piątek, 25 października 2013

Dama kameliowa / Aleksander Dumas (syn)


Uwielbiam klasykę w starych wydaniach
           Uwielbiam książki, które potrafią wzruszyć. Zwłaszcza, kiedy już od samego początku znam nieszczęśliwe zakończenie, ponieważ autor zdecydował się uchylić rąbka tajemnicy. I mimo tego, iż wiem, że nie będzie happy endu, pomimo iż domyślam się, jak potoczy się akcja, aż do wspomnianego zakończenia, to daję się zaskoczyć autorowi i nagle stwierdzam, że mam w oczach łzy. Takie książki doceniam najbardziej. I taka właśnie jest „Dama kameliowa”, melodramat wszech-czasów.
       Jest to wspaniała książka. Zawierająca jedną z najpiękniejszych historii miłosnych, wzruszająca, odkrywająca tajemnice duszy kobiecej, która na zawsze zostanie niezgłębiona przez męski umysł, niezdolny jej zrozumieć. Ukazuje zawód kurtyzany, przedstawia płatną miłość odartą z wszelkiego romantyzmu. Przedstawiając nam Małgorzatę Gautier, autor odsłania przed nami tajniki tej profesji i pokazuje prawdziwą samotność, która rodzi się w ukryciu i w tym ukryciu pozostaje, przykryta blaskiem kosztowności, zabaw i admiracji. Małgorzata pokazuje nam, że otoczona tłumem wielbicieli, tak naprawdę nie ma nikogo bliskiego, do kogo mogłaby się zwrócić po bezinteresowną pomoc. W czyich ramionach mogłaby odnaleźć ukojenie, kiedy blask urody i młodości zblednie. Z kim mogłaby się zestarzeć i umrzeć z godnością. Jej przykład ukazuje, że kurtyzany tak naprawdę nie mają nic, co liczyłoby się tak naprawdę w życiu, a to, co posiadają, może im w każdym czasie zostać odebrane.
        Jest to książka smutna i wzruszająca jednocześnie. Ukazuje prawdziwą miłość, zrodzoną tam, gdzie nikt by jej nie szukał- w sercu kurtyzany, która sprzedaje swoją miłość temu, kto potrafi odpowiednio za nią zapłacić. Książka opisuje poświęcenie, do jakiego jest zdolna tylko kobieta, która potrafi wycenić miłość, ponieważ robi to codziennie. Wreszcie książka opowiada o tym, że wszystko ma swoją cenę i tylko w świecie kurtyzan nie ukrywa się tej prawdy, na której można dobrze zarobić.
              „Dama kameliowa” jest książką, która potrafi sterować uczuciami. Kiedy poznaję Małgorzatę Gautier, słynną paryską kurtyzanę żyjącą w XIX wieku, nie mogę ścierpieć jej charakteru. Wydaje mi się zimna, pusta, głupiutka, kapryśna, niewychowana, niezdolna do szczerych uczuć. Kiedy nie jest zainteresowana mężczyzną, daje mu to jasno do zrozumienia, jednocześnie nie oddalając go od siebie, na wypadek, gdyby jego pieniądze kiedyś mogły się przydać, co świadczy o jej wyrachowaniu. Gdy Armand  nalega, aby Prudencja najpierw go przedstawiła Małgorzacie, jak damie z wyższego towarzystwa, a nie od razu przyprowadzała go do ich loży, jak należałoby postąpić z kobietą lekkich obyczajów, dziwię się jego delikatności uczuć, widząc, jak impertynencko przyjęła go w loży Małgorzata. Kręcę głowa z niedowierzaniem, że młody człowiek znalazł w tej kobiecie nie tylko osobę godną uwagi, ale i godną wyszukanych manier.
            Ale im dalej brnę w tę historię, im bliżej poznaję tę dziewczynę, zaczynam zmieniać o niej zdanie. Nie potrafię jej już nienawidzić, a uczucie lekceważenia zastępuje współczucie i poczucie żalu nad tymi duszami, które zmuszone są przez życie do sprzedawania swoich ciał. Zaczynam dostrzegać zagubioną jednostkę, która zdaje sobie doskonale sprawę ze skutków ubocznych swojej profesji, która widzi gorzką prawdę tego z pozoru świetnego i łatwego życia, które zawsze kończy się samotnością i poczuciem opuszczenia, więc kaprysami chce zagłuszyć poczucie samotności. Ta jednostka wie, że jest warta tylko tyle, ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić. Zdaje sobie sprawę, że znajdą się tacy, którzy zapłacą za nią wiele, dopóki jest zdrowa, ładna, młoda i uśmiechnięta. Wie, że kiedyś to się skończy i zostanie sama, jak wszystkie kurtyzany. Wie, że potrafi zrujnować człowieka swoimi kaprysami, a mimo to nie cofa się przed niczym, bo chce korzystać ze swojej młodości, póki ona trwa. A jednak dla kochanka, któremu oddała serce, jest w stanie się poświęcić i to tak bardzo, że potrafi dla niego zrezygnować z własnego szczęścia, za cenę odkupienia grzechów, które okupuje kolejnym.
                    Przy końcu książki odnajduję siebie całkowicie odmienioną. Nie ma już we mnie złości na Małgorzatę za jej kaprysy i początkowe wyrachowanie. Za to zaczynam litować się nad tą zagubioną duszą, nad którą nikt się nie zlitował, kiedy zachorowała i zmierzała wielkimi krokami ku śmierci. Pochyliłam głowę nad tą opuszczoną istotą, której jedynym szczęściem w tym młodym i zmarnowanym życiu była bezinteresowna miłość, którą musiała poświęcić za cenę odkupienia duszy. Współczuję tej kobiecie, otoczonej jeszcze niedawno tłumem wielbicieli, a teraz opuszczonej nawet przez miłość jej życia. I potrafię docenić wagę jej poświęcenia, które wycisnęło z moich oczu łzy współczucia i skierowało moje myśli ku zadumie nad tym życiem pełnym udawania i powierzchowności.
             Świat, w którym żyje Małgorzata, jest światem nieprawdziwym. Nic w nim nie jest takie, jakie się wydaje. Mężczyźni tak naprawdę nie kochają kobiet, których miłość drogo opłacają, a jedynie wykupują sobie tymi pieniędzmi miłość własną. Przyjaciółki kobiet lekkich obyczajów są tak naprawdę hienami, które żyją na koszt koleżanek, którym lepiej się powodzi. Kurtyzany muszą zrezygnować z własnego życia, ponieważ przyjmując pieniądze od mężczyzn, zmuszane są tym samym do dziwnej lojalności, która wymaga stałego tłumaczenia się z każdego kroku. W tym świecie prawdziwe uczucia nie mają prawa istnieć, ponieważ zostaną zmiażdżone przez społeczeństwo z podwójną moralnością, które te same rzeczy ocenia w różny sposób, zależnie od celu, jaki chce osiągnąć. Bo jak powiedział ojciec Armanda Duvall, głównego bohatera, młody mężczyzna powinien mieć kochankę, nawet nie ma w tym nic złego, aby za jej miłość płacił, ale nigdy nie powinien kalać swego nazwiska, godząc się, aby kobieta lekkich obyczajów go utrzymywała. A to dlatego, ponieważ świat nie jest w stanie uwierzyć, że kobieta, która należy do tego, kto jest w stanie więcej zapłacić, może mieć duszę i może prawdziwie i szczerze kochać.
           I do tego grzesznego, sprzedajnego i udawanego świata nagle dociera promień nadziei w osobie młodego Armanda Duvall, który dostrzega w Małgorzacie Gautier coś szczególnego, wyróżniającego ją spośród innych kurtyzan. I to właśnie jej oddaje serce, mimo iż nie stać go na to, aby zapewnić kochance wystawne życie, do jakiego jest przyzwyczajona. A ona przyjęła ten dar, ponieważ myślała, że wreszcie znalazła kochanka, o jakim marzyła, który będzie ją kochał bezinteresownie, taką, jaka jest i nie będzie robił jej scen zazdrości oraz nie będzie wypytywał o każdy jej krok. Ale nawet wtedy, kiedy proponowała ten układ Armandowi, zachowywała się jak rozkapryszone dziecko, mówiąc, że tylko wówczas będzie mogła go pokochać. Wydawało mi się wtedy, że miłość Małgorzaty będzie albo udawana, albo narzucona sobie, bo czyż prawdziwa miłość wybiera sobie obiekt z wyrachowaniem i żądaniami? A jednak z tego dziwnego układu wykluło się prawdziwe uczucie, zdolne odmienić duszę dziewczyny, która nie znała innego życia niż to, które sobie wybrała i w wieku 20 lat nie zaznała jeszcze szczęścia. A kiedy to szczęście znalazła, nie potrafiła już i nie chciała wrócić do życia, z jakiego udało jej się wyrwać dzięki miłości kochanka. Najbardziej zaś bała się konieczności powrotu do tamtego życia, które chciała zostawić za sobą.
                    Niestety przeszłość upomina się o Małgorzatę szybciej, niż ta sobie wyobrażała, rzucając cień na szczęście, jakie sobie wymarzyła wraz z Armandem. Świat nie chce się zgodzić na tę miłość i stara się rozdzielić kochanków. Pomaga mu w tym zazdrość drzemiąca w Armandzie, która każe mu niszczyć jedyną osobę, na której mu zależało.
              Świat, w jakim żyje Małgorzata Gautier, rządzi się swoimi prawami, których niewinność nie potrafi zrozumieć. Kiedy Armand godzi się na układ, zaproponowany mu przez piękna kurtyzanę, naprawdę wierzy, że uda mu się panować nad zazdrością. Jednak ktoś, kto nie przywykł do sterowania swoimi uczuciami, nie jest w stanie przewidzieć siły tych uczuć. Swoją niepohamowaną zazdrością Armand wciąż boleśnie rani kobietę, którą kocha, nie potrafiąc przyjąć daru jej szczerej miłości tak, jak należałoby ją przyjąć. Widząc to, przyjaciółka Małgorzaty, Prudencja Duvernoy, daje młodemu kochankowi rady, które odsłaniają nie tylko tajniki tego okrutnego świata, dla którego prawdziwe uczucia są tylko przeszkodą w interesach, ale i ukazują samotność takich kobiet jak Małgorzata. Słowa Prudencji pokazują, że wszystko jest na sprzedaż, także przyjaźń, a przyszłość kobiet lekkich obyczajów trwa tak długo, jak ich młodość i uroda. Smutne jest to życie, które niszczy jakiekolwiek dobre odruchy w ludziach i skazuje na zapomnienie wrażliwe dusze, takie jak Małgorzata.
              Książka opowiada we wzruszający sposób o potędze miłości, która góruje nad zazdrością i nienawiścią, która każe kochać pomimo ran, zadawanych przez ukochaną osobę. Potędze, która potrafi poświęcić się dla dobra ukochanej osoby, a także zmienić światopogląd zatwardziałego ojca. I mimo tego, że może wtrącić w cierpienie, potrafi przynieść ukojenie zbłądzonej duszy i pozwolić jej zakosztować szczęścia, o którym nie miała wcześniej pojęcia.
              Polecam tę książkę wszystkim, którzy nie wiedzą, co to miłość. Tam znajdą jej prawdziwy opis. I być może uronią choć jedną łzę nad losem kobiety, która wiedziała, jak kochać, mimo iż życie nauczyło ją tylko tego, jaką cenę można uzyskać za to uczucie.

Brak komentarzy: