Świat zmierza w jakimś dziwnym, szalonym kierunku. Kobiety,
czy to wiedzione falą emancypacji, czy też potrzebie dorównania mężczyznom,
garną się do zawodów uznawanych za typowo męskie, uprawiają męskie zawody,
wymagające dużej siły fizycznej i psychicznej. Nawet ubierają się w ciuchy o
męskich krojach. Choćby zwykłe boyfriend jeans przypominają o tym, że kobiety
poczuły w sobie pragnienie, by być postrzegane jak mężczyźni- silne, znające
swoją wartość, zawsze pierwsze i najlepsze. Jednak w tym trendzie zachowują
swoją kobiecość. Gdy nakładają męską część garderoby, fryzurą, make-upem,
dodatkami podkreślają swoje kobiece atuty, bo przy tym wciąż chcą wyglądać
kobieco, pięknie, sexy. Widocznie uważają,
że w kontraście z męskimi ubraniami ich kobiecość jest jeszcze mocniej
wydobyta na światło dzienne.
Niestety mężczyźni poszli w ślady kobiet. Zwrócili swoją
uwagę w kierunku tematów zdominowanych przez kobiety. Odnaleźli w sobie
potrzebę, aby dobrze się ubrać i wyglądać ładnie. W zamian, mam takie
nieodparte wrażenie, zrezygnowali ze swojej męskości. Bo mężczyzna nie powinien
wyglądać ładnie, tylko dobrze, schludnie. Po prostu męsko. Sklepy odzieżowe
szybko zauważyły wzrastające zainteresowanie modą u mężczyzn i pospieszyły z
odpowiedzią na te potrzeby. Zalały półki ubraniami, które miały w sobie damski
pierwiastek. I zrobiły to tak umiejętnie, że wielu mężczyzn nawet się nie
zorientowało, że dobrowolnie zaczęli rezygnować z tego, co kiedyś było uznawane
za powód do dumy.
Jeszcze niedawno to głównie sklepy ZARA i H&M hołdowały
nowemu damskiemu trendowi na dziale męskim. Obecnie z przykrością zauważam, że w
sieciówkach naprawdę ciężko znaleźć męskie ubrania pozbawione damskiego
pierwiastka. Może jeszcze sklepy sportowe są go całkowicie pozbawione. I całe
szczęście, bo obawiam się, że niedługo nie będę miała gdzie wysłać męża na
zakupy. Bo jestem tradycjonalistką i lubię jak mężczyzna wygląda jak mężczyzna.
Niestety mam coraz większy problem w odróżnianiu kobiet i
mężczyzn, kiedy widzę z daleka idącą w moim kierunku sylwetkę. Właściwie to
powinnam cały czas chodzić z otwartymi ze zdziwienia ustami. Mam wrażenie, że
mężczyźni chodzą w przebraniach próbując ukryć to, co dała im natura. Jest to
przerażająca wizja. Czy to seksmisja 2? Tylko, że tym razem to mężczyźni sami
pozbawiają się swoich atutów. Młodzi mężczyźni zapuszczają grzywki w stylu
Justina Biebera, przekłuwają uszy, noszą torby i torebki przez ramię, duże
szale i kominy, kardigany, białe delikatne trampeczki, krótkie jeansowe
spodenki przed kolana z podwiniętymi nogawkami, spodnie ze ściągaczami, pokazującymi kostki, obcisłe spodnie, koszule w
kwiaty, choć wcale nie są na Hawajach, buty przypominające krojem i wzorami
damskie. Do czego to wszystko prowadzi? Czy niedługo kobiety same będą musiały
wkręcać żarówki i przeczyszczać rury w łazience, bo mężczyźni w tym czasie będą
chodzić na pokazy mody? Kiedy jadę rowerem do pracy w moim sportowym stroju i
widzę te męsko-damskie twory wyprodukowane przez dzisiejszy świat
naśladownictwa, czuję się bardziej męsko niż niejeden mijany mężczyzna. A przy
tym jestem stuprocentową kobietą, lubiącą fatałaszki, kwiatki i filmy
romantyczne. Dlaczego więc tak się czuję?
Uważam, że mężczyźni nie powinni interesować się modą, bo
zaczynają wyglądać groteskowo. Czy za kilka lat zmienią się w Conchitę Wurst,
która chce być kobietą, a nie może do końca zrezygnować ze swojej męskości?
Zaczynam tęsknić za wizerunkiem dawnego macho, męskiego egoisty, którego
wcześniej nie mogłam po prostu znieść. Ale zbyt mnie dzisiaj męczą próby
odróżnienia, czy na ulicy mija mnie gej, czy po prostu mężczyzna, który chce
ładnie wyglądać. Tylko, że mężczyzna nie powinien wyglądać ładnie, ale jak
samiec. Jego ubiór, jak i cały wizerunek, nie powinien wprowadzać w błąd co do
orientacji seksualnej czy przynależności płciowej. Dzisiaj te granice tak
potwornie się zacierają, że obawiam się, iż za kilak lat nie będzie na kim oka
zawiesić i trzeba będzie wybierać między mężczyzną bardziej lub mnie
gejopodobnym. Może i stawiam swoje tezy zbyt dosadnie, ale mam nadzieję, że w
ten sposób faceci otrząsną się z tego dziwnego transu, spojrzą wreszcie na siebie
w lustrze i postanowią na powrót stać się prawdziwymi samcami rodem z
westernów. Już nawet zdzierżę plucie tytoniem do spluwaczki. Choć obawiam się,
że jest to tylko moje niespełnione marzenie.
Pozostaje mi więc oglądanie westernów i starych filmów z
nadzieją, że te męskie czasy, tak łatwo dziś porzucone, kiedyś znowu wrócą. I
będę mogła cieszyć się widokiem Bruce’a Willisa, ścigającego terrorystów w
poplamionej, niegdyś białej podkoszulce, lub szukającego piątego elementu, by
móc uratować świat. Chociaż chwileczkę… czy w tym filmie Willis nie nosił
pomarańczowej podkoszulki i krótkiej kurteczki przypominającej ramoneskę? I białych
bandażowych rękawków? No ale wybaczcie moi drodzy, on uratował świat przed złem
absolutnym. Co może być bardziej męskiego?
Ale Wy Panowie obudźcie się, odrzućcie w diabły swoją
wewnętrzną kobietę i stańcie się na powrót samcami Alfa, którzy nie dbają o to,
co mają na sobie, dopóki jest to czyste i schludne. Chyba, że akurat ratujecie
świat, wtedy plamy na koszulkach opinających mięśnie (ukazane nie dla szpanu,
tylko dlatego, że jest gorąco i trzeba było podwinąć rękawy J) i pot spływający po plecach jest dozwolony J Ale na pewno nie
różowe spodnie, espadryle w kwiaty i chusta przewiązana w pasie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz