piątek, 8 czerwca 2012

Całowanie się na ulicy romantycznym uniesieniem czy deprawacją?


    Kissing or not kissing - that is the question! :D What do You think about kissing in public places? Is it something wrong? Or is it something nice- to seeying kissing couple? I like kissing my boyfriend and hugging him and I like when he is hugging me. He shows me his feelings to me and I need it. But a week ago some old lady came to us when we was kissing and said" :Don't show your love to everybody!" and she gave us an evil eye. Thats why I started to think is it so wrong to kiss your boy when you feel that you want it? What do You think?

     Czy zdarzyło Wam się kiedyś, że zwrócono Wam uwagę na ulicy, że całujecie się ze swoim chłopakiem na oczach innych ludzi? Mnie zdarzyło się to trzykrotnie! Ostatnio w supermarkecie. Byłam zszokowana, bo nie spodziewałam się tego ataku. Byliśmy akurat w dziale z nabiałem i kupiliśmy sobie ulubiony napój czekoladowy i ja z radości, że za chwilę wypiję sobie mleczko czekoladowe przytuliłam się do mojego chłopca i pocałowałam go w usta. Oczywiście nie był to żaden obsceniczny kiss połączony z wessaniem przełyku, zwykły szybki buziak w usta. Niewinne podzielenie się z druga osobą swoją radością i oczywiście miłością. Jakieś więc było moje zaskoczenie, gdy nagle obok pojawiła się pani w podeszłym wieku i cmokając z dezaprobatą rzekła: „Nie na pokaz”! Do tego rzuciła spojrzeniem pełnym zgrozy, tak jakby chciała nas zlinczować za tą Sodomę i Gomorę, która uprawialiśmy na jej oczach.

     Ja jestem bardzo spokojna osobą, trudno wyprowadzić mnie z równowagi. Do tego cechuje się wysoką kultura osobistą, a co najważniejsze mamusia wpoiła mi szacunek do starszych. Jednak tym razem nie wytrzymałam, bo przecież jestem już wiekowa i wiem co wypada a co nie. Nigdy bym nie przypuszczała, że niewinny buziak mógłby być powodem do dezaprobaty społecznej i wyrzucenia poza nawias społeczeństwa. Zatem odwróciłam się i rzuciłam za oddalającą się kobieciną: „ To niech Pani nie patrzy!!”. Nie mogłam się uspokoić przez 10 minut, powtarzając co chwila swoja mantrę: „Przecież nic nie zrobiliśmy, nie jestem dzieckiem, mam 30 lat, nie trzeba mnie pouczać, przecież się kochamy, dlaczego mamy się całować tylko w swoim domu…” potem przez kolejne 10 minut znajdowałam się w dziurze czarnej rozpaczy, ponieważ zachowałam się niegrzecznie w stosunku do starszej osoby, mówiłam, że na pewno zrobiło jej się przykro i że przecież nic takiego nie powiedziała, co usprawiedliwiłoby moje zachowanie itd. Potem chłopak mnie uspokoił, że przecież my też nic nie zrobiliśmy i nie było powodu do takiej reakcji ze strony owej kobiety. Jednak zdarzyło się to już po raz trzeci, więc czyżby jednak było w tym coś złego?

     Kiedyś odwiedziłam moja bratową z mamą i chłopakiem i zdarzyło się, że staliśmy wszyscy razem, wymieniając ostatnie uprzejmości przed pożegnaniem się. Ja stałam przy moim chłopaku a on mnie obejmował i co jakiś czas szybciutko i leciutko całowałam go w usta, jak to czynią zakochane pary. Raptem mama bratowej nie wytrzymała i nie mogą już patrzeć na to zepsucie krzyknęła, że mamy iść w krzaki i tam się całować oraz że jesteśmy niewychowani, że ona nigdy nie widziała, żeby jej córka i mąż (a mój brat :)) kiedykolwiek się tak zachowywali. Wtedy ugryzłam się w język i nic nie powiedziałam, oprócz „ok.” ale tak naprawdę cała się zagotowałam. Po pierwsze dlatego, że nie było podstaw do tak zjadliwej reakcji, ale przede wszystkim dlatego, że odbyło się to przy mojej mamie i widziałam, że zrobiło jej się strasznie przykro, zwłaszcza gdy poleciał ustęp o „wychowaniu”. Potem gdy w domu o tym z mamą rozmawiałam to moja biedna mamusia próbowała niepewnie tłumaczyć, że faktycznie nie powinniśmy się obejmować i całować w towarzystwie, ale mam wrażenie, że nie była co do tego przekonana, bo gdy ją zapytałam co my takiego złego zrobiliśmy, to nie była w stanie odpowiedzieć. Poza tym moje pytanie brzmi: kto tak naprawdę okazał się niewychowany? Bo czy w towarzystwie matki swojego zięcia wypada czynić takie uwagi, nawet jeśli byłyby słuszne? Dobrze wychowany człowiek raczej wziąłby osobnika na stronę i spokojnie powiedział co mu leży na sercu, prawda? Krzykiem to małe dzieci ustawia się do kąta. Poza tym, kiedy usłyszałam, że jej córka nigdy się tak ze swoim mężem nie zachowywała, to nie poczułam skruchy, którą powinnam poczuć, porównana do tak doskonałej osoby jaką jest córka krzykacza. Zamiast tego poczułam współczucie dla bratowej, że jej mąż nie okazuje jej publicznie swojej miłości. Ja natomiast jestem taka osobą, która nie ukrywa swoich uczuć tylko chce się nimi dzielić teraz, zaraz, od razu.

      Jeszcze innym razem jak zwykle przytulałam się na przystanku do mojego umiłowanego i podeszła starsza kobietka, nawiasem mówiąc wyglądająca jakby dorabiała sobie na ulicy, pomarańczowy płaszcz, pomarańczowe usta i krzykliwie pomalowane oczka, również ze zgorszeniem wyraziła swe zdanie na temat młodzieży, która nie miała skąd wynieść dobrego przykładu. Ale skoro nawet kobieta dorabiająca sobie na ulicy uważa, że publiczne okazywanie uczuć to coś złego, to może te wszystkie przyjazne nam dusze miały rację? Może na ulicy nie wypada patrzeć sobie w oczy, trzymać się za ręce, przytulać się czy dotykać ust swoimi ustami? Mam mętlik w głowie. Dodam, że do pomarańczarki tylko się krzywo uśmiechałam, udając że słucham z zainteresowaniem jej wywodów, udało mi się ugryźć w język i zachować spokój. Tylko czy za każdym razem będę musiała gryźć ten mój biedny język? Przecież wreszcie mi odpadnie!

      Tak więc moje pytanie kochane brzmi: Czy jesteście za czy przeciw publicznemu okazywaniu uczuć? Czy uważacie, że niewinne całusy i przytulanie na przystanku to upadek obyczajów czy całkiem niewinna a jakże potrzebna dla związku i nikomu nie szkodząca część życia? A może uważacie, że dopiero po przekroczeniu progu mieszkania można się na siebie rzucić jak wygłodniałe wilki i dopiero wtedy okazać drugiej osobie jak się ją kocha? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Ja osobiście uważam, że każde miejsce prócz Kościoła jest odpowiednie by szepnąć ukochanemu jakieś miłe słowo do uszka, przytulić się czy musnąć ustami jego usta, bez szkody dla ewentualnej widowni.



     P.S. Dzisiaj wyjeżdżam na tydzień i zostawiam mojego chłopca samego. Możecie sobie wyobrazić co to będzie jak wrócę! Może nawet obejmę go na ulicy i będziemy sobie tak szli objęci i przez kilka minut gorszyli młodzież ;) A raczej starszyznę :)

Brak komentarzy: