poniedziałek, 30 grudnia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku!

   Nie mogę uwierzyć, że już po świętach. Tak wyczekiwany czas przeminął, nie pozostawiając szczególnych wspomnień, jak to bywało w dzieciństwie. Mam niedosyt. Dorosłość to okropny czas. Nic nie cieszy tak bardzo jak kiedyś. Dobrze, że mam swoje książki, które zabierają mnie z tej otaczającej szarości do świata marzeń, który tak często odwiedzałam w dzieciństwie.

   Kilka wspomnień ze świąt:
Niemal wiosenna pogoda. Pąki roślin aż pękają z ochoty, aby rozkwitnąć w pełnej krasie. Zimo, przyjdź, powstrzymaj je póki jeszcze nie jest za późno!!
Na szczęście Last Christmas przypominało mi, że idą święta i wlewało w moją duszę nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone, że jeszcze poczuję magię tych świąt.

Zabawa w dekorowanie domu, tworzenie kolorowych świeczników ze słoików, ubieranie choinki prastarymi ozdobami, papierowym żłobkiem, pamiętającym czasy mojego dzieciństwa i końcówkę PRL-u, przynosiła prawdziwą radość.


 Te szklane bombki są starsze ode mnie i są cały czas w dobrej kondycji, dzięki troskliwej opiece mamy. To moja wyprawka ślubna. Najpiękniejsza, jaką może dostać panna młoda, bo przechowująca wszystkie piękne wspomnienia z beztroskich czasów.
 Miałam dwa miesiące, kiedy mama kupiła te bombki :)

I jak tu nie kochać świąt?

Świątecznych ozdób nigdy za wiele. One budują klimat nie tylko w mieszkaniu, ale i w naszej duszy, zwłaszcza, jeśli w wykreowanie ich włożymy nieco wysiłku :)
Na końcu sposób na brak stojaka na choinkę. Rozwiązanie jest proste. Wystarczy posiadać kreatywnego męża, parę desek i wiertarkę. Po czym można usiąść wygodnie na kanapie i podziwiać zręczność naszego mężczyzny :) Tylko trzeba pamiętać, aby wybierać drzewko, które wytrzyma ciężkie warunki i na długo obędzie się bez wody. W naszym przypadku była to jodła kaukaska. Minął prawie tydzień od jej zakupu, a nie posypało się więcej niż 10 igieł. Choinka ideał :)


Pozostaje mi teraz życzyć Wam spełnienia marzeń i stawiania przed sobą nowych wyzwań, abyście stawali się coraz lepsi i mieli poczucie spełnienia w życiu. Ja mam kilka takich wyzwań, czas pokaże, czy podołam. Chcę wreszcie przestać żreć słodycze, nauczyć się włoskiego (samodzielnie- ups, nie będzie łatwo) i znaleźć nową pracę, w której będę miała poczucie spełniania jakiejś misji, a nie tylko pobieranie żołdu ;)

Do zobaczenia w przyszłym roku ;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Trafiłam tu zupełnym przypadkiem. Też mam ciągły niedosyt świątecznej atmosfery... pozdrawiam i zapraszam na mojego bombkowego bloga:

www.365bombek.blogspot.com