Mój mały sukces
Dopiero co wróciłam z wojaży urlopowych i oczy mi się zamykają ale po prostu muszę to napisać! Dzisiaj koleżanka napisała mi smsa z podziękowaniem za książkę, którą jej poleciłam. Było to oczywiście moje ukochane dzieło Margaret Mitchell pt. "Przeminęło z wiatrem". Nie sądziłam, że przeczyta ona tę książkę, bo jednak dwa tomy i to grube to dla niejednej osoby zbyt duże wyzwanie. A tymczasem zostałam bardzo mile zaskoczona. Koleżanka napisała mi, że książka była fantastyczna, że koniecznie musi przeczytać drugi tom i że jak tylko w jej grafiku znalazła się mała przerwa zaraz chwytała książkę i ją czytała, ledwo mogąc się od niej oderwać, gdy wymagały tego obowiązki. Gdy ja czytałam "Przeminęło z wiatrem" miałam takie same odczucia. Czytałam książkę dzień i noc i nie mogłam się od niej oderwać. Zrobiło mi się więc niezwykle miło, że udało mi się trafić w czyjś gust. Uwielbiam rozmawiać o książkach, zwłaszcza tych, które na zawsze zapadły mi w pamięć dlatego też gdy dowiedziałam się o tym jak bardzo koleżance spodobała się książka, którą JA jej poleciłam, to miałam banana na ustach chyba przez 10 minut :) Poczucie tego, że ktoś docenił Twoją poradę jest po prostu bezcenne. Chciałabym aby mój blog również był taką platformą komunikacji z innymi miłośnikami książek, którzy znajdą u mnie coś ciekawego do przeczytania, co się spodoba i może nawet dadzą mi znać o tym, żebym mogła znowu poczuć to wspaniałe uczucie zrobienia czegoś dobrego dla innych :) A teraz dobranoc :)
4 komentarze:
uwielbiam czytać książki :)) ale taj akurat nie czytałam ;p
www.karmellove.blogspot.com
No to dalej dalej! Trzeba to nadrobić! ;)
Ja skończyłam dzisiaj i dawno książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Miałam trzytomowe wydanie, każdy tom to około 350 stron, a ja nie nudziłam się ani przez sekundę! Mitchell idealnie nakreśliła wszystkie postacie, a fabuła to mistrzostwo. Na dodatek, gdy skończyłam czytać ostatnie zdanie, dopadły mnie przemyślenia jak powinnam oceniać Scarlett. I myślę, że szybko się ich nie pozbędę :)
Wiesz, ja myślę że każdy kto przeczytał książkę do końca (choć nie potrafię sobie wyobrazić, że ktokolwiek nie wciągnąłby się w tą wielopoziomową, ogromnie ciekawą historię), po przeczytaniu ostatniej kartki odczuwał pewien niedosyt i tysiące myśli pojawiły mu się w głowie. Dla mnie to znak rozpoznawczy naprawdę dobrej książki- te pytania i przemyślenia, które nie pozwalają nam zaraz po przeczytaniu książki wrócić do swoich normalnych zajęć. Scarlett ma jakby dwa oblicza, a mimo to jest to jedna osoba. Niełatwo jest osądzić taką osobę, mimo że przyłapujemy się później jak łatwo na początku ją osądziliśmy.
Ja mam ostatnio ochotę znów przeczytać "Przeminęło z wiatrem" ale wiem, że jak to zrobię to będę stracona dla świata. Nikt mnie już nie wyciągnie na pogaduchy, zaraz po pracy będę się wyłączała na wszystko inne, a przecież muszę tyle spraw załatwić obecnie, że nie jestem w stanie teraz zanurzyć się w świat przedstawiony przez M. Mitchell. Ale czekam z niecierpliwością na reakcję mojej koleżanki po przeczytaniu drugiego tomu. Bo jak obie wiemy w trzecim (u Ciebie)/drugim (u mnie) tomie dzieje się najwięcej :)
Prześlij komentarz