niedziela, 16 września 2012

Emma / Jane Austen

    
      Wspominałam przy okazji "Dumy i uprzedzenia", że drugą najciekawszą książką Jane Austen była dla mnie właśnie "Emma". Przeczytałam wszystko, co wyszło spod pióra tej autorki (nawet niedokończone z powodu śmierci autorki "Sanditon"), zafascynowana światem z przeszłości, jaki przedstawiała na kartach swojej książki oraz wyrafinowanym językiem XIX wieku, ale tak naprawdę pozostałych książek niemal nie pamiętam. Dobrze się je czytało, ale nie zapadły w pamięć. Nie były niezwykłe, tylko inne. Może to właśnie przez ten wyszukany język i maniery tamtego czasu tak długo Jane Austen trzymała mnie przy sobie. Ciężko mi teraz, po latach określić skąd się wzięła miłość do książek tej autorki, mimo że pozostałe jej pozycje nie były tak wyjątkowe jak "Duma i uprzedzenie" i nie były tak ciekawie napisane jak "Emma". Jak już wspomniałam pozostałe jej powieści uleciały z mojej pamięci po latach. Tytuły mogłabym wymienić, ale bohaterów i ich historie już nie. Jest to dla mnie podpowiedź prosto z serca, wskazująca które z książek Jane zasługują na uwagę. A gdybym miała byc naprawdę szczera ze sobą to tylko "Dumę i uprzedzenie" mogłabym nazwać wybitnym dziełem. "Duma" znacznie odbiega od swych sióstr doskonałością pióra i zawsze się dziwiłam jak to możliwe, aby autor był w stanie napisać tylko jedno nieśmiertelne dzieło na tak wysokim poziomie, podczas gdy reszta jego utwórów tylko da się lubić. Jako, że "Emma" da się lubić najbardziej i sprawiła mi najwięcej radości poza "Dumą i uprzedzeniem", pozwolę sobie napisać kilka słów w jej obronie.

     W tej powieści mamy również miłość, jakżeby inaczej. Jednak autorka stawia przed nami kobietę dobrze usytuowaną, która nie musi bać się o przyszłość. Nie musi też upatrywac swojego szczęścia i dobra w małżeństwie, jak to było w przypadku panien Bennet, w związku z czym może spokojnie zająć się swataniem innych i opowiadniem jak to nigdy nie wyjdzie za mąż. Emma Woodhouse jest młoda i jej przyszłość jest zabezpieczona materialnie. Mieszka z ojcem w wielkim domu, gdzie często odwiedza ich starszy od Emmy przyjaciel rodziny, Pan Knightley. Zdaje się on być jedynym człowiekiem, który jest w stanie powiedzieć Emmie co naprawdę myśli o jej zachowaniu, a nawet ją strofować, ponieważ wszyscy dookoła, łącznie z jej ojcem są zapatrzeni w Emmę jak w obrazek. Natomiast Pan Knightley jako jedyny widzi jej wady i nie boi się rzucić nimi w twarz Emmy. Ta przyjmuje słowa prawdy od przyjaciela bez mrugnięcia okiem, jednak rzadko kiedy słucha jego rad, ponieważ w swojej młodości jest na tyle zarozumiała, że wierzy w swoje racje i w swoje przekonania, mimo że nieraz zawiodły ją one na manowce.

     Książka jest naprawdę zabawna. Może nie śmieje się przy niej człowiek do rozpuku jak przy typowej komedii, ale wielokrotnie uśmiecha się sam do siebie patrząc na zapatrzenie Emmy w swoją własną rację, jej ślepotę na porady starszego przyjaciela i po prostu na głupotę jej czynów. Czytając powieść można sie zwyczajnie zdenerwować patrząc na Emmę i widząc jak stara się manipulować ludźmi, aby zestawić ich w pary takie, jakie się jej samej podobają, a w rzeczywistości nie pasujące zupełnie do siebie, a to ze względu na charaktery, a to pozycje społeczne lub noszenie w sobie uczucia do innej osoby. Emma jest na tyle ślepa, że całkowicie źle odczytuje sygnały płynące od mężczyzn- nie widzi, który mężczyzna udaje uczucie do niej, aby ukryć przed światem swoje uczucie do innej kobiety i popłeniony w tajemnicy mezalians, mimo że wszystko dookoła wskazuje na to uczucie; jest ślepa na względy innego mężczyzny wobec niej, mimo że łatwo je odkryć pomiędzy słowami (a przynajmniej dla osoby takiej jak ja, która namiętnie czyta romanse ;)); myli uczucie skierowane do niej i odczytuje je jako względy skierowane do jej przyjaciółki, którą próbuje wyswatać z człowiekiem stojącym wyżej w hierarchii społecznej. Emma zdaje się na każdym kroku popełniać mnóstwo błędów, nie widzi oczywistych faktów, a także odrzuca zdroworozsadkowe podejście Pana Knightleya do jej prób łączenia ludzi w pary i jest to jednocześnie zabawne i irytujace. Ale dzięki temu książka nabiera ciekawych barw i trzyma do końca w ciekawości. Ja przynajmniej byłam ciekawa kiedy Emma zobaczy jak śmieszne było jej swatanie, jaka była ślepa i kiedy w końcu zobaczy, że ktoś darzy ją uczuciem.

    Nie będę opisywać całej powieści, ponieważ mamy tu poplątanie z pomieszaniem, przez swaty Emmy pojawiają się coraz to nowsze postacie i związki (choćby te wyimaginowane w głowie Emmy). Gdybym teraz próbowała to wszystko opisać to połowa z Was szybko by się pogubiła, ponieważ nie da sie tego ogarnąć bez przeczytania powieści. Proszę się także nie zrażać nieco zbyt przydługawym początkiem, gdzie autorka stara sie nam najpierw przedstawić Emmę i jej świat, tak ten zewnętrzny jak i wewnętrzny. Kiedy już się przez to przebrnie, zacznie się ciekawa komedia pomyłek i wtedy już można się spokojnie odrobinkę zapomnieć podczas czytania.

     Zabawne sytuacje zaczynają się od momentu, gdy Emma postanawia wziąć pod swoje opiekuńcze skrzydła niejaką Harriet Smith, której rodzice nie są znani, co w tamtych czasach odbierało kobiecie szansę na lepsze życie i na męża z wyższych sfer. Pan Knightley wręcz był przekonany, że Harriet w ogóle będzie mieć szczęście, jeśli ktokolwiek będzie chciał ją pojąć za żonę. Jednak Emma w swojej prostolinijności postanowiła nie skreślać Harriet a wręcz pomóc jej w zdobyciu dobrze sytuowanego mężą, który jej zdaniem się Harriet należał. Od tej pory Harriet stała się przyjaciółką Emmy, którą ta próbowała wciągnąć w swoje, lepsze towarzystwo. Jej próby polepszenia przyszłości Harriet tylko jej zaszkodziły, ponieważ za namową Emmy Harriet odrzuciła oświadczyny dobrze prosperującego farmera Roberta Martina, który wg Pana Knightleya byłby dla Harriet zbawieniem i lepszą partią niż mógłby się ktokolwiek po niej spodziewać. Co więcej Harriet odwzajemniała uczucie Roberta Martina, jednak pod wpływem namów i manipulacji Emmy uznała, że zasługuje na kogoś znacznie lepszego, a mianowicie na pastora Eliota. Trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach pastorzy byli niezłą partią, ponieważ posiadali rozległe probostwa pod sobą i spore majątki i nie spojrzeli by nawet na kobietę o takiej przeszłosci jak Harriet. Dlatego dziwi nie tylko to, że Harriet dała sobie tak ławto wmówić, że jest na tyle dobrą partią, aby zdobyć kogoś takiego jak Pan Eliot, ale także można się dziwić Emmie, wychowanej w dobrym domu, która znała dobrze podział na hierarchie panujący w tamtych czasach i powinna zdawać sobie sprawę, że Harriet nie ma szans na dobre zamążpójście i powinna wziąć, brzydko mówiąc, tego, kto się nawinie. Swoim zaślepieniem skrzywdziła Harriet, której niemal odebrała szansę na zdobycie dobrego i kochającego męża, ale i w swojej ślepocie zwodziła niechcący Pana Eliota, który okazał się mieć na oku nie Harriet, ale samą Emmę.

     Jest to typowa komedia omyłek i naprawdę można sobie nią poprawić humor na jesienne wieczory. Zatem zachęcam do zapoznania się z tą książką i zatopnienia się w świat Jane Austen pełen romansów i pięknego języka.

2 komentarze:

Rouquinmonde pisze...

Ach ta piosenka :) Chodzi za mną cały czas.
Co do jesieni z poprzedniego posta, ciężko dopuścić do siebie tą myśl, ale jesień już przyszła. Widać ją prawie na każdym kroku. Może jednak okaże się łaskawa i zachwyci swoim wyglądem.

Dobrej nocy :*

Gone_With_The_Books pisze...

Ja już mam jesień w sercu. Przyszła niespodziewanie i powitałam ją z radością :) To chyba dzięki temu, że wciskała się ona w moje myśli z każdego kąta - z innych blogów, z przyrody, ze sklepów. Przyjęłam ją z wdzięcznoscią ponieważ miałam już dość cierpień spowodowanych tęsknotą za latem :)