wtorek, 2 października 2012

Talizman - Stephen King

To jest dokładnie to wydanie, które czytałam jako dzieciak :)
   
     Myślę, że czas na jedną z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Właściwie z czasów, kiedy miałam naście lat i zero kłopotów na głowie, za wyjątkiem tego, że nie miałam własnego pokoju gdzie mogłabym całymi dniami czytać książki. Na szczęście to dzieciństwo nauczyło mnie jak sobie radzić w każdej sytuacji i tak na przykład moim ulubionym miejscem do czytania po nocach (również do nauki na studiach) była łazienka. Zamykałam się w niej z kilkoma poduszkami i kocem i czytałam- na siedząco na podłodze lub leząco w pozycji embrionalnej (łazienka nie była za duża). I tak kiedy wszyscy już spali, ja mogłam oddać się w spokoju lekturze i tylko budząca się co jakiś czas mama przypominała mi o tym, która była godzina. Goniła mnie wtedy do łóżka, a ja jej ciągle odpowiadałam "zaraz! jeszcze tylko jedne rozdział!" i oczywiście czytałam dalej aż do następnego jej przebudzenia. Dzięki moim zdolnościom do przetrwania w trudnych warunkach nie zwariowałam przez te wszystkie lata, kiedy nie miałam gdzie zapraszać koleżanek (dwa pokoje i 4 osoby to zdecydowanie za dużo), gdzie się uczyć (bo u mnie w domu liczył się bardziej człowiek który pracował, był mężczyzną i był starszy. I nawet jeśli ten osobnik nie chodził jeszcze do pracy, marnie się uczył i nie potrzebował pokoju na swoje potrzeby, to i tak miał ten przywilej zapewniony aż do momentu przeprowadzki na własne M-2. A na jego miejsce wskakiwał kolejny męski osobnik, kiepsko się uczący i jeszcze nie pracujący, a osobnik płci żeńskiej, najmłodszy i przynoszący do domu same piątki i czwórki - czyli ja- wyganiany był do łazienki lub kuchni. Gdy o tym wszystkim myślę, to nadal krew się we mnie burzy za tę niesprawiedliwość losu i wciąż mam nadzieję, że los się kiedyś do mnie uśmiechnie i będę miała na starość ten swój upragniony pokój na własnosć, gdzie będę się mogła zamykać z moimi książkami, albo koleżankami :) Chociaż nic na to nie wskazuje, ponieważ za kilka dni przeprowadzam się do kawalerki :)

      Wspominam te czasy, ponieważ nieodłącznie kojarzą mi się właśnie z "Talizmanem". Złożona z dwóch tomów niemal baśniowa opowieść tak mnie wciągnęła, że czytałam ją dniami i nocami na przemian w kuchni i w łazience, przegananiana co chwilę z jednego miejsca do drugiego i tylko nocą odnajdująca spokój w żółtym świetle łazienkowej lampy. Opanował mnie wtedy jakiś trans. Otwierałam oczy rano, jadłam śniadanie i czytałam "Talizman", szłam do szkoły, wracałam do domu, jadłam obiad i czytałam "Talizman". Potem kolacja i "Talizman" a na końcu poduszki, łazienka, koc, herbatka i oczywiście "Talizman". Książka ta przypadkowo trafiła w mój gust tamtego wieku. Właściwie to nie potrzebowałam wtedy niczego od życia tylko mojej książki. A po jej przeczytaniu i odłożeniu na półkę cały czas wewnętrznie przeżywałam przygody wędrującego między dwoma światami Jacka Sawyera i nie byłam w stanie od razu odnieść książki do szkolnej biblioteki, tylko co jakiś czas brałam ją w ręce i przypatrywałam się okładce. Moja nastoletnia wyobraźnia wracała wtedy do niedawno przeczytanych słów i wszystko odżywało we mnie na nowo. Nie wiem dlaczego ta właśnie książka z całej twórczości Stephena Kinga wywarła na mnie największe wrażenie, jednak jest to fakt. Przygotowując sie do napisania po latach moich wrażeń z czytania tej książki poczytałam kilka receznji i jestem pod wrażeniem tego, jak nisko oceniają tę książkę inne osoby, które się z nią zetknęły. Naprawdę nie potrafię powiedzieć dlaczego moje wrażenia tak bardzo różnią się od wrażeń innych czytelników tej książki, ale mam pewna teorię, która zamierzam tutaj przedstawić.

    Może zacznę od tego, że King napisał "Talizman" wespół z Peterem Straubem (nigdy nie czytałam nic, co wyszło spod pióra Strauba, więc nie wiem jaki typ literatury jest jego mocną stroną) i myślę, że to jest pierwsza część układanki zwanej moją teorią:) Zanim otworzyłam "Talizman" przeczytałam juz mnóstwo horrorów Stephena Kinga, wręcz się w nich zaczytywałam. Bardzo polubiłam styl tego autora i to, że potrafił mnie zainteresować od pierwszych stron swoich książek. Moimi ulubieńcami były "Christine" i "Podpalaczka". Chwytałam wszystko, co podpisane było nazwiskiem Stephen King. Większość książek mozna było śmiało włączyć do gatunku horroru. I nagle zobaczyłam "Talizman". Oczywiście od razu książka ta znalazła się u mnie w domu. Zaczełam ją czytać i okazało się, że to zupełnie co innego, niż do tej pory. Nie był to horror, a raczej powieść fantasy z elementami horroru, a nawet powieści drogi. I to jest drugi element mojej teorii. Właśnie to wykroczenie poza typowy horror i wkroczenie Kinga na zupełnie inny poziom prawdopodobnie wywołało we mnie tę miłość do "Talizmanu". Zawsze mnie kręciła fantastyka i po prostu nie mogłam nie pokochać tej ksiązki od pierwszego rozdziału. Wydaje mi się, że aby poczuć te same uczucia, które ja miałam w sobie podczas czytania "Talizmanu", należy odciąć się od dotychczasowego dorobku pisarskiego Kinga, albo nie być miłośnikiem Kinga i nie znać jego pozostałej twórczości. Do tego dorzucić odrobinę ciekawości i otwarcia na zupełnie nowe doznania oraz okrasić to zamiłowaniem do fantastyki. I dopiero ten przepis może pomóc Wam w odpowiednim odbiorze tej książi.

    Ostatnim kawałkiem układanki wydaje się być mój wiek w chwili czytania "Talizmanu". Jak już wspomniałam byłam wtedy nastolatką a chyba każdy wie, że nastoletni umysł jest bardziej otwarty, ma więcej wyobraźni, nie zamyka się wyłącznie na to co ulubione, jest bardziej oderwany od szarej rzeczywistości. Potrafi na cały dzień pozostawić świat, który nas otacza i zamknąć się w świecie wyobraźni, nie dając się ściągnąć z powrotem ciągłymi myślami o tym, co trzeba jeszcze w domu zrobić, jak w pracy będzie się jutro układać, co zrobić na obiad itd. Kiedy ja czytałam tę książkę za młodu to tak właśnie ze mną było. Mogłam nawet nic nie jeść wiele godzin, byle tylko nikt mi nie przeszkadzał i nie wyrywał siłą ze świata, w którym akurat przebywałam. Liczyła sie tylko książka i jej bohater oraz magiczny świat go otaczający. Do dzisiaj pamiętam jak wygladała okładka z namalowanym tajemniczym hotelem, który był celem podróży Jacka, pamiętam część opisów, które wywarły na mnie największe wrażenie, a nawet pamietam to co widziałam oczami wyobraźni gdy czytałam książkę. Mój mózg działał wtedy jak kamera i to co rejestrowały oczy, wyobraźnia przerabiała to na obrazy w mózgu. Dzisiaj już nie potrafiłabym tworzyć w głowie aż tak wyraźnych obrazów jak kiedyś. Bardzo żałuję, że moja wyobraźnia obumarła ale nic nie potrafię z tym zrobić. Im więcej doświadczeń życiowych tym gorzej ze mną :)  Dlatego myślę, że "Talizman" najlepiej się czyta w wieku dojrzewania. Właściwie jestem o tym przekonana. A to dlatego, że po latach sięgnęłam po tę magiczną książkę (a przynajmniej tak ją zapamiętałam) i musze się przyznać, że jako osoba dorosła zupełnie inaczej odebrałam całą opowieść. Nie czułam już tego klimatu co kiedyś. Nie potrafiłam odtworzyć w głowie obrazów tak jak kiedyś. Nie wciągnęłam się już tak mocno. Coś we mnie w czasie tych lat dorosłego życia umarło i myślę, że już nigdy "Talizman" nie będzie dla mnie znaczył tyle co  w przeszłości. Dlatego nie zawsze dobrze jest sięgać po swoje ulubione książki po latach. Kiedy myślę o "Talizmanie" staram się przypomnieć sobie wrażenia sprzed wielu lat i powiem Wam, że tak jest o wiele lepiej. Zatem książkę tę polecam nie osobom dorosłym , lecz nastolatkom. Wiem, że czasem zaglądają tutaj osoby w tym właśnie porządanym dla "Talizmanu" wieku i właśnie do nich kieruje ten post. A co do samej treści książki- odsyłam do oficjalnej strony Stephena Kinga. A oto cytat z tej strony:

"Jack Sawyer, dwunastoletni syn chorej na raka aktorki, wyjeżdża wraz z nią z Kalifornii do opustoszałego miasteczka letniskowego w New Hampshire. Jack nie chce dopuścić do świadomości choroby matki. Poznaje starego Murzyna, dozorcę wesołego miasteczka, który ujawnia mu zdumiewającą prawdę. W równoległym do naszego świecie, zwanym Terytoriami, Dwójniczka jego matki, Laura DeLoessian, również jest śmiertelnie chora. Tylko Jack może uratować obydwie kobiety - jeśli pójdzie na drugi koniec kontynentu, gdzie w groźnym, pełnym zła czarnym hotelu znajduje się Talizman o uzdrawiającej mocy. Jack rusza więc na heroiczną wyprawę przeskakując między dwoma światami, przeżywając niesamowite przygody, poznaje wrogów i przyjaciół. Przede wszystkim jednak dorasta i staje się godnym Talizmanu. Jego wyprawa ma jeszcze bardziej doniosłe znaczenie, niż sobie pierwotnie wyobrażał."
 

Rzadko przeklejam opisy z tylnej części okładki, jednak dzisiaj z braku czasu jestem do tego zmuszona. Obiecuję, że nieczesto będę wybierać tę drogę na skróty. Jednak opis ten jest dokładnie tym samym opisem, który ja przeczytałam na odwrociu okładki i który tak mnie zauroczył kiedy byłam dzieckiem. Zatem może kogoś również ten krótki opis i moje wrażenia zainteresują na tyle, że sięgnie po tę książkę :) A tymczasem wymeldowuję się z bloga i lecę załatwiać sprawy ślubne ;)

Brak komentarzy: