych wyspach greckich, jest jakieś inne, ciekawsze.





       Kręte uliczki, pnące się wysoko schody i wąskie przejazdy dla samochodów, strome zjazdy, gdzie trzeba trzymać ręczny hamulec w pogotowiu, aby utrzymać kontrolę nad autem, port ciągnący się podkową przez całą długość zatoki, w którą się wbił, to wszystko stanowi o niepowtarzalnym uroku tego miasta. Koniecznie musicie je zwiedzić. Tak samo zresztą jak całą wyspę :) 



Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy...


Inne wyspy opisałam tutaj:  Kreta , Korfu i Rodos

Brak komentarzy: