wtorek, 12 sierpnia 2014

Dlaczego mężczyźni nie powinni interesować się modą


               Świat zmierza w jakimś dziwnym, szalonym kierunku. Kobiety, czy to wiedzione falą emancypacji, czy też potrzebie dorównania mężczyznom, garną się do zawodów uznawanych za typowo męskie, uprawiają męskie zawody, wymagające dużej siły fizycznej i psychicznej. Nawet ubierają się w ciuchy o męskich krojach. Choćby zwykłe boyfriend jeans przypominają o tym, że kobiety poczuły w sobie pragnienie, by być postrzegane jak mężczyźni- silne, znające swoją wartość, zawsze pierwsze i najlepsze. Jednak w tym trendzie zachowują swoją kobiecość. Gdy nakładają męską część garderoby, fryzurą, make-upem, dodatkami podkreślają swoje kobiece atuty, bo przy tym wciąż chcą wyglądać kobieco, pięknie, sexy. Widocznie uważają,  że w kontraście z męskimi ubraniami ich kobiecość jest jeszcze mocniej wydobyta na światło dzienne.

              Niestety mężczyźni poszli w ślady kobiet. Zwrócili swoją uwagę w kierunku tematów zdominowanych przez kobiety. Odnaleźli w sobie potrzebę, aby dobrze się ubrać i wyglądać ładnie. W zamian, mam takie nieodparte wrażenie, zrezygnowali ze swojej męskości. Bo mężczyzna nie powinien wyglądać ładnie, tylko dobrze, schludnie. Po prostu męsko. Sklepy odzieżowe szybko zauważyły wzrastające zainteresowanie modą u mężczyzn i pospieszyły z odpowiedzią na te potrzeby. Zalały półki ubraniami, które miały w sobie damski pierwiastek. I zrobiły to tak umiejętnie, że wielu mężczyzn nawet się nie zorientowało, że dobrowolnie zaczęli rezygnować z tego, co kiedyś było uznawane za powód do dumy.

                Jeszcze niedawno to głównie sklepy ZARA i H&M hołdowały nowemu damskiemu trendowi na dziale męskim. Obecnie z przykrością zauważam, że w sieciówkach naprawdę ciężko znaleźć męskie ubrania pozbawione damskiego pierwiastka. Może jeszcze sklepy sportowe są go całkowicie pozbawione. I całe szczęście, bo obawiam się, że niedługo nie będę miała gdzie wysłać męża na zakupy. Bo jestem tradycjonalistką i lubię jak mężczyzna wygląda jak mężczyzna.

                 Niestety mam coraz większy problem w odróżnianiu kobiet i mężczyzn, kiedy widzę z daleka idącą w moim kierunku sylwetkę. Właściwie to powinnam cały czas chodzić z otwartymi ze zdziwienia ustami. Mam wrażenie, że mężczyźni chodzą w przebraniach próbując ukryć to, co dała im natura. Jest to przerażająca wizja. Czy to seksmisja 2? Tylko, że tym razem to mężczyźni sami pozbawiają się swoich atutów. Młodzi mężczyźni zapuszczają grzywki w stylu Justina Biebera, przekłuwają uszy, noszą torby i torebki przez ramię, duże szale i kominy, kardigany, białe delikatne trampeczki, krótkie jeansowe spodenki przed kolana z podwiniętymi nogawkami, spodnie ze ściągaczami, pokazującymi kostki, obcisłe spodnie, koszule w kwiaty, choć wcale nie są na Hawajach, buty przypominające krojem i wzorami damskie. Do czego to wszystko prowadzi? Czy niedługo kobiety same będą musiały wkręcać żarówki i przeczyszczać rury w łazience, bo mężczyźni w tym czasie będą chodzić na pokazy mody? Kiedy jadę rowerem do pracy w moim sportowym stroju i widzę te męsko-damskie twory wyprodukowane przez dzisiejszy świat naśladownictwa, czuję się bardziej męsko niż niejeden mijany mężczyzna. A przy tym jestem stuprocentową kobietą, lubiącą fatałaszki, kwiatki i filmy romantyczne. Dlaczego więc tak się czuję?

                Uważam, że mężczyźni nie powinni interesować się modą, bo zaczynają wyglądać groteskowo. Czy za kilka lat zmienią się w Conchitę Wurst, która chce być kobietą, a nie może do końca zrezygnować ze swojej męskości? Zaczynam tęsknić za wizerunkiem dawnego macho, męskiego egoisty, którego wcześniej nie mogłam po prostu znieść. Ale zbyt mnie dzisiaj męczą próby odróżnienia, czy na ulicy mija mnie gej, czy po prostu mężczyzna, który chce ładnie wyglądać. Tylko, że mężczyzna nie powinien wyglądać ładnie, ale jak samiec. Jego ubiór, jak i cały wizerunek, nie powinien wprowadzać w błąd co do orientacji seksualnej czy przynależności płciowej. Dzisiaj te granice tak potwornie się zacierają, że obawiam się, iż za kilak lat nie będzie na kim oka zawiesić i trzeba będzie wybierać między mężczyzną bardziej lub mnie gejopodobnym. Może i stawiam swoje tezy zbyt dosadnie, ale mam nadzieję, że w ten sposób faceci otrząsną się z tego dziwnego transu, spojrzą wreszcie na siebie w lustrze i postanowią na powrót stać się prawdziwymi samcami rodem z westernów. Już nawet zdzierżę plucie tytoniem do spluwaczki. Choć obawiam się, że jest to tylko moje niespełnione marzenie.

                Pozostaje mi więc oglądanie westernów i starych filmów z nadzieją, że te męskie czasy, tak łatwo dziś porzucone, kiedyś znowu wrócą. I będę mogła cieszyć się widokiem Bruce’a Willisa, ścigającego terrorystów w poplamionej, niegdyś białej podkoszulce, lub szukającego piątego elementu, by móc uratować świat. Chociaż chwileczkę… czy w tym filmie Willis nie nosił pomarańczowej podkoszulki i krótkiej kurteczki przypominającej ramoneskę? I białych bandażowych rękawków? No ale wybaczcie moi drodzy, on uratował świat przed złem absolutnym. Co może być bardziej męskiego?

                 Ale Wy Panowie obudźcie się, odrzućcie w diabły swoją wewnętrzną kobietę i stańcie się na powrót samcami Alfa, którzy nie dbają o to, co mają na sobie, dopóki jest to czyste i schludne. Chyba, że akurat ratujecie świat, wtedy plamy na koszulkach opinających mięśnie (ukazane nie dla szpanu, tylko dlatego, że jest gorąco i trzeba było podwinąć rękawy J)  i pot spływający po plecach jest dozwolony J Ale na pewno nie różowe spodnie, espadryle w kwiaty i chusta przewiązana w pasie!

Brak komentarzy: