czwartek, 23 maja 2013

Lolita




      Nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś napisze taką książkę. O obsesyjnej i grzesznej miłości do dziecka, o namiętności rozpalającej do czerwoności i dążącej do spełnienia, przekraczając wszelkie bariery, fizyczne i moralne  o poruszaniu tematu tabu, jakim jest uprawianie miłości przez starszego mężczyznę z dzieckiem i o zdeprawowanej dwunastoletniej dziewczynce, która już w tym wieku wiedziała, co to seks. 
      Właściwie nigdy nie zastanawiałam się, co znaczy określenie „Lolita” w odniesieniu do płci żeńskiej. Niejasno pamiętam, że wg. mojej wiedzy miało to oznaczać kobietę „wyzwoloną”, namiętną, lekkich obyczajów, lubiącą męskie towarzystwo- ot taka ladacznica. Teraz już wiem, że określenie to wzięło się właśnie z książki Vladimira Nabokova. I że wcale nie chodziło o kobietę, a o dziecko, które swoim zachowaniem i całym jestestwem potrafi rozpalić zmysły w dużo starszych od siebie mężczyznach.


      Po przeczytaniu tej książki zrozumiałam, że w filmie „Leon Zawodowiec” mała Natalie Portman udawała właśnie taką małą lolitkę, gdy meldowała się z Leonem w jednym z moteli. Dała wtedy wyraźnie do zrozumienia portierowi, że ze starszym mężczyzną łączą ją grzeszne stosunki i od razu zostali z motelu wywaleni. Portman zagrała rolę lolity po mistrzowsku, pokazując w ten sposób jak wielki talent w niej drzemie.


     No ale nie o tym chciałam „porozmawiać”, tylko o dziewczynce imieniem Dolores, małej Lo, która już w wieku 12 lat potrafiła wzbudzić namiętność w dużo starszym od siebie mężczyźnie; która w wieku 10 lat stała się po raz pierwszy obiektem seksualnego zainteresowania innego mężczyzny; która w wieku 12 lat zdobywała swoje pierwsze doświadczenia seksualne, zupełnie pozbawione uczucia, a mające wyłącznie charakter jakiegoś eksperymentu, czy dziecinnej próby udowodnienia swojej dorosłości starszemu o rok koledze. Chcę porozmawiać o Lolicie, która udała się w długą podróż ze swoim ojczymem, porzucając bez jednej tęsknej myśli środowisko, w którym dorastała, aby zastąpić je dziwnym i chorym układem, w którym przeplatał się seks, chora namiętność, zazdrość, wzajemna zależność i dziwne relacje, u podłoża których leżały brak miłości i czułości rodzicielskiej, niestabilność emocjonalna i egoizm.


     Ciężko mi pisać o tej książce, jako, że dotyka tematu pedofilii oraz tego, że trudno mi zrozumieć Lolitę. Nie potrafię przejrzeć jej myśli i tak naprawdę nigdy nie zrozumiałam, dlaczego zgodziła się na ten chory seksualny związek ze swoim ojczymem, by potem przenieść swoje zainteresowanie na innego mężczyznę w podobnym wieku. Do teraz, mimo iż wiele razy myślałam nad tym, co przeczytałam, nie wiem, czy ten potajemny „związek”, w którym wyraźnie wyczuwało się brak jakiegokolwiek czystszego, niewinnego uczucia, tak ze strony Dolores, jak i ze strony jej ojczyma Humberta, był tylko i wyłącznie "winą" obsesji Humberta Humberta. Czytając po raz wtóry niektóre fragmenty, zaczynam wierzyć, że gdyby nie pewne poczynania małej Lo, u której dostrzegam pierwsze fascynacje mężczyzną, słabnące z upływem czasu, ostrożny i skrywający swą namiętność do małych dziewczynek, Humbert, nigdy by nie odważył się wprowadzić w rzeczywistość swoich potajemnych pragnień. A skoro Lo nie kochała Humberta i często narzekała na swoje „obowiązki”, jak nazywał je starszy mężczyzna, tym bardziej nie potrafię pojąć, dlaczego trwała w tym poplątanym i potępiającym związku przez dwa lata. Bo gdy fascynacja nieznanym, dorosłym światem minęła, a obowiązki wobec mężczyzny zaczęły nużyć i ciążyć, jestem pewna, że wystarczyłoby powiedzieć "dość", żeby Humbert zmusił się do samokontroli, w obawie przed prawem.
      Lo kilka razy powtórzyła, że ojczym ją zgwałcił, raz nawet rzekła, że powinna zawiadomić policję, jednak nigdy tego nie zrobiła. Czy strach przed zamieszkaniem w domu dziecka, po śmierci matki, u której i tak nigdy nie znajdywała wsparcia dla swoich nastoletnich problemów, wystarczyłby, aby utrzymać ją w ryzach? Bo przede wszystkim takim argumentem posługiwał się Humbert, aby utrzymać tajemnicę swojego związku z pasierbicą i aby ją samą utrzymać w jako takim posłuszeństwie. Płacenie za "usługi" przyszło później, w pierwszych miesiącach głównym argumentem ojczyma dziewczynki było wzbudzanie w Lolicie strachu przed posłuszeństwem i sztywnym życiem w izbie dziecka, lub w domu poprawczym, mającym bardzo ograniczyć Dolores przyjemności życia. Ciężko mi uwierzyć, że to właśnie strach przed znienawidzonym życiem pod pręgierzem tak bardzo Lolitę paraliżował, że godziła się na seks z ojczymem, tym bardziej, że po dwóch latach grzesznego i występnego życia, zagubione dziecko postanowiło opuścić jednego starszego mężczyznę na rzecz innego starego zbereźnika, by ostatecznie w wieku 15 lat, a więc wciąż wymagając opieki kogoś starszego, żyć samodzielnie, tułając się po barach, i pracując jako pomywaczka, by wreszcie w wieku lat 17 znaleźć połowiczne szczęście, a raczej jako taki spokój, u boku młodego męża i zajść z nim w ciążę. 
     Jeśli więc potrafiła opuścić Humberta, kiedy tylko miała na to ochotę, bo zakochała się w innym mężczyźnie, to rozumiem, że jednak zaklęcia i straszenia domem dziecka przez Humberta nie były jednak na tyle wiążące, aby ją zmusić do uprawiania miłości w wieku lat 12. Dlatego muszę się jednak skłonić do tezy, że Lolita z wyrachowania musiała przystać na te warunki, aby zyskać tym samym względną wolność i możliwość robienia tego, czego chciała.  
    Nieposłuszna, krnąbrna dziewczynka, zawsze ze wstrętem podchodziła do nauki i skupiała się jedynie na tych zajęciach, które jej sprawiały przyjemność. Zmuszana do posłuszeństwa, była najbardziej nieszczęśliwym dzieckiem na świecie. Kiedy jednego roku matka wysłała ją na wakacje pod opiekę starej panny Phalen w Appalachach, gdzie musiała się podporządkowywać zasadom i regułom panującym w zatęchłym domu, dziecko przeżywało prawdziwe katusze, wspominane później z odrazą. Kiedy więc nadarzyła się okazja życia w wolności, bez książek, nauki, słuchania się starszych, mała Lo potrafiła się poświęcić i dzielnie spełniać swoje seksualne obowiązki, byle tylko zaznać rozkoszy nic nie robienia. I choć Humbert straszył ją najpierw powrotem do panny Phalen, a potem domem poprawczym, ciężko mi uwierzyć, iż to wystarczyło, by zmusić ją do milczenia i posłuszeństwa w sprawach seksu.
     Wydaje mi się, że ważnym czynnikiem była tutaj ta swoboda i wolność od innych obowiązków, mimo iż Humbert rzadko jej pozwalał na samotne korzystanie z tych wszystkich przyjemności i uciech, których pragnie dziecko w jej wieku. Zawsze chciał być przy niej, by pilnować swojego skarbu przed innymi mężczyznami i chłopcami, ponieważ Lo zwracała męską uwagę także wśród młodzieńców, a także ze strachu, że Lolita może komuś wypaplać charakter zażyłości z "ojcem". Wiele też razy ojczym cofał daną wcześniej dziecku obietnicę, jeśli ta nie chciała mu się oddać, wywołując tym samym uczucie bezradności u dziewczynki. Jednak mimo tych kilku niedogodności, wciąż była to wolność, o którą warto było powalczyć. Humbert w pewnym momencie zauważył, że Lo po śmierci matki nie miała dokąd pójść. Gdy Lolita uciekła od Humberta, by żyć z innym mężczyzną, podobno powiedziała, że chce, aby tamten zabrał ją do lepszego miejsca. Być może było więc dużo racji w tym, że życie zmusiło małą Dolores, aby związać się z ojczymem i mieć gdzie mieszkać. A kiedy Kuku ją wyrzucił, bo nie chciała grać w filmie pornograficznym i gdy okazało się, że jest zdana sama na siebie, dopiero wtedy zobaczyła, że jednak potrafi sama żyć i się utrzymać.


     Drugą tezą, ku której jestem zmuszona się skłonić, jest to, iż Dolores lubiła czuć władzę nad mężczyznami i że pociągał ją ten nieznany świat dorosły. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że związała się z dwoma dorosłymi mężczyznami, jednego kochała, a drugiego znosiła, i że sama podjudzała seksualne zainteresowanie, które wyczuwała w Humbercie? I choć Humbert był człowiekiem chorym, pałając namiętnością do młodziutkich dziewczątek, których określał nimfetkami, to zdaje się, że w przypadku Lolity jego myślenie okazało się trafne. Humbert był zdania, że wśród wszystkich młodych dziewczątek, jakie żyją na świecie, część z nich wywodzi się od nimf, które lubią wodzić mężczyzn na pokuszenie, pławiąc się w ich pożądaniu. Nazywa je „nimfetkami”, demonicznymi , tajemniczymi i wulgarnymi istotami, pokazującymi swoją prawdziwą naturę starszym mężczyznom i uważa, że tylko szaleniec i  artysta, potrafi wśród wielkiej liczby dziewczątek, wyłowić tą jedną, jedyną w swoim rodzaju, niby niewinną, a jednak o diabolicznym, kuszącym spojrzeniu, która wprawia męskie członki w szał namiętności. 
     Humbert tylko przy nimfetkach czuł prawdziwe podniecenie, a kobiety dojrzałe budziły w nim wstręt i obrzydzenie. Nie potrafił też zaznać z nimi prawdziwej rozkoszy. Jednak nie mogąc jawnie zaspokoić swoich chuci z młodym dziewczątkiem, z powodu braku akceptacji takich zachowań ze strony społeczeństwa, zdarzało się, że zadawał się ze starszymi kobietami, tylko po to, aby jakoś rozładować seksualne napięcie. Jednak wśród dojrzałych kobiet wybierał takie, które przypominały mu nimfetki, bo mógł sobie wtedy wyobrażać, że jednak spółkuje z młodą dziewczyną, a nie z odrażającą, przekwitniętą kobietą. 
      Humberta podniecały młode, prężne, pokwitające dopiero dziewczęce ciałka i tylko w nich upatrywał spełnienia swoich żądz. Nie mogąc jednak robić tego jawnie, zadowalał się na początku obserwowaniem bawiących się nimfetek i wyobrażaniem sobie, co mógłby z nimi robić, gdyby społeczeństwo mu na to pozwoliło. Nawet tłumaczył sobie wielokrotnie, że w dawnych czasach spółkowanie dorosłego mężczyzny z dzieckiem nie było czymś złym, a i w czasach obecnych zdarzają się wciąż takie kraje, gdzie podobne relacje nie są niczym złym. A kiedy na jego drodze stanęła 12-letnia Dolores, zrozumiał, że to na nią czekał całe życie (co nie przeszkodziło mu napawać się widokiem innych nimfetek). Mając ją tak blisko, mieszkając w jej domu i codziennie się na nią natykając, nie potrafił panować nad swoimi chuciami i kilkakrotnie doprowadzał do podejrzanych spotkań i zachowań. 

      Mogłyby one wprawdzie umknąć dziecku, nieświadomemu jeszcze czym jest seks i nie potrafiącemu zauważyć zbereźnego dotyku, jednak później okazało się, że Dolores widziała te wszystkie rozpaczliwie próby zbliżenia się do niej, pragnienia, żeby ją choć dotykać i wyobrażać sobie seks z nią. Podczas jednego ze złych humorów dziewczynki,  już w trakcie związku z ojczymem, Lo wykrzyknęła, że jeszcze w Ramsdale, gdzie mieszkała z matką, trzy razy zauważyła, że Humbert próbował ją zgwałcić. Czyli jednak, mimo swoich dwunastu lat, była świadoma prób zbliżenia przez mężczyznę, tak bardzo przez niego skrywanych, i nie starała się im przeciwdziałać, a wręcz kręciła się często koło Humberta, skłaniając go do śmielszych poczynań. A jej pierwsza fascynacja mężczyzną została wyraźnie podkreślona została w kilku momentach książki: kiedy po wyrwaniu się z Kolonii Q zwierzyła się Humbertowi, iż go na obozie zdradzała, kiedy żaliła mu się, że temu już na niej nie zależy, czy kiedy obraziła się na Humberta, ponieważ matka powiedziała jej, iż mężczyzna popiera jej plany wysłania dziewczyny na wakacje do Kolonii Q  na obóz.
      Wniosek mój jest więc taki, że widząc zainteresowanie starszego od siebie mężczyzny, Lolita świadomie je podjudzała. Być może ze zwykłej chęci sprawdzenia swoich mocy w pobudzaniu mężczyzn, a może zwyczajnie na złość matce, u której widziała zainteresowanie Humbertem. Analizując zachowanie dziewczynki w obecności mężczyzny, wiedząc, że widziała jego zainteresowanie, będąc w posiadaniu wiedzy, iż już wcześniej, jako 10-letnia dziewczynka, przeżywała swoją pierwszą przygodę, choć tylko platoniczną, z dużo starszym od siebie mężczyzną, znając również ciąg dalszy tej historii, mianowicie wiedząc, że Lo porzuci Humberta, by żyć i kochać innego mężczyznę w kwiecie wieku, a pamiętając o jej pierwszych doświadczeniach seksualnych na obozie, w wieku 11 lat, śmiem twierdzić, że Dolores była prawdziwą nimfetką, diaboliczną panienką, lubiącą ściągać na siebie męskie spojrzenia. A może była po prostu zagubioną dziewczyną, przedwcześnie dojrzałą, która nie umiała poradzić sobie ze zbyt wczesnym dojrzewaniem? Nie mając wsparcia u matki, która nie wiedziała, jak wychowywać krnąbrną dziewczynkę, już w wieku 10 lat spotkawszy się z męskim pożądaniem, nie mogąc o tym z nikim porozmawiać, a także dostawszy się pod zły wpływ rówieśniczek, poczuła władzę nad mężczyznami i chciała ją sprawdzić? 
      Nie potrafię tego wytłumaczyć, jednak faktem pozostaje, że przed wyjazdem na obóz rzuciła się w ramiona Humberta i go pocałowała,  a gdy ten przyjechał ją zabrać z obozu, to ona pierwsza go pocałowała, podczas gdy on jeszcze się hamował, pamiętając o tym, że dziewczynka jest w rzeczywistości dzieckiem, i chcąc oszczędzić jej domniemaną niewinność, której ta pozbyła się na obozie z Charliem, uprawiając z nim bezuczuciowy seks. A gdy ojczym przyjechał po nią do Kolonii Q, udając, że zabiera ją do szpitala, do matki (podczas gdy ta już spoczywała w grobie), to Lo powiedziała, że są kochankami, mimo iż wówczas nie łączyło ich nic, prócz żałosnych prób zaspokojenia żądz przez Humberta. To Dolores, będąc jeszcze w Ramsdale, przyszła do pokoju Humberta i usiadła mu na kolanie, dając mu do zrozumienia, że nie miałaby nic przeciwko pocałunkowi. A kiedy jechała z matką i Humbertem do miasta po sprawunki, to ona wsunęła swoją rączkę w dłoń mężczyzny i pozwalała się po niej głaskać przez całą drogę do miasta. To także ona powiedziała ojczymowi, że nie całuje on tak, jak trzeba i to ona, przebudziwszy się ze snu, obok Humberta, pierwsza zaczęła grę miłosną, jakby chcąc mu pokazać, czego nauczyła się wśród swoich rówieśników na obozie. Nie miała większych oporów przed tym niemal kazirodczym związkiem, choć później zaczął on jej ciążyć, bo nie wiedziała, że między chłopcami, a mężczyznami jest spora różnica jeśli chodzi o pragnienia seksualne. Często więc później okazywała swoją niechęć przed seksem, jednak nie tylko nie zakończyła tego związku od razu, ale i z gładkością wskoczyła w następny, bezlitośnie porzucając zakochanego Humberta.


      Co do samego Humberta, potępiam go jeszcze bardziej, niż potępiam Dolores. Bo dziewczynka, zagubiona, nieszczęśliwa, bez wsparcia bliskich, miłości zazdrosnej i egoistycznej matki, bez dobrych wzorców, otoczona zdeprawowanymi rówieśnikami, mogła po prostu nie wiedzieć, jak się zachować, gdy jej hormony zaczęły w niej buzować. Nawet jeśli jej działania na rzecz wzbudzenia w Humbercie zainteresowania były wyrachowane, to wciąż muszę pamiętać, iż była ona tylko dzieckiem, bez zdrowych podstaw do rozwoju, natomiast Humbert był mężczyzną dorosłym, z doświadczeniem życiowym, wciąż na przemian przypominającym sobie to, że Lo jest tylko dzieckiem, by za chwilę przekonywać siebie, że istnieją kraje, gdzie seks z nieletnimi jest dozwolony. 
      Nawet jeśli Lolita zachęcała go do czegokolwiek, nie miał prawa dawać ujścia swoim żądzom. Nie miał prawa zabierać Lo z jej rodzinnego miasta, by ukrywawszy się po hotelach, oddawać się swoim wyuzdanym potrzebom seksualnym. Nie powinien jej prosić o seks, zastraszać domem poprawczym, by tylko dawała mu to, czego chciał. Nie powinien był nigdy zabierać jej do swojego zbrukanego świata, twierdząc, że jako dobry ojciec (przybrany) chce tylko naprawić w niej to, co zepsuł Charlie Holmes swoim mechanicznym, pozbawionym uczuć seksem. Z obrzydzeniem czytałam wywód Humberta, próbującego przekonać Lolitę do swoich racji: „Nie jestem przestępcą seksualnym, psychopatą, który nieprzyzwoicie pozwala sobie z dzieckiem. Naprawiam w tobie to, co znieprawił Charlie Holmes, a różnice między tymi dwiema rolami są kwestią subtelnych niuansów. Jestem twoim tatulkiem, Lo (przypominam, że Humbert tylko dlatego ożenił się z matką Dolores, aby móc zawsze i kiedy tylko chciał, bez żadnych podejrzeń, być blisko Lolity i może nawet w przyszłości doprowadzić do zbliżenia). Patrz, mam tu uczoną księgę o młodych dziewczętach. Patrz, kochanie, co w niej napisano. Cytuję: normalna dziewczynka- normalna, zauważ- zazwyczaj bardzo pragnie dogodzić ojcu. (…) Mądra matka (a twoja biedna matka byłaby mądra, gdyby żyła) będzie popierać przyjaźń ojca z córką, zdając sobie sprawę (…) że wyobrażenia dziewczynki o miłości i mężczyznach kształtują się dzięki więzi z ojcem. A jaką to więź z ojcem myśli –i zaleca autor tej pogodnej książki?”


     To okropne jak Humbert próbuje wbić swojej podopiecznej chore tezy, popierając się uczonymi książkami i tak zmieniając ich sens, aby pasowały do jego myśli? Nawet jeśli Lo nie wierzyła w te urojone morały, to jednak sam fakt, że Humbert ich używał, świadczą o jego demoralizacji. A także to, jak traktował swoją pierwszą żonę, Walerię, którą wybrał tylko dlatego, że miała w sobie wiele dziewczęcości. Przez to małżeństwo miał nadzieję wyzbyć się swoich upadlających i niebezpiecznych pragnień. Trzeba przyznać Humbertowi chociaż tyle, że zdawał sobie sprawę, iż jego pragnienie seksu z nimfetką było brudne i niegodne człowieka i że początkowo chciał z tym walczyć. Jednak to, że bił Walerię, by wyrobić w niej posłuszność, świadczyło o jego chorej duszy, której nic nie mogło uleczyć. O jego charakterze świadczyć może również fakt, że potępia tamtego drugiego mężczyznę, który mu odebrał Lolitę, a sam nie widzi, że jest dokładnie takim samym starym zbereźnikiem, jak tamten, zasłaniając się swoją obsesyjną miłością do Lo.


       Druga żona sama się napatoczyła i była to matka Dolores, Charlotta Haze. Humbert od samego początku, jak tylko pod wpływem zbiegów okoliczności znalazł się w ich domu, czuł obrzydzenie do Charlotty, jako że wyczuwał w niej kobiece zainteresowanie do swojej osoby, a seks z dorosłą kobietą nigdy go nie pociągał. Do tego brak inteligencji odrzucały mężczyznę i zdecydował się już, że nie stanie się lokatorem Pani Haze, gdy nagle w ogródku ujrzał Dolores. Natychmiast zgodził się na zamieszkanie w domu wdowy Haze, widząc dla siebie widoki przebywanie obok nimfetki Lo, bez wzbudzania podejrzeń. A kiedy Charlotta oświadczyła się Humbertowi w liście, ten wstrzymał w sobie odruch niechęci do kobiety i chęci ucieczki i zgodził się na ślub, zamierzając w przyszłości dobrać się do Lolity. 
      A kiedy okazało się, że Charlotta, która nigdy nie okazywała córce żadnego uczucia, prócz zniecierpliwienia, zdradziła Humbertowi swój niecny plan pozbycia się krnąbrnej córki z ich szczęśliwego, małżeńskiego życia, wysyłając ją na obóz, a później planując oddać ją do szkoły  internatem, Humbert zapragnął pozbyć się żony. Obmyślał nawet zabójstwo, jednak w swym szaleństwie nie był w stanie zabić biednej, niczego nie świadomej Charlotty. Problem na szczęście sam się rozwiązał, a to za sprawą wyjścia na jaw zauroczenia mężczyzny Lolitą. Gdy kobieta wypadła wzburzona z mieszkania, wpadła pod samochód, litościwie rozwiązując problem swojej kłopotliwej obecności w życiu Humberta.


       Nie potrafię żywić żadnych uczuć sympatii do bohatera książki. Był nie tylko chorym człowiekiem, ale również skorym do morderstwa i emocjonalnego szantażu, żeby tylko postawić na swoim. Zainteresowanie Lolitą nie przeszkadzało mu rozglądać się i napawać widokiem innych nimfetek. Ze świeżym umysłem rozważał, co ma zrobić z Lolitą, gdy ta osiągnie już wiek,  w którym nie będzie go już podniecać i nawet planował zrobić sobie dziecko z dziewczyną, by później poczynać sobie swawolnie z własnym dzieckiem, by na starość z kolei uczyć wnuczkę poglądów na miłość i mężczyzn, poprzez lubieżny związek z dziadkiem Humciem.


      W późniejszym okresie, kiedy Lo zbliżała się do piętnastego roku życia i jej urok na Humberta powinien dawno osłabnąć, mężczyzna twierdził, że bardzo kocha Lolitę. Ale wydaje mi się, że to nie była miłość, tylko chorobliwa zazdrość, którą ten odczytywał jako miłość. A ta zazdrość przemieniła się w obsesję, kiedy dziewczyna nagle zniknęła, ulatniając się z jego życia na trzy lata. Jaka to mogła być miłość, skoro nie odwracała wzroku Humberta od innych młodych dziewczątek w wieku pokwitania?


     Mimo poruszania tematu tabu, który wydaje mi się, nie każdy jest w stanie znieść, książka jest bardzo interesująca i wręcz hipnotyzująca. Czytanie o tym, jak Humbert widzi małe dziewczynki, wywołuje odrazę, pomieszaną z zainteresowaniem związanym z możliwością analizy chorego umysłu. Do tego próba wniknięcia w umysł Lolity, jakże interesująca i przykuwająca wzrok możliwośc, powoduje, że ciężko się od tej książki oderwać. Do tego bardzo bogate słownictwo, które potrafi uwikłać umysł czytelnika i wciągnąć w akcję lepiej, niż najlepsza sieć pajęcza. Nie znałam wcześniej tego tytułu, raz mi tylko mignął przed oczami i nie zainteresował, bo nie znając żadnych szczegółów na temat akcji, nie mogłam dać się złapać w pułapkę zaklęcia Nabokova. Jak się to więc stało, że wreszcie książka trafiła na moją półkę? Oczywiście przez przypadek. A wszystko to przez teledysk Leah LaBelle – Lolita i jeden z komentarzy, jaki przeczytałam pod teledyskiem na stronie youtube. Teledysk przedstawia dojrzałą kobietę, która mami swoimi wdziękami chłopców z sąsiedztwa. Nie pamiętam dokładnie słów, ale ktoś napisał, że to nie jest „prawdziwa” Lolita, że jest bardzo, bardzo daleko od Lolity, którą Nabokov wymyślił w swojej książce. 
      Po tym komentarzu zapragnęłam przeczytać książkę i teraz wiem, co autor komentarza miał na myśli. Prawdziwa Lolita nigdy tak ostentacyjnie nie eksponowała swoich wdzięków, jak Lolita z teledysku, nie do końca wiedząc, co powinna począć ze swoimi hormonami i pragnieniami, poddając się męskim chuciom, jednocześnie potrafiąc odnaleźć się w trudnej sytuacji i tak manipulować mężczyzną, aby wyciągnąć dla siebie jakieś korzyści. Do końca nie wiem, czy dobrze tę mała Lo odebrałam, mimo to pochylam głowę nad jej smutnym losem dziecka, które zostało brutalnie potraktowane przez życie. Żal mi się w pewnym momencie zrobiło, gdy Humbert opowiadał, jak okropnie żałośnie wyglądała Lo, gdy zdała sobie sprawę, że nie ma niczego, co mają inne, żyjące w normalnych warunkach dzieci, a więc normalnie funkcjonującej rodziny i kiedy uświadomiła sobie, że nawet jej życie z matką, nie okazującą jej uczuć, było lepsze, niż to, co otrzymała od Humberta.

    Gdy zaś przebywając w Beardsley, rozpoczęła tajemny romans z innym mężczyzną, zakochana po brzegi swojego małego, zagubionego, dziecięcego serduszka, miała nadzieję znaleźć szczęście. Zamiast tego życie znów potraktowało ją haniebnie i pokazało jej swoje twarde oblicze. Jej trudne życie kończy zgon, jakby przeznaczenie nie chciał pozwolić wyrwać jej się z zaklętego kręgu złych wyborów życiowym i przypisanego jej z góry losu.
    W Lolicie zdają się drzemać dwie osoby: zbyt szybko dojrzała młoda kobieta, która chce zakosztować dorosłego życia, a przejawem widocznym jej dojrzałości jest malowanie ust szminką. Natomiast siedząca w niej mała Lo każe jej nieumiejętnie posługiwać się podkradaną matce szminką, pstrząc przednie zęby na czerwono. O jej wewnętrznej dziecinności świadczy również to, że nie do końca wie, co to miłość, uważając całowanie "obślinianiem", a przytulanie niepotrzebną słabością. Seks uprawiała machinalnie, jakby ciało było oddzielone barierą od umysłu. Raz nawet pozwalała, aby Humbert robił z nią, co chciał, podczas gdy sama, dłubiąc w nosie, czytała jakieś gazety dla młodzieży. Nie miał kto uświadomić Lolitę w niuansach miłości i seksu, a doświadczenie zdobywała w plugawych i niezdrowych "związkach", które ostatecznie zniszczyły jej dziecinność.

    Książka zapada w pamięć i jest bardzo oryginalna. Myślę, że kiedyś jeszcze do niej wrócę, aby po raz kolejny poddać analizie umysł małej, demonicznej nimfetki, skazanej na nędzny, pozbawiony miłości żywot.

Brak komentarzy: