sobota, 8 października 2016

How to survive summer camp/ Jacqueline Wilson/ Jak przeżyć na obozie letnim

                
    Niestety nie udało mi się znaleźć pierwszej części książki o Tracy pt.  „Historia Tracy Beaker” ani w Internecie, ani na półce w mojej szkole angielskiego. Na szczęście znalazłam coś, co zmniejszyło smutek. Inną książkę Jacqueline Wilson! Siedziała sobie cichutko na półce, taka mała i chudziutka, ledwo widoczna pośród grubych i kolorowych tomiszczów. Jednak moje wprawne oko wyłowiło ją zgrabnie i nawet nie czytając, co zawiera ta niewielka książeczka, postanowiłam ją wypożyczyć. Był to trafny wybór. Teraz wiem, że gdziekolwiek natrafię na książki tej autorki, wypożyczę je bez wahania.
 Wilson jak dotąd spełnia moje oczekiwania i przyznam się, że mam w domu kolejną jej książkę i szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać aż skończę tytuł, którą aktualnie czytam, autorstwa Erici James. Dwa razy przerywałam czytanie jej dla Jacqueline Wilson i zrobię to prawdopodobnie po raz trzeci, bo książki Wilson są tego warte, natomiast ta, którą czytam, jest nieciekawa i ciągnie się jak flaki z olejem. Dużo przyjemniej czyta mi się o Tracy Beaker lub Stelli Stebbings. Bo właśnie o małej Stelli jest książka „Jak przeżyć na obozie letnim”.
  Stella nie jest tak narwana jak Tracy ani nie posiada aż takiej wyobraźni jak ona, jest spokojniejsza, delikatniejsza i przede wszystkim- grzeczniejsza, jednak od samego początku budzi taką samą sympatię jak Tracy (choć tą drugą lubię bardziej ;)). Jest też młodsza, zatem jej przygody na obozie w znienawidzonym Evergreen, są przeznaczone raczej dla młodszych dzieci, nie dla nastolatków, którzy mogą się lekko nudzić przy Stelli (choć ja nie miałam tego problemu, a lata nastoletnie są już dawno za mną). Jak to w książkach Wilson, jak zdążyłam się przekonać, mamy mocny charakter, który musi walczyć z przeciwnościami losu. Zawsze znajdzie się wokół głównej bohaterki jakaś niesprzyjająca jej osoba, jednak charaktery głównych bohaterek Wilson są tak ukształtowane, że potrafią przekonać do siebie każdego, a kto się nie dostosuje, jest odsuwany na bok jako osoba, której główna bohaterka nie potrzebuje do szczęścia i daje jej to wyraźnie do zrozumienia. Zamiast więc walczyć o uczucia tej osoby, jest ona wyśmiana lub zlekceważona, przez co traci swoją dotychczasową silną pozycję, którą z kolei zajmuje nasza bohaterka. A zamiana ta jest tak subtelna, że wróg wilsonowej bohaterki nawet nie wie jak i kiedy się to stało.
    Bardzo to lubię w powieściach Wilson. Jej bohaterki potrafią bronić swojego zdania i są bardzo silne psychicznie. Niby niegrzeczne, a jednak szybko stają się przykładem lub nawet liderem dla innych dzieci. Czasem nawet potrafią przekonać do siebie dorosłych, pokazując swoją lepszą stronę, czyli właśnie zdolności przywódcze, które każdy dorosły potrafi docenić. Te zdolności często powodują, że bohaterki Wilson stają w obronie słabszych i pokrzywdzonych lub odrzuconych przez innych. Dzięki temu autorka pokazuje, że każde niegrzeczne dziecko ma swoją dobrą stronę, którą wystarczy dostrzec poprzez otoczkę urwisa, którą wokół siebie roztaczają. Wilson próbuje w ten sposób powiedzieć, że nie powinniśmy zostawiać dzieci w spokoju, kiedy stają się problemowe, ponieważ one swoim zachowaniem pokazują tylko, że potrzebują naszej uwagi i zrozumienia. W ten sposób jej książki stają się także poradnikami dla rodziców, swoistymi mapami, dzięki którymi można odnaleźć drogę do własnego dziecka.
    Jednak dla mnie jej książki służą mi głownie za wspaniałą rozrywkę. Nie potrafię się nudzić przy Jacqueline i zawsze się zastanawiam, jak ona to robi, że tak potrafi przykuć moją uwagę rzeczami, które dawno przestały mieć dla mnie znaczenie, ponieważ po prostu z nich wyrosłam. To jest u niej niesamowite i zawsze będą ją cenić, nawet jeśli wśród wszystkich jej książek znajdę kilka mniej ciekawych. Jak na razie jednak przeszukuję półki w poszukiwaniu książek tej autorki i nie chcę się jeszcze z nią żegnać. Obawiam się jednak, że po książce „Podwójna rola”, którą udało mi się ostatnio wypatrzeć, nie znajdę już w szkole następnych jej książek i będę musiała wrócić do świata dorosłych, do którego nie mam jeszcze ochoty wracać. Wszystko to dzięki Jacqueline Wilson. Zaklęła mnie swoim talentem i chcę jak najdłużej zostać dzieckiem. A najbardziej mam ochotę poczytać o Tracy, bo tak bardzo przypomina mi Georgię. Zatem jeśli ktoś jest w posiadaniu audiobooka z serii o Tracy Beaker, bardzo proszę o przesłanie mi go. Zwłaszcza jeśli jest po angielsku. Wygląda na to, że Tracy stała się moją przyjaciółką, za którą już tęsknię, mimo że od naszej przygody minęły tylko dwa tygodnie.
    Tymczasem 10-letnia Stella dotrzymywała mi towarzystwa przez ostatni tydzień. Doceniłam jej towarzystwo praktycznie od razu, jak tylko przeczytałam pierwszy akapit. Już wtedy poczułam, że ta książka będzie tak samo dobra jak pierwszy tytuł od Wilson, który przeczytałam parę dni wcześniej. Przy okazji poszukiwania informacji o autorce dowiedziałam, się, że Tracy Beaker to już kultowa postać i wciąż nie mogę się nadziwić, że ja dopiero teraz trafiłam na ten cykl. Po tylu nudnawych książkach dopiero niedawno poznałam tę wspaniałą autorkę. Można by powiedzieć, że były to stracone lata czytelnicze, gdyby nie to, że przynajmniej uwierzyłam ponownie, że czeka na mnie jeszcze wiele interesujących książek. Wystarczy tylko dobrze poszukać.
    Wracając do Stelli, jej próba przetrwania na obozie Evergreen, któremu daleko do innych obozów, na których dzieci faktycznie mogą się dobrze bawić, potrafiła przykuć moją uwagę, mimo iż jest ogromna różnica wieku między mną a Stellą. Jednak różnica wieku jest niczym, gdy spotkają się dwa podobne charaktery. Mogłabym mieć taką siostrę. Myślę, że nie nudziłabym się przy niej. Czytając tę książkę doceniłam ponownie talent pisarski Wilson. Autorka ta potrafi tak rozrysować charaktery swoich bohaterek, że stają się one interesujące, nawet jeśli są postaciami negatywnymi. Tak też stało się z Louise i Karen, dziewczynkami, które od samego początku postanowiły uprzykrzyć Stelli pobyt. Ich złośliwość i głupota nie były denerwujące i nawet je polubiłam w swoisty sposób, właśnie za to, że nie były nudne. Postacie w książce są bardzo ważne, ponieważ budują całą otoczkę i można zniszczyć najlepszy pomysł, jeśli nie potrafi się tchnąć w postacie życia. O Wilson się nie obawiam, ona to potrafi.
       Zastanawiam się, czy Stella nie była pierwowzorem Tracy. Nie znam historii autorki i nie wiem, która z książek pojawiła się pierwsza, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdybym miała rację. Stella przejawia pewne cechy charakteru Tracy i byłaby idealnym pierwowzorem dla szalonej dziewczynki z domu dziecka. Zastanawiam się też, czy książka „Jak przeżyć na obozie letnim” jest częścią jakiegoś cyklu, czy autorka po prostu postanowiła tak ją zacząć, żeby sprawić takie wrażenie. Gdy zaczęłam ją czytać, zauważyłam, że jest tak napisana, jakbyśmy znali już Stellę z poprzednich części, a także jej mamę i jej nowego męża. Jeśli się nie mylę, chętnie przeczytałabym pozostałe książki o Stelli. Niestety bardzo trudno jest znaleźć darmowe ebooki w Internecie. Pozostaje mi liczyć na szczęście. Może kiedyś jeszcze się spotkamy.

    Jeśli zaś Wy zetkniecie się z jakąkolwiek książką Jacqueline Wilson, przeczytajcie ją od razu. Ręczę, że w każdej z nich znajdziecie coś dla siebie i nie będziecie się nudzić ani przez minutę. Jest to jeden z tych autorów, którego będę polecać każdemu, choć może bardziej pozostanę przy damskiej części społeczeństwa. Aczkolwiek Tracy spodobałaby się niejednemu chłopakowi. Ogólna moja ocena autorki to piątka. Sprawdzę jeszcze jej ostatnią książkę, o której tu wspomniałam i będę mogła ostatecznie się przekonać, czy moje zdanie o niej się zmieni. Ale raczej nie liczyłabym na to. Ja już jej zaufałam i to samo zalecam każdemu z Was. Jeśli jeszcze nie znacie książek Wilson, a nie macie pojęcia co czytać, sięgnijcie po jej książki, a Wasze życie nabierze kolorów, bo zaczniecie na nie patrzeć oczami dziecka. Taka jest moc tej autorki. Czy nie warto przeżyć tego na własnej skórze? 

Brak komentarzy: