sobota, 3 listopada 2012

Back from Tenerife

      Since I haven't got time to write anything I thrust here couple photos from my honeymoon :) But I have to say that my english lessons for two hundred pln per month are starting to pay off. On my trip I was able to say to some spanish people that I'm from Poland, not from Holland, thanked my waitresses and even thanked them so much for bringing me juice I asked for, I was even able to say that I would like an apple juice for dinner and I knew what word "ham" mean and explained it to my husband when he ordered a pizza :D It was fantastic trip even if Tenerife is good only for rich people and without money  as well You could've spent all this time on vacation on the sea in your country for more less money that You could spend in Canarias Islands. But it was my forst trip abroad ever and I think it was worth that all hours lost forever spent on flying and driving by train (13 hours' trip ughhhh)... All that for new experiences in my young life. I hope it was not the last...

       Nareszcie wróciłam do kraju i do świata blogów. Trochę to nierzeczywiste mi się teraz zdaje, że przez tydzień żyłam bez internetu i niemal wcale za tym nie tęskniłam, tyle było nowych wrażeń związanych z wyjazdem do obcego kraju, pierwszym lotem pośród chmur i obcowaniem z językiem, którym tak bardzo pragnę umiejętnie władać. Ale póki nie czuję się jeszcze pewnie w tym temacie zadowoliłam się staniem koło mojego mężczyzny, próbującego dogadać się z Hiszpanami swoim równie niedoskonałym angielskim, uśmiechaniem się i potakiwaniem z ożywieniem. Lecz raz czułam prawdziwą dumę, kiedy podczas zamawiania pizzy mój mąż zapytał restauratora o znaczenie słowa "ham", a ja uprzedziłam miłego pana i rzekłam po polsku do mojego chłopca, że słowo to oznacza nic innego jak szynkę. Na co restaurator rzekł: "Ask her, she knows" i pokazał na mnie :) Miałam też kilka większych sukcesów na tym polu, bo kiedy leciałam paralotnią tandemem z młodym hiszpańskim instruktorem, byłam zdana sama na siebie i nawet udało mi się przeprowadzić krótką pogawędkę pomiędzy zachwyconymi okrzykami a próbą wylądowania cało i zdrowo. Tak ośmielona dwa dni później wdałam się w miłą rozmowę (jeśli rozmową można nazwać 5-cio minutowe wymiany uśmiechów, słuchania co kapitan miał do powiedzenia i zadania kilku krótkich i wręcz błahych pytań) z kapitanem katamaranu, podczas gdy mój chłopiec koncentrował się na linii horyzontu, co pomagało mu utrzymać wewnątrz swojego organizmu zawartość swojego żołądka (a wielu się to nie udało ;)). Po tych trzech ogromnych sukcesach mogę śmiało powiedzieć, że jestem teraz ekspertem w języku angielskim i przekonywać każdego, że opłaciło się płacić 2 tysiące za 9 miesięcy nauki ;)

        A teraz pozostawiam Was z moimi małymi wspomnieniami i zapowiadam, że następny post będzie dla tych, którzy zastanawiają się, jak to jest po tym ślubie i odkryję tajemnicę tego, dlaczego każdy tak narzeka na nadchodzące po ślubie zmiany :P

W nocy i na dzień przed planowanym i wyczekanym wylotem były tak gęste mgły, że miałam obawy co do losu naszej wycieczki...


Na szczęście mgły minęły i mogłam podziwiać widoki podczas mojej pierwszej podróży samolotem

zabójczy widok

Pireneje


 


Mój chłopiec po locie paralotnią coś nie mógł się pozbierać :D




Zanim wybierzesz się na katamaran na oceanie, upewnij się że nie masz choroby morskiej :D













Dwa koty ... kto widzi drugiego ten spostrzegawczy ;) 

ALWAYS WITH A GOOD BOOK :)



Nie wierzcie tym, którzy Wam powiedzą, że na Teneryfie pada tylko trzy razy w roku. Bo my wyczerpaliśmy limit w ciągu naszego krótkiego sześciodniowego wypadu ;)




Uboga roślinność Teneryfy :)

po wizycie ekipy sprzątającej codziennie miałam w inny sposób ułożoną piżamkę :)


Lepiej nie eksperymentować z nieznanymi owocami, bo potem szkoda wyrzucić jak się za nie płaciło w euro :P

2 komentarze:

Rouquinmonde pisze...

Przeniosłam się w ten cudowny czas sierpniowych wakacji.
Ach... mogę iść spokojnie spać.
Dziękuję za miły wieczór i piękne zdjęcia z Teneryfy :*

Gone_With_The_Books pisze...

Też miło wspominam sierpniowy wypad w góry. Tylko morza w tym roku nie widziałam :(