Umieszczam ten post jeszcze raz, ponieważ przypadkiem go usunęłam, wraz z wszystkimi komentarzami :)
Once again Georgia and her friends give us a good time. It’s the last
part of her Confessions so I’ll be miss her very much. I used to her so much
that I don’t know how my life will be without her. I don’t want to read
anything else in this time. I need some time to used to that thought that
she’ll never come back to my life. Maybe for a week or two I will be capable of
read something new but now I only want to read previous parts of Confessions
once again.
I do really like Louise Rennison’s writing. She makes me laugh a lot and
makes my day always when I read her books. And now I miss not only Georgia but
that previous time when I was young and full of life :)
So what’s going on in Georgia’s life? In last part Dave and Masimo had a
little fight because of Gee and then Masimo went away without one word. Did he
dump Georgia? She persuade Dave to go to Masimo and said him that they are just
a mate and nothing more than a good friends. As an answer Masimo wrote a letter
where he said he was a bit out for order, but he doesn’t know if Georgia is
mature enough for a relationship with him. And that he have to think and he wants
her to think about it too.
So Georgia made a plan: she wants to show Masimo her maturiosity and
that she is sophisticate enough for being in full relationship with a guy. The
plan includes no mad dancing, no mad laugh, stop seeing Dave for a while, stop
wearing a false beard and horns and start behaving like a grown up woman. It’ll
be really difficult for somebody like Georgia, especially with her mad friends
JAnd why she can’t stop thinking about Dave? He’s got a nice girl and Gee wants
to retrieve her relationship with her boyfriend. What she’s going to do? You’ll
see in “Are these my basoomas I see before me?” :)
No i skończyłam czytać
zwierzenia. Tak jak się spodziewałam dziesiąta część była częścią ostatnią.
Nareszcie Georgia wybrała swojego księcia z bajki, po długich i zabawnych
poszukiwaniach. Oczywiście nie powiem Wam kto to był, bo nie chcę Wam zabierać
radości czytania. Ja obecnie jestem w swoim poksiążkowym nastroju. Co oznacza,
że będę snuć się po mieszkaniu i rozpamiętywać wszystkie książki Georgii. Nie
mam ochoty sięgać na razie po żadną inną książkę, bo w mojej głowie siedzi
Georgia i jej zwariowany świat. Przede mną weekend i wiele godzin na czytanie,
a ja nie mam ochoty na nic nowego. Jedyne na co mam teraz ochotę to przeczytać
od początku do końca wszystkie pamiętniki Gee. Czuję się uzależniona od tej
książki. A takie książki, które potrafią zająć moje myśli na dłużej, uzależnić
jak od narkotyku, doceniam najbardziej. Jestem pod wrażeniem tego, że autorce
udało się utrzymać moją uwagę przez wszystkie 10 części, a nawet podsycać moją
ciekawość przez cały czas trwania przygody z Gee. Gdy tylko kończyłam jedną
książkę, od razu otwierałam następną. A gdy wreszcie doszłam do ostatniego
zdania ostatniej części, pozostał niedosyt, który spowodował brak
zainteresowania czymkolwiek innym. Nawet o czekoladzie myślę obojętnie i powiem
Wam, że oddałabym ją bez wahania za możliwość przeczytania kolejnej części. A
trzeba Wam wiedzieć, że jestem uzależniona od czekolady, kiedy więc czynię taką
propozycję, oznacza to, że książka jest diabelnie dobra. Teraz właściwie mam
dwa uzależnienia- czekoladę i Georgię. Z tą tylko różnicą, że po nową czekoladę
mogę iść w każdej chwili do sklepu, a moja przygoda z Georgią już się
skończyła, nad czym niezmiernie ubolewam. Silniej odczuwam teraz potrzebę
sięgnięcia po kolejny pamiętnik Louise Rennison niż po moją wielką czekoladę
Milki, którą ukrywam przed samą sobą w bieliźniarce. Wiem, że po jakimś
tygodniu wróci zainteresowanie światem i innymi książkami, ale póki co
przebywam w świecie swoich wspomnień.
A są to wspomnienia
niezmiernie miłe. Przypominają mi się wszystkie dowcipy, wszystkie gafy Gee i
jej charakterystyczne odzywki. Przypominam sobie jej koleżanki, z których każda
jest inna, a idealnie dopełnia obraz całości. Najbardziej zwariowana, obok Gee,
jest Rosie, ze swoim Svenem i miłością do noszenia sztucznej brody. Najbardziej
fajtłapowata jest Ellen, której nawet najprostsze zdanie sprawia wielki kłopot.
Najbardziej trzymająca się zasad i reguł jest Jas, która nawet na romantycznym
spacerze ze swoim chłopakiem Tomem, potrafi poszukać borsuczej nory i ciągle o
niej mówić, jakby znalazła bezcenny skarb. Dodajmy do tego Mabs, Hons i Jools i
będziemy mieć Drużynę Asów, jedyny w swoim rodzaju zbitek osobowości. Gdy
spojrzymy na Drużynę z punktu widzenia dorosłego człowieka, to można pomyśleć z
lekceważeniem o dziewczynach. Ciągle tylko żarty im w głowie i strojenie się
dla chłopaków. Ale gdy spojrzymy w głąb tego środowiska, odnajdziemy garstkę
niezwykłych dziewczyn, które na swój specyficzny sposób starają się przetrwać w
świecie dorosłych, a jednocześnie jedna na drugiej może polegać, mimo różnych
niesnasek w grupie. Mówię tu głównie i Gee i Jas, choć i dla Ellen Georgia
czasem traciła cierpliwość. Ale trudno jej się dziwić, że nie ma wolnej godziny
na jej zmarnotrawienie podczas czekania, aż Ellen wreszcie ułoży porządne i
zrozumiałe zdanie.
Ale to głównie przepychanki
Gee z Jas bawiły mnie najbardziej. Dziewczyny mają zupełnie inny pogląd na
świat, mimo to są najlepszymi przyjaciółkami. A przynajmniej są nimi wtedy, gdy
nie są na siebie obrażone. Georgia jest charyzmatyczna i pełna pomysłów, które
często kończą się kozą w szkole lub jakąś draką. Jas jest zrównoważona i pełna
obaw co do skutków pomysłów Gee. Jej obawy najczęściej się sprawdzają, mimo to
wciąż daje się namówić dziewczynom do wspólnej zabawy, a po fiasku
przedsięwzięcia pełna jest rad, których nikomu nie chce się słuchać. Mimo to
czasem Georgia musi wysłuchać swojej porcji rad od Jas lub nudnych opowiadań,
co robiła z Tomem (np. budowa akwarium), bo Jas szybko się denerwuje i obraża,
a akurat Gee ma jakieś ważne pytanie do niej, np. którego z chłopaków Jas by
wybrała: Masimo czy Dave’a. Często więc Georgia musi uważać przy Jas na to co
mówi, żeby nie obrazić jej delikatnych uczuć, lub nie narazić się na morały
Jas. To, że dziewczyny tak bardzo się różnią, bardzo mi się podoba, bo wywołuje
różne zabawne sytuacje i nie pozwala się znudzić wiecznymi przepychankami. Mimo
to zastanawiam się czasem, dlaczego one się lubią. Jedyną odpowiedzią, jaka
przychodzi mi do głowy, jest właśnie ta różnica charakterów. Jas widocznie
potrzebuje kogoś, kto by ją nieco rozruszał Gee czasem potrzebuje kuksańca od
kogoś życzliwego.
Bardzo też polubiłam samą
Gee. Mimo, że trochę samolubna, to jednak nie jestem w stanie tego krytykować.
Uśmiecham się tylko na myśl o tych wszystkich alarmowych spotkaniach Drużyny
Asów, które Georgia zwoływała za każdym razem, gdy miała potrzebę opowiedzenia
komuś o swoich problemach. O tym jak wydzwaniała do Jas, żeby opowiedzieć jej o
swojej kolejnej trosce i wysłuchać rady i jak bardzo ją denerwowało, gdy rada
Jas była nie taka, jakiej się spodziewała lub gdy Jas zamiast słuchać,
opowiadała jej o swoich problemach. Bawiło mnie, gdy dziewczyny z Drużyny Asów
tłoczyły się dookoła Georgii, by ta mogła umalować się w tajemnicy przed
nauczycielami, lub chodzić po terenie szkoły bez beretu, bo za chwilę miała
spotkać się ze swoim chłopakiem. Bawiła mnie ta jej cecha charakteru, która
zawsze domagała się, aby być w centrum uwagi. Śmiać mi się chciało, jak
narzekała, że dziewczyny ciągle tylko myślą o chłopakach, podczas gdy sama
zawsze miała pod ręką przybory do makijażu, na wypadek spotkania z jakimś
chłopakiem. A gdy miała się niespodziewanie spotkać z Masimo, zawsze biegła
najpierw na 5 minut do łazienki, by poprawić włosy lub makijaż.
W jej głowie zawsze gotów
był zaświtać ciekawy pomysł jak spędzić czas na lekcjach, czy jak z nudnej
lekcji zrobić dobrą zabawę. Przy niej nie sposób się nudzić. I mimo że posiada
cechę, której nie lubię, mianowicie chęć zdobycia za wszelką cenę chłopaka,
który akurat jej się podoba, jednak u niej to aż tak nie razi, jako że wszystko
jest tak sympatycznie opowiedziane, że nie mogę się gniewać na Gee, zwłaszcza
jak musi odbić kolejnego chłopaka Lindsay, której jakoś znieść nie mogę.
Georgia przywołuje powiew świeżości i chyba dlatego tak bardzo ją lubię. Ja w
jej wieku byłam bardziej jak Jas, skrępowana ciągłymi obawami, jednak zawsze
potrafiłam docenić takie osoby jak Georgia, pełne życia i wolne od prawdziwych
trosk. Ona zdawała się nie przejmować niczym (poza swoim wyglądem, co do
którego miała spore obiekcje) i wszędzie widziała dobrą zabawę, a zwłaszcza w
nudnej szkole. Ja za moich młodzieńczych czasów nie cierpiałam szkoły, właśnie
dlatego, że było tak sztywno i oficjalnie. Georgia znalazła na to sposób- swój
dowcip. Dowcipkowała sobie ze wszystkich nauczycieli, nawet z samej dyrektorki,
ale były to niewinne żarty. W żadnym razie nie mogłabym jej nazwać łobuziarą.
Po prostu był to jej sposób na przeżycie w szkole. Potrafię sobie wyobrazić
jaką udręką może być siedzenie na lekcjach dla osoby tak pełnej życiowej werwy
jak Georgia.
Myślę, że uzależniłam się
właśnie od tej werwy życiowej. Georgia jest tak inna ode mnie i dlatego tak
hipnotyzująca. Chciałabym być taka jak ona, pomijając oczywiście ciągłe
myślenie o chłopakach ;) Ale ta radość życia jest naprawdę urzekająca. I pociągająca.
Wiem, że wszystko to jest zmyślone. Mimo to przywołało we mnie tęsknotę za taką
beztroską, która charakteryzuje tylko nastolatków. Czasu nie mogę cofnąć, za
dużo mam lat i trosk żeby wrócić dożycia nastolatki. Ale za to mogę sobie od
czasu do czasu pozwolić na ucieczkę od szarej codzienności i znowu, choć przez
chwilę, pławić się w świecie młodości i nastoletnich „problemów”. Zapewne i
tęsknota za minionymi czasami i młodością tak mnie ciągnie do tych książek.
„Zwierzenia” przepełnione są gloryfikacją życia i ta młodość i energia wessała
mnie całkowicie. Mam wrażenie, że po przeczytaniu „Zwierzeń” żyję w jakiejś
cudownej, delikatnej otoczce, która chroni mnie przed okrutnym światem. Czuję,
że nic nie może mnie teraz dotknąć, zranić, bo mam swój świat, o którym już
zaczynałam zapominać, który niknął pod troskami dorosłego życia. Georgia
odnalazła moje zagubione marzenia, moje prawdziwe „ja”, które potrafi cieszyć
się młodością i życiem, nawet jeśli ta młodość objawia się w grupce hałaśliwych
dziewczyn w autobusie. Innym razem widzę tę radość życia w grupce dziewczyn i
chłopaków, siedzących na zimnych murowanych schodach, obejmujących się i
całujących, wpatrzonych w rzekę, skąpanych w pierwszych dających odrobinę
ciepła, promieniach wiosennego słońca. Ogarniała mnie prawdziwa radość, gdy na
nich patrzyłam. Dziewczyny przytulone do swoich chłopaków, raz po raz wszyscy
wybuchali śmiechem, w pewnym momencie wszyscy się rozłożyli na schodach,
pozdejmowali kurtki, łaknąc słońca na swoich ciałach, nie zważając na zimno
sączące się ze zmarzniętej ziemi. Byli tacy radośni i beztroscy. Nie mogłam
oderwać od nich oczu. Zdawało mi się, że widzę Drużynę Asów i że najgłośniejsza
dziewczyna z grupy to właśnie Georgia. Ja siedziałam bezpiecznie wtulona w mój
zimowy płaszcz, ściśle obwiązana szalem, na ławeczce, jak przystało na starszą
panią. Patrzyłam tęsknym wzrokiem na to widowisko, na to umiłowanie życia i
myślałam nad tym, jak zmieniłam się pod wpływem Georgii. Jeszcze niedawno
patrzyłabym na to wszystko z ironią, raz po raz wymieniając sobie w głowie, co
mi się nie podoba w zachowaniu tych dzieciaków. Kazałabym im w duchu pozakładać
kurtki, wstać z ziemi, przestać się całować publicznie i obnosić tak jawnie ze
swoją młodością. Obecnie walczyłam z chęcią, aby usiąść koło nich, powiedzieć
im jak bardzo cieszę się z tego co mają i posłuchać ich beztroskich rozmów, w
których na pewno nie przewijałyby się żadne dzieci, choroby, praca, pieniądze.
Tak bardzo żałowałam, że nie mogłam tego zrobić i znowu poczuć pełną piersią, że
żyję. Ale może to i lepiej, pewnie zostałabym uznana za wariatkę, gdybym sobie
koło nich przycupnęła i powiedziała, jacy są fajni :)
Choć może jestem w błędzie…
Może odnaleźlibyśmy wspólny język. W końcu też jeszcze nie tak dawno byłam
nastolatką. A może tylko wydaje mi się, że to było niedawno. Może to Georgia
sprawiła, że te 15 lat, dzielące mnie od mojej młodości, zdaje się skracać do
lat zaledwie pięciu w mojej świadomości. A może naprawdę się zmieniłam?
Zaczynam w to wierzyć, odkąd usłyszałam od jednego nastolatka, że nie
spodziewał się, że jeszcze można z kimś normalnie porozmawiać w autobusie. Miał
tu oczywiście na myśli mnie, osobę dorosłą. Zapewne uśmiałby się setnie, gdyby
się dowiedział, że pomyślałam dokładnie to samo, tyle że w kontekście młodzieży.
Nie spodziewałam się bowiem, że po dwóch hałaśliwych nastolatkach płci męskiej,
ubranych w dresy i przeklinających od czasu do czasu, kryje się grzeczność i
dobre wychowanie. Przypadkowe zderzenie stóp w zatłoczonym autobusie było
katalizatorem krótkiej i zabawnej rozmowy z przedstawicielami kolejnego
pokolenia, z której wyszłam zwycięsko, z komplementem i grzecznym „do widzenia”
oraz z uśmiechem igrającym na moich wargach. Chyba już nigdy z moich ust nikt
nie usłyszy zdania wypowiedzianego z westchnieniem: „Ach ta dzisiejsza
młodzież…”, chyba że będzie to westchnienie tęsknoty za tym co przeminęło.
Ale wróćmy do Georgii.
Znowu stanęła przed trudnym momentem życiowym. W ostatniej części przez swoje
karygodne zachowanie i ciągłe przypadkowe spotkania z Davem sprawiły, że Masimo
prawie pobił się ze swoim rywalem, po czym odszedł bez słowa. Czy to oznacza,
że zerwał z Georgią? Gee prosi Dave'a, żeby pomógł jej rozwiązać tę patową
sytuację, na co chłopak zgadza się pójść do Masimo, by przekonać go, iż są z
Georgią tylko dobrymi kumplami. Jednak, gdy to mówi, wydaje się, jakby nie do
końca było to prawdą... Gdy przychodzi list od Masimo, w którym chłopak zawiera
swoje wątpliwości, czy aby Gee jest wystarczająco dorosła na to, aby być z nim,
dziewczyna postanawia udowodnić mu, że tak. Układa "dojrzały" plan, w
którym najważniejszymi punktami było: przez jakiś czas nie widywać się z Davem,
nie tańczyć szalonego tańca, nie nosić rogów i sztucznej brody. Jednak jak tego
dokonać, gdy dookoła dzieje się tyle zabawnych rzeczy? Jak utrzymać nogi na
miejscu, gdy Drużyna Asów tańczy szaloną congę, gdy Sven i Rosie mają założone
identyczne kostiumy z lateksu, a w głowie wciąż dźwięczy prześmiewczy głos
Dave’a sugerujący, że Masimo jest dziewczyną? I jak odpędzić natrętne myśli o
Dave’ie? Powstaje też pytanie jak często spotykać się z Masimo i co robić z
chłopakiem dzień w dzień, gdy się ma tak małe doświadczenie w tej kwestii? W
końcu ze swoimi chłopakami Georgia spotykała się rzadko i głównie jej czas
wypełniało wtedy całowanie. Najważniejszym jednak pytaniem jest czy Georgia
jest gotowa na poważny związek, wyjazd z chłopakiem i może nawet na pracę za
granicą? W końcu w wieku 15 lat nie myśli się nawet o małżeństwie. W tej części
Georgia staje przed wieloma wyborami. Jak sobie poradzi? Tego dowiecie się z
części pt. „Are these my basoomas I see before me?”. Jednego możecie być pewni-
w przypadku Georgii każda opcja jest możliwa :)
2 komentarze:
Proszę powiedz kogo wybrała ! <3
Tego, którego dyktuje Ci serce :) Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nie zauważyłam tego komentarza. Jak chcesz, mogę Ci przesłać moje nędzne tłumaczenie i sama sprawdzisz :)
Prześlij komentarz