czwartek, 21 czerwca 2012

Twenties girl - Sophie Kinsella

    "If you could suddenly had a friend that only you could see or hear, what would you do? You could worry that your stressful life has tipped you over the edge and you have lost the plot, big time... you could hide under yoour duvet, hoping that they would go away... or... You could have some fun... You could make your ex boyfriend take you back... You could solve the mystery of the dragonfly necklace, make a fool of yourself many times, get your business back on its feet... You could dance with a gorgeus man who just can't resist you... and you could just discover the best friend you ever had."
Very funny and interesting book, great for lonely evenings or when it's raining whole day long and for piknick with yourself :)



     Czy znacie Sophie Kinsella i jej książki o najzabawniejszej zakupoholiczce świata? Jeśli jesteście fanami jej dowcipu, lub lubicie się pośmiać i zrelaksować przy lekturze, to myślę, że jej kolejna książka „Twenties Girl” na pewno przypadnie Wam do gustu. Jest lekka, z duża dozą humoru a jednocześnie ciepła i jak się ją czyta to się miło na sercu robi. Sophie Kinsella nie pisze ambitnych książek, ale też i ja takich nie szukam. Kiedy czytam książkę, lubię po prostu dobrze się bawić, zapomnieć o wszystkim, nie patrzeć na mijający czas. Książka „Twenties girl” towarzyszyła mi w moim urlopie a także zabierałam ją ze sobą na wycieczki rowerowe po powrocie z urlopu. Po pracy wsiadałam na rower, pakowałam przekąski, kocyk i leżałam na łące do samej 21:00 i dobrze spędzałam czas. A że pogoda była bardzo letnia, nawet późnym wieczorem, tym przyjemniej mi było z książką.

     „Twenties girl” nie jest aż tak zabawna jak „Wyznania Zakupoholiczki”, co niektórzy mogą uznać nawet za plus, jeśli nie polubili charakteru głównej bohaterki- zakupoholiczki. Tutaj nie mamy tylu niemożliwych i czasem denerwujących choć i śmiesznych sytuacji, gdzie się zastanawiamy: „Jak można być tak głupim? Dlaczego ona nie widzi swoich błędów? Po co tyle kupuje?” itd., itp. Ta książka jest bardziej subtelna jeśli chodzi o humor, opisuje dziwną przyjaźń pomiędzy duchem a dziewczyną, ale w bardzo przyjemny sposób. Dodatkowo pojawia się wątek mężczyzny i to bardzo interesującego mężczyzny a ja lubię takie wątki :D Zabawne jest też to, jak główna bohaterka Lara Lington wmawia sobie usilnie, na przekór wszystkim, którzy mówią jej żeby dała sobie spokój, że zejdzie się ze swoim chłopakiem Joshem, który nagle zerwał z nią, nie podając przyczyny. A skoro nie podał przyczyny rozpadu związku to znaczy, że przestraszył się zobowiązań, tego, że kiedyś żartem powiedziała: „O, taki pierścionek możesz mi kupić”, ale w głębi duszy wciąż ją kocha, tylko potrzebuje jakiegoś małego impulsu, żeby do niej wrócić. Lara wciąż wszystkim powtarza, że jeszcze nic nie jest stracone, że Josh ją kocha, że byli idealnie dobraną parą i są dla siebie przeznaczeni. Kiedy czytałam tę część, gdy Lara powtarzała to sobie wielokrotnie w myślach, to miałam ochotę podejść do niej, potrząsnąć nią i wyrzucić tego chłopaka z jej głowy i krzyknąć, żeby się dziewczyna ogranęła.  No jak tak można? Chłopak ją rzucił, przez e-mail, zmienił numer telefonu żeby nie przysyłała mu więcej sms-ów, a ona dalej swoje: on mnie kocha, pokażę wszystkim ble ble ble! I to mi się właśnie w twórczości Kinselli podoba- irytujące sytuacje naprawdę nas irytują, zupełnie jakby działy się naprawdę, na naszych oczach, a sytuacje śmieszne bawią itd. Bardzo lubię podczas czytania wczuwać się w relacje bohaterów i zapominać o bożym świecie. A ta książka właśnie to mi zapewniła.

     No ale może zacznijmy od początku. Lara Lington jest w dość kiepskim położeniu. Jej chłopak Josh rzucił ją! A wydawali się tak perfekcyjnie dobrani! I wszyscy dokoła mówią jej, że czas otrząsnąć się po porażce i ruszyć dalej. Ale jak ona ma ruszyć dalej, skoro Josh nadal ją kocha? Przecież nie mógł tak po prostu przestać ją kochać! Mogła nie robić aluzji o pierścionku zaręczynowym. Chłopak na pewno przestraszył się zobowiązań i dlatego uciekł. Nie powiedział jej dlaczego ją zostawił (a raczej nie napisał w e-mailu, w którym obwieszczał koniec ich związku), a przecież gdyby tylko jej powiedział co się stało, ona na pewno potrafiłaby to naprawić. Gdyby tylko chciał się z nią spotkać i porozmawiać...Z niewiadomych przyczyn zmienił też numer telefonu, tylko dlatego, że wysłała mu kilka smsów... Nikt z jej otoczenia nie potrafił zrozumieć, że to co ich łączyło było czymś wyjątkowym, co łatwo da się naprawić. Ojciec i matka, nie wspominając o znajomych wciąż powtarzają, że powinna nie patrzeć wstecz tylko zacząć patrzeć do przodu, ale ona im wszystkim pokaże, że to ona ma rację, jak tylko porozmawia z Joshem i wszystko sobie wyjaśnią.

     Dodatkowy kłopot sprawiła jej wspólniczka Natalie, która najpierw namówiła ją na rzucenie pracy i założenie agencji headhuntingowej za jej własne oszczędności, to potem nagle wyjeżdża za granicę, porzucając Larę samą z całą firmą i interesem, na którym wcale się nie zna. To Natalie jest ekspertem w tej dziedzinie i miała nauczyć Larę wszystkich sztuczek stosowanych w tym zawodzie, a tymczasem wyjechała zostawiając swoją wspólniczkę samą, nie mówiąc kiedy wróci, w połowie załatwiania interesów z klientem. Teraz Lara musi szybko znaleźć dyrektora marketingu dla swojego najlepszego i wymagającego klienta, a tymczasem sami najbardziej liczący się w biznesie kandydaci nawet nie odbierają jej telefonów lub rozłączają się po kilku słowach. Jeśli szybko nie znajdzie odpowiedniej osoby, może pożegnać się z biznesem. Wpisanie na listę klienta, który nie zgodził się ostatecznie na pracę dla Lary i jej klienta, też nie było dobrym pomysłem, jako że podczas przypadkowego spotkania samych zainteresowanych rzuciło światło na nagą prawdę.

     Życie w cieniu bogatej i sławnej rodziny też nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli wujek odmawia pomocy swojej bratanicy tylko dlatego, żeby ona sama nauczyła się walczyć z przeciwnościami lodu. W końcu wujek Bill też sam doszedł do swojego bogactwa, mając przy sobie tylko dwie monety. Kiedy nie mógł się napić dobrej kawy w kawiarni, sam postanowił za ostatnie pensy otworzyć kawiarnię, która szybko stała się sławna i zaczęła przynosić ogromne profity. Żeby pomóc innym w biznesach wujcio Bill napisał książkę o swoim sukcesie, a także prowadzi seminaria, wszystko pod nazwą "Two little coins". Jedyną pomoc, którą mógł zaoferować Larze, były dwie monety na rozpoczęcie jej własnego biznesu.

    Życie Lary Lington zmienia się na pogrzebie ciotki Sadie. Przeżyła ona 105 lat i chociaż nikt z rodziny tak naprawdę nie znał jej, wszyscy spotykają się na uroczystości, żeby uczcić pamięć członka rodziny. Mimo że nikt nie był w stanie opowiedzieć pastorowi do jego pożegnalnej przemowy nawet jednego szczegółu z życia Sadie. Bo jak coś powiedzieć o czyimś życiu, jeśli się w ogóle tej osoby nie odwiedzało? Podczas ceremonii staje się coś niebywałego... Lara nagle widzi ducha zmarłej ciotki, ale nie jako 105-letniej staruszki, ale młodej, dwudziestokilkuletniej dziewczyny, której lata młodości przypadły na lata 20-te XX wieku. Sadie zwraca się do dziewczyny z prośbą o pomoc w odnalezieniu naszyjnika, bez którego nie może spocząć w spokoju. Każe jej też zatrzymać ceremonię pogrzebową i tak długo napastuje Larę, że ta w geście rozpaczy krzyczy, że ciotka została zamordowana i nie wolno grzebać ciała! A wszystko to, aby zdobyć trochę czasu na odnalezienie tajemniczego naszyjnika. Tylko co będzie, kiedy policja dowie się, że to wszystko było tylko kłamstwem? Podążając tropem naszyjnika Lara odkrywa skrywaną od dawna pewną prawdę, która położy zupełnie inne światło na rodzinne sprawy... Przy okazji z pomocą Sadie schodzi się z Joshem, poznaje mężczyznę, którego zaprasza na randkę tylko na prośbę Sadie, stawia swój interes na nogi i zdobywa najlepszą przyjaciółkę o jakiej kiedykolwiek mogła śnić. 

     Tylko co będzie jak znienacka wróci Natalie, Josh zacznie się dziwnie zachowywać, a naszyjnik się odnajdzie...?

    Na początku wątek trochę wolno się rozkręca, Sadie jest zbyt denerwująca, żeby ją polubić, a Lara irytująca z tym swoim Joshem, ale w połowie książki to człowiekowi nie chce się już nawet iść do lodówki po jakąś przekąskę :) Przyłapujemy się na tym, że co chwila uśmiechamy się pod nosem, że Sadie to całkiem zabawny i rozrywkowy duch, a i pogoń za Joshem bardziej nas śmieszy niż irytuje. Tak więc dajmy książce szansę, a ona odpłaci nam dobrą zabawą :)

Brak komentarzy: