Dziś podjęłam decyzję. Może mało ważną w porównaniu z
ogromem wszechświata i wielością ważnych decyzji podejmowanych codziennie na
świecie i mających wpływ na życie innych
ludzi. Mimo to ja swoją decyzją chciałam podzielić się na blogu. Po miesiącach
obserwacji, po umieszczeniu go na zaszczytnej liście najbardziej interesujących
mnie blogów modowych, po wielokrotnym biciu się z myślami i lojalnym odkładaniu tej
decyzji na później, po wielu ostatnich szansach, które dałam Asi-
Lumpexoholiczce- postanowiłam "usunąć" ten blog z ulubionych. Innymi słowy
"zniknie" on z posta Top 7 gdzie prezentowałam najlepsze wg mnie blogi, które
obserwuję (a właściwie to zostanie przesunięty do archiwum, jeśli mogę nazwać tak umieszczenie go pod kreską ;)). Już wówczas znalazł się on na ostatnim miejscu, jako że moje
zainteresowanie tym blogiem zaczęło słabnąć odkąd Asia przeniosła się do
Warszawy. Od tego momentu zaczęłam zauważać pewien „upadek” w stylizacjach.
Zaczęły mieć coraz miej wspólnego z nazwą bloga, były coraz mniej zaskakujące,
coraz bardziej przewidywalne, coraz mniej mnie przekonywały, doszło nawet do tego,
że zaczęło mi się wydawać, iż stroje, które prezentowała Asia nie pasowały do
jej figury ni urody. Gdzieś zniknął pazur, który tak mnie przyciągnął do tej
interesującej dziewczyny. Mimo to nie skreślałam jej ze względu na przeszłość. Cały
czas czekałam aż dawna Lumpexoholiczka odnajdzie drogę do mojego serca.
Niestety mimo sporej cierpliwości nie udało mi się doczekać tej chwili.
Upłynęło pół roku a ja odczuwam tylko nudę i sentyment do dawnej Asi.
Oczywiście każdy ma prawo się zmienić, a już tym bardziej zmienić styl ubierania się.
Nie mam prawa powstrzymywać blogerki przed zmianami. Nadal będę jej
czytelniczką, ponieważ ja tak łatwo nie odpuszczam, jednak blog Lumpexoholiczka
od dzisiaj znika z mojej gorącej listy Top 7.
Ale bez obaw moi drodzy, nie będę zmieniać tytułu tamtego
pamiętnego posta z Top 7 na Top 6, ponieważ znalazłam godną zastępczynię Asi. I to w dodatku uplasuje ją od razu na miejscu pomiędzy
ewibar a Cajmel (która swoją drogą też zaczęła mnie trochę nudzić). Myślę, że
umieszczenie jej na końcu bardzo by tę dziewczynę skrzywdziło, ponieważ uważam,
że zasługuje ona na znacznie wyższe miejsce w moim rankingu.
A o kim mowa? O Wioli oczywiście. Prowadzi ona blog Rouquin Monde
i mieszka w przepięknej miejscowości Bestwina w województwie
śląskim, która to często pojawia się na zdjęciach i sprawia, że świat Wioli
staje się jeszcze bardziej kolorowy. A kolorów na blogu nie brakuje. Choćby za
względu na burzę pięknych ognistych włosów. To właśnie one przyciągnęły moją
uwagę w pierwszej kolejności. Znalazłam ten blog zupełnie przypadkiem (a to
nowość! ;)), przeglądając portal szafa.pl. Tam Wiola wystawia swoje ubrania na
sprzedaż. Tak więc któregoś pięknego dnia, znudzona szarością
życia weszłam na szafę, aby poszukać ciekawych stylizacji i rozjaśnić sobie
nudny dzień. A trzeba Wam wiedzieć, że kieruje się wtedy nie tyle samym
strojem, co ciekawym ujęciem stroju i osoby na zdjęciu. Uwielbiam oglądać piękne zdjęcia i i to one są
siłą przyciągającą mnie do blogów modowych. I tak właśnie odnalazłam Wiolę. A
raczej to ona odnalazła mnie. Przyciągnęła mnie intensywnym kolorem swych
cudownych włosów, świetnym strojem i interesującym ujęciem swojej osoby na
fotografii. Przejrzałam kilka stylizacji i przełączyłam się szybko na bloga,
którego adres szczęściem znalazłam pod zdjęciami. I powiem Wam, że historia
naszej wspólnej drogi z Rouquin Monde miała cos wspólnego z moim ulubionym
blogiem Maffashion. Po pierwszym spotkaniu ze światem Wioli, kiedy przejrzałam blog
aż do początków jego istnienia i kilku późniejszych odwiedzinach, moje
zainteresowanie w pewnym momencie osłabło. Nie wiedziałam dlaczego, ale
poddałam się temu uczuciu i przestałam odwiedzać Bestwinę i jej piękną
mieszkankę. Poszukuję wyjaśnienia mojego zwątpienia w talent Wioli w tym, że
kiedy się „spotkałyśmy”, blog Wioli był jeszcze młody. Miał kilka zaledwie
zakładek w archiwum, a posty pojawiały się dość rzadko jak na mój nienasycony,
głodny wrażeń umysł. Zapewne Wiola dalej żyła w swoim niezwykłym świecie,
kompletnie nieświadoma, że straciła jedną czytelniczkę.
Piosenki, którymi się dzisiaj z Wami dziele dedykuję Wioli, ponieważ kiedy odwiedzam jej świat na zaproszenie nowego posta, tak właśnie się czuję- czuję spokój, pełen chillout ;)
Na szczęście los nade mną czuwał. Po tym krótkim epizodzie i
ja żyłam sobie nieświadoma jak bardzo w tym czasie Wiola rozwinęła skrzydła. Przeglądałam
inne blogi, nie wiedząc, że los szykuje mnie i Wioli ponowne połączenie.
Pewnego zwykłego dnia, kiedy nie spodziewałam się żadnych zmian w moim życiu,
kiedy to życie miało dalej biec utartym, nudnym szlakiem, nagle wzeszło słońce-
napotkałam wzmiankę o Rouquin Monde. Przypomniałam sobie czerwień jej włosów i
coś mi podszepnęło, żeby odwiedzić bloga. Teraz wiem, że ten szept należał do
jakiegoś dobrego duszka, który chciał ożywić mój monotonny świat pięknymi zdjęciami, których
znalazłam bez liku na blogu Wioli. Jakież było moje zdziwienie, gdy moim oczom
ukazał się ponownie jej świat! Tyle barw! Tyle pięknych krajobrazów! Wspaniałe
ubrania! I te piękne włosy! Miłość do życia widać było na każdym kroku,
przezierała na każdym zdjęciu. Nie były to dla mnie tylko zdjęcia stylizacji.
Ja odczytywałam na tych zdjęciach niezwykłą radość życia i wspaniały charakter
prowadzącej bloga. Urzekła mnie ona podobnym do mojego widzeniem świata, którego
najwspanialsze chwile zatrzymywała na swoich fotografiach i dzieliła się nimi
ze swoimi obserwatorami. Język jakiego używała do opisywania swoich nastrojów,
tego co się wokół niej działo i swoich wyborów ubraniowych, przemówił całkowicie
do mojej wyobraźni. To nie była zwykła dziewczyna, która postanowiła wstawić
kilka fotek swoich ubrań, goniąca za trendami i goniąca za poklaskiem
anonimowej gawiedzi. Blog ten był jej ucieczką od szarego świata obowiązków i
bylejakości. Tu dzieliła się swoimi pasjami (bo wydaje mi się, że jej pasją
jest także fotografia), zamykała się w swoim własnym świecie karmionym
wyobraźnią. To wszystko odczytałam pomiędzy wierszami i pomiędzy zdjęciami. Być
może się mylę, ale myślę, że każdy kto wejdzie na ten blog, zauważy że jest on
jakiś taki inny, ulotny, delikatny, że jest w nim coś niezwykłego. Czy to za
sprawą pięknej, zmysłowej i subtelnej blogerki? Możliwe. Ale myślę, że na wyjątkowość
tego bloga składa się cały szereg składników, do których możemy zaliczyć pasję,
widoczną na każdym zdjęciu i możliwą do przeczytania pomiędzy wierszami,
doskonałą stylistykę i wyczucie w wyrażaniu myśli a także wyczucie stylu
odmienne od innych blogerek. Wiola ma swój własny styl, kobiecy, delikatny,
niemal ulotny, subtelny niczym u nimfy, nieprzeładowany dodatkami, idealnie
dopasowany do urody i podkreślający walory blogerki (ach te włosy…). Wiola nie pozostawia niczego przypadkowi, sama kreuje swój świat drobnymi przeróbkami krawieckimi, tak aby ubrania pasowały do jej własnej wizji. Jej styl może śmiało przejąć każda z nas, ponieważ stroje, które prezentuje Wiola są delikatne i pasują do każdego typu urody, a jej przypadkowe porady krawieckie łatwo dostosować do swoich potrzeb.
Kiedy przeglądam każdy nowy post to nie mogę się nadziwić nad talentem tej dziewczyny do chwytania i przedstawiania ulotnych chwil życia na zdjęciach, jej stroje przemawiają do mojej wyobraźni i odnajdują drogę do mojego serca, codziennie podziwiam jej subtelność i zastanawiam się nad tym skąd się wzięła ta „inność”, niepowtarzalność, w której zakochałam się od „drugiego” wejrzenia. Nadal nie potrafię sobie na to pytanie odpowiedzieć. Może Wy macie jakieś sugestie? Mimo że nie znam odpowiedzi na to nurtujące mnie pytanie to wiem, że tym razem nie odwrócę się tak szybko od Rouquin Monde, bo wiem, ze nie pozwoli mi na to mój zdrowy rozsądek. Bo przecież jak można porzucać cos, co daje nam tyle radości?
Na pewno jest tu wiele osób, które znają ten blog i odwiedzają go często; może są tu też osoby takie jak ja, które zrezygnowały z odwiedzania tego wspaniałego świata; a na sto procent są tu miłośnicy blogów modowych, które nie skorzystały jeszcze z szansy zapoznania się z inną niż do tej pory rzeczywistością. Do tych wszystkich osób kieruje moje słowa- odwiedźcie Wiolę i jej miejsce, w którym zapomina o zwykłości świata. Może poczujecie to samo co ja- mianowicie uczucie, że odnaleźliście swoje miejsce w przestrzeni. Ja wiem, że bedę tu zaglądać zawsze, gdy smutek oblecze mój umysł i gdy na niebie zabraknie tęczy, która by mnie w taki dzień rozweseliła. Teraz już się nie martwię, że gdy pogrążę się w niewesołych rozmyślaniach to nie bedzie mnie miał kto uratować. A to dlatego, że wystarczy jedno kliknięcie i odnajdę spokój ducha u Rouquin Monde :)
Kiedy przeglądam każdy nowy post to nie mogę się nadziwić nad talentem tej dziewczyny do chwytania i przedstawiania ulotnych chwil życia na zdjęciach, jej stroje przemawiają do mojej wyobraźni i odnajdują drogę do mojego serca, codziennie podziwiam jej subtelność i zastanawiam się nad tym skąd się wzięła ta „inność”, niepowtarzalność, w której zakochałam się od „drugiego” wejrzenia. Nadal nie potrafię sobie na to pytanie odpowiedzieć. Może Wy macie jakieś sugestie? Mimo że nie znam odpowiedzi na to nurtujące mnie pytanie to wiem, że tym razem nie odwrócę się tak szybko od Rouquin Monde, bo wiem, ze nie pozwoli mi na to mój zdrowy rozsądek. Bo przecież jak można porzucać cos, co daje nam tyle radości?
Na pewno jest tu wiele osób, które znają ten blog i odwiedzają go często; może są tu też osoby takie jak ja, które zrezygnowały z odwiedzania tego wspaniałego świata; a na sto procent są tu miłośnicy blogów modowych, które nie skorzystały jeszcze z szansy zapoznania się z inną niż do tej pory rzeczywistością. Do tych wszystkich osób kieruje moje słowa- odwiedźcie Wiolę i jej miejsce, w którym zapomina o zwykłości świata. Może poczujecie to samo co ja- mianowicie uczucie, że odnaleźliście swoje miejsce w przestrzeni. Ja wiem, że bedę tu zaglądać zawsze, gdy smutek oblecze mój umysł i gdy na niebie zabraknie tęczy, która by mnie w taki dzień rozweseliła. Teraz już się nie martwię, że gdy pogrążę się w niewesołych rozmyślaniach to nie bedzie mnie miał kto uratować. A to dlatego, że wystarczy jedno kliknięcie i odnajdę spokój ducha u Rouquin Monde :)
Piosenki, którymi się dzisiaj z Wami dziele dedykuję Wioli, ponieważ kiedy odwiedzam jej świat na zaproszenie nowego posta, tak właśnie się czuję- czuję spokój, pełen chillout ;)
8 komentarzy:
Najzwyczajniej w świecie nie wiem co napisać. To dla mnie najmilsza chwila od momentu założenia bloga. Jest mi ogromnie miło i nie wiem jak podziękować za tak ciepłe słowa.
Najważniejsze, że nie napisałaś iż mam pokasować Twoje zdjęcia. Bez nich ten post byłby niczym. A ja po prostu chciałam się podzielić z moimi nielicznymi czytelnikami Twoim wspaniałym blogiem :)
Ja myślę, że te zdjęcia nie dorównują jakości Twoich słów. Ale obiecuję poprawę :).
I ściskam ciepło życząc słonecznej niedzieli :*
Przejrzałam cały blog. Jest świetny. Angelika-strzał w dziesiątkę. Uwielbiam przeglądać modowe blogi, sama chce utworzyć podobny z przyjaciółka. Ten jest świetny a włosy właścicielki- przepiękne.
Kinga.
Słowa te podyktowane są sercem :)
I jeszcze to jak Wiola potrafi układać swoje piękne sploty do każdej stylizacji ... ja ciągle noszę tę samą fryzurę i jestem pod wrażeniem tego co ze swoimi włosami robi Wiola :)
Powodzenia z blogiem Kinga. Daj znać jak ruszy, chętnie zobaczę co się tam będzie działo :) Prowadzenie bloga modowego to niełatwa sprawa ale z moimi serdecznymi życzeniami powodzenia na pewno się Tobie uda :)
Popieram - Świetny blog:)
Zapraszam na mojego bloga :)
Prześlij komentarz