We wcześniejszym poście wspominałam, że po przeczytaniu kilku stron nie za szczególne miałam myśli na temat tej książki. Wydała mi się ona, łagodnie mówiąc nudna. A ja nie lubię nudnych książek. Nudne to ja próbowałam kiedyś pisać gdy byłam młoda i pełna wiary w swój talent. Jednak wspomniane wyżej pozytywy przekonały mnie, abym dała tej książce szanse. A że ja się nigdy łatwo nie poddaję to przymknęłam ucho na nieco zbyt wyszukany styl pisania autora i próbowałam przedrzeć się przez pierwsze wprowadzające rozdziały, ślepo wierząc w zachęty koleżanek.
Tak się złożyło, że poprzedni tydzień miałam dość luźny, w związku z czym mogłam spędzać z książką niemal każdy dzień. I może to właśnie z nadmiaru czasu przeczytałam ją w 5 dni? A może dlatego, że po kilku rozdziałach opowieść zaczynała mnie coraz bardziej wplątywać w swoje zawiłości? Ciężko mi naprawdę powiedzieć jak to się stało, że przez te 5 dni owo tomiszcze stało się moim najlepszym przyjacielem i kompanem w dniach samotności. Odebrało mnie moim problemom codziennym i przeniosło mnie do innego świata, z którego nie chciałam wracać. Pamiętam, że kiedy historia zmierzała już ku końcowi i odpowiedziała już na wiele pytań, pozostawiając przede mną słodką obietnicę odkrycia swojej największej tajemnicy, nie byłam w stanie odłożyć tej książki, chociaż była już późna godzina, oczy się zamykały, a następnego dnia czekała pobudka o 6 rano. Mówiłam sobie, że przeczytam tylko jeden krótki rozdział i pójdę spać, gdzieś tam głęboko w duszy wiedząc, że to nieprawda, że po zakończeniu jednego rozdziału sięgnę po następny, aby zaspokoić głód odkrycia finału historii. Uwielbiam kiedy książka wprowadza mnie w stan takiego rozgorączkowania. Zapominam wtedy o całym świecie, o czekających obowiązkach czy nieprzyjemnościach mijającego właśnie dnia. A taki stan mogą wywołać we mnie tylko najciekawsze książki.
Autorowi "Cienia wiatru" udało się wciągnąć mnie w świat pełen tajemnic, odsłanianych jedna po drugiej, czytając książkę czułam się jakbym układała rozsypane puzzle, zastanawiając się z rozgorączkowaniem, jaki obraz ukaże się po ułożeniu ostatniego kawałka układanki. Autor powoli budzi zainteresowanie czytelnika zagadkową historią, na którą przypadkiem trafia młody chłopak Daniel, rzucając jak ochłapy kawałki historii, budując powoli w ten sposób napięcie. Na początku niby mało ciekawa historia: młody chłopak idzie ze swoim ojcem księgarzem do tajemniczego miejsca, gdzie spoczywają zapomniane książki, pozwalając mu wybrać jedną z tysięcy zalegających tam książek, każąc jednocześnie chłopcu przyrzec,że zaopiekuje się wybranym przez siebie woluminem i nikomu go nie odda, choćby świat miał się walić w gruzy. Chłopak zafascynowany historią miejsca i złożonym przyrzeczeniem, w gąszczu książek odkrywa lekko wysunięty na półce tom napisany przez mało znanego pisarza Juliana Caraxa i czyta ją z namaszczeniem w domu. Do głębi poruszony przeczytaną opowieścią postanawia dowiedzieć się kim jest pisarz i zdobyć inne jego książki. Kiedy pyta o autora swojego ojca księgarza, dowiaduje się, że ojciec nie wie nic o pisarzu i poleca mu spotkanie ze swoim znajomym antykwariuszem, biegłym w sprawach książek i autorów. Od niego dowiaduje się, że Julian Carax był mało znanym pisarzem, napisał kilka książek, które sprzedały się w niewielkich nakładach, po czym zniknął. Chodziły słuchy, że miał zginąć w sekretnym pojedynku tuż przed swoim ślubem z dużo starszą od siebie kobietą. Najciekawszym jednak akcentem była opowieść o tajemniczym człowieku, który podążał w ślad za książkami Caraxa i palił wszystkie egzemplarze, a "Cień wiatru", który chłopak znalazł na Cmentarzu Zapomnianych Książek jest prawdopodobnie jedynym ocalałym egzemplarzem ze wszystkich, które wyszły spod pióra autora. Coraz bardziej zafascynowany postacią autora Daniel, mimo ponawianych nalegań i coraz większych kwot nie godził się sprzedać książki, z którą czuł coraz większy związek.
Po kilku latach do Daniela zgłasza się tajemniczy człowiek, zaczepia go w mroku nocy i żąda oddania książki, która była w jego posiadaniu.W świetle latarni chłopak dostrzega, że ów człowiek nie ma twarzy, a jedynie dwa punkty które były oczami. Zjawa-człowiek powiedział, że chce spalić książkę Daniela i zasugerował, że jeśli jej nie dostanie w swoje ręce to coś się stanie dziewczynie, w której się skrycie kochał. Przerażony Daniel ucieka i jeszcze tego samego wieczoru zanosi "Cień wiatru" z powrotem na |Cmentarz Zapomnianych Książek, by ukryć ją przed zasięgiem nieznajomego. Po tym spotkaniu zapragnie poznać historię pisarza za wszelką cenę, dowiedzieć się dlaczego ktoś stara się spalić wszystkie istniejące egzemplarze jego książek i odnaleźć klucz do zagadki kim jest tajemniczy człowiek, który nazwał się imieniem postaci zaczerpniętej z jednego z tytułów napisanych przez Juliana Caraxa.
Od tego momentu akcja zaczyna nabierać tempa, a życie Daniela odmienia się całkowicie. Chłopak, odkrywając po kolei dawno ukryte tajemnice, naraża się inspektorowi policji, który zdaje się mieć swoją rolę w historii nieznanego pisarza. Idąc śladem kolejnych zagadek i strzępów informacji, dowiaduje się, że ktoś usilnie stara się całą prawdę przeszłych wydarzeń pozostawić w cieniu zapomnienia, tak jak tajemnicza postać bez twarzy chciała wepchnąć w otchłań niepamięci imię Juliana Caraxa. Czy Daniel, wsadzając kij w mrowisko zdaje sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo naraża siebie i swoich bliskich? Tego możecie się dowiedzieć tylko sięgając po "Cień wiatru".
Książka cały czas trzyma w napięciu, autor odsłania po kolei skrawki dawno zagrzebanej tajemnicy, budując powoli napięcie, które wzrasta z każdą kolejną odkrytą przez Daniela prawdą. Klimat niepokoju wzmagany jest przez mroczne czasy, które nawiedziły Barcelonę na początku wieku XX, kiedy policja załatwiała swoje ciemne sprawki pod sztandarem sprawiedliwości. Odrobinę bajkowy klimat dodaje książce specyficznego charakteru i troszkę zbliża do prozy Stephena Kinga. Także kto ma umysł detektywa i lubi mroczne opowiadania o przyjaźni, zdradzie, miłości, namiętności to serdecznie polecam tę książkę na deszczowe wieczory :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz